Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Studnia bez wody

(ing)
Adam, jeden z synów Iwony Adamczewskiej, pokazuje, ile wody całej rodzinie musi wystarczyć do środy. Dopiero w ten dzień, jak mówi kobieta, gmina dostarczy im kolejne litry wody.
Adam, jeden z synów Iwony Adamczewskiej, pokazuje, ile wody całej rodzinie musi wystarczyć do środy. Dopiero w ten dzień, jak mówi kobieta, gmina dostarczy im kolejne litry wody. Piotr Czapliński
Każdy wie, jak wygląda standardowej wielkości wanna i ile "na oko" mieści się w niej wody. Tyle też tej potrzebnej do życia cieczy musi wystarczyć na cały tydzień Iwonie Adamczewskiej, jej konkubentowi i piątce dzieci. Od prawie roku w ich przydomowej studni nie ma ani kropli wody.

- Nie wiemy, co się stało z wodą, musiała się cofnąć i już do studni nie wróciła - mówi bezradnie bezrobotna Iwona Adamczewska, która z rodziną mieszka w oddalonej o ponad dwa kilometry od Łąkowa kolonii (gmina Świdwin). - Dzieciaki do siostry do Łąkowa wysyłałam z wiadrami i butelkami, ale ona ma liczniki na wodę i tak za darmo brać od niej tyle litrów przecież nie mogę. Ze szkoły nieraz dostałam pismo, że dzieci brudne chodzą, ale szłam i się tłumaczyłam, że wody nie mam. No to tak od pół roku gmina mi wodę dowozi. Wpuszczają mi ją do wanny, którą od wójta dostałam, i która stoi w przedsionku, bo łazienki nie ma. Tak raz na tydzień przyjeżdżają, ale teraz, kiedy są takie upały, to jest katastrofa. Bo tą wodą musimy się napić, umyć i jeszcze na niej zupę ugotować. To do tego mycia raptem z dwa litry dziennie mamy. Do miski ją nalewam i najpierw dzieci, a potem my próbujemy się umyć. Nie wiem, co to dalej będzie. Częściej wodę powinni nam dostarczać, zwłaszcza teraz, w te upały. Gmina coś tam obiecuje, że nam pomoże. Na razie czekamy.
Rzeczywiście, gmina Świdwin zamierza pomóc rodzinie z kolonii Łąkowo w uruchomieniu studni. - Tak naprawdę to oni sami powinni zadbać o studnię, ale wiemy, że z braku pieniędzy nie najmą specjalistów, a tylko oni dadzą radę wejść do tej bardzo głębokiej studni - stwierdza Zdzisław Pawelec, zastępca wójta gminy Świdwin. - Będziemy próbować ją uratować, bo to jedyne wyjście. Nie będziemy mieć pieniędzy i nie otrzymamy ich z żadnego funduszu na pociągnięcie rur wodociągowych tylko dla tej rodziny i ich sąsiadów. To byłyby ogromne koszty. Potrzebowalibyśmy prawie trzech kilometrów rur. Dlatego w studni jedyny ratunek.
Jeszcze w tym tygodniu pracownicy gminnej spółki wodnej mają pomóc pani Iwonie i jej rodzinie. Sprawdzą, dlaczego w studni nie ma wody. Do sprawy wrócimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!