Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczecinek: Lokator kontra deweloper

(r)
Celina i Janusz Czyż pokazują na widok tego, co kryło się pod podłogą w ich mieszkaniu doznali szoku.
Celina i Janusz Czyż pokazują na widok tego, co kryło się pod podłogą w ich mieszkaniu doznali szoku. Fot. Rajmund Wełnic
Młode małżeństwo ze Szczecinka kupiło mieszkanie - jak się wydawało na pierwszy rzut oka - wyremontowanej kamienicy. Teraz się boją, że z całym dobytkiem spadną piętro niżej.

To miało być ich miejsce na ziemi. Państwa Janusz i Celina Czyż ze Szczecinka ponad 2 lata temu urzekł pięknie odnowiony budynek przy ulicy Koszalińskiej.

- Byliśmy zachwyceni, taka perełka, a mieszkanie na poddaszu wydawało się idealne dla naszej czteroosobowej rodziny, 71 metrów po obrysie, przytulne - mówi pani Celina. Dziś nie mogą sobie darować, że kupowanemu mieszkaniu nie przyjrzeli się bliżej.

Za lokum w stanie developerskim (z gładziami na ścianach i panelami na podłodze) zapłacili 219 tys. zł. Wydali wszystkie oszczędności i wzięli kredyt, który będą spłacać 30 lat. - Przez pierwszy rok mieszkało nam się super - mówi pan Janusz. Wtedy pojawiły się pierwsze spękania na ścianach, a podłoga zaczęła niemiłosiernie trzeszczeć i ruszać się przy każdym kroku. - Sąsiad mówił, że spać przez to nie mógł - dodaje.

- Myśleliśmy, że to drobna usterka, którą da się naprawić - mówi nasz rozmówca. - Deweloper mówił to samo, choć za nic nie chciał ruszać podłogi, co powinno już nam dać do myślenia. Przysłał nam fachowca do remontu, a ten orzekł, że podłogę położono po prostu na stare legary i konieczny jest poważny remont.

Lokatorzy nie podejrzewali jeszcze najgorszego, choć zaczęli się dowiadywać, że ich kamienica, niegdyś komunalna została wykwaterowana. - Ponoć z powodu zagrożenia konstrukcyjnego - mówi państwo Czyż, którzy w końcu na własną rękę zdecydowali się odsłonić podłogę w jednym z pokoi i płyty kartonowo-gipsowe z belek konstrukcyjnych dachu. To co zobaczyli wprawiło ich w przerażenie. - Płyty OSB, na których ułożono panele przybito po prostu do starych, częściowo spróchniałych legarów, między belkami była wata izolacyjna, a pod nią stare, rozlatujące się deski. Do tego z muru pod podłogą, można cegły wyjmować ręką, zaprawa zupełnie nie trzyma - pokazuje J. Czyż. - Więźba dachowa, przynajmniej tam, gdzie zrobiliśmy odkrywki, też jest spróchniała.

Wystąpili do sądu o odstąpienie od aktu notarialnego, zwrot zapłaconych pieniędzy plus koszty kredytu i nakładów jakie ponieśli na wykończenie mieszkania. Proces dopiero co się rozpoczął. Nie chcą żadnego połowicznego remontu.

- Z tego co widać nie da się tego zrobić od ręki, niewykluczone, że jest wada konstrukcyjna, która będzie wymagała kapitalnego remontu i zdemolowania całego mieszkania - mówią lokatorzy. Na razie w trosce o bezpieczeństwo dzieci wysłali je do dziadków. Sami siedzą w mieszkaniu z rozgrzebaną podłogą i modlą się, aby nie doszło do nieszczęścia.
Niepokoi się także pani Karolina, sąsiadka z parteru: - U nas również zaczęły się ruszać panele na podłodze, ale wylali nam nową posadzkę i na razie jest spokój - mówi. - Ale jak patrzę na to co widzę u sąsiadów, to boję się, że wszystko spadnie nam na głowy.

O sprawie powiadomiono powiatowego inspektora nadzoru budowlanego. - Na tym etapie nie widzę potrzeby wykwaterowywania mieszkańców z tego budynku - powiedziała nam po oględzinach mieszkania inspektor Dorota Rusin-Hardenbricker. Przyznaje jednak, że budynek wymaga wykonania fachowej ekspertyzy łącznie z odkryciem fundamentów, bo ściany piwnic są zawilgocone, sprawdzeniem wytrzymałości stropów, czy też więźby dachowej.

- Zarządca lub współwłaściciele sami muszą znaleźć fachowca z uprawnieniami, który taką ekspertyzę wykona, a my na tej podstawie wydamy decyzję nakazującą doprowadzenie budynku do właściwego stanu technicznego - dodaje pani inspektor.

Mecenas Maciej Czebotar, pełnomocnik firmy, która sprzedawała mieszkania, powiedział nam: - Czekamy na zalecenia powiatowego inspektora nadzoru budowlanego, nie jesteśmy ekspertami budowlanymi - stwierdził.

- Wykonamy otrzymane zalecenia i przeprowadzimy roboty zgodnie ze sztuką budowlaną. Nie chcę oceniać fachowości robót przeprowadzonych przez wykonawcę, od tego jest osoba posiadająca odpowiednie uprawnienia.

M. Czebotar z komentarzami, co do procesu, jaki deweloperowi wytoczyli państwo Czyż, też chciałby poczekać do jego zakończenia. - Toczy się on niezależnie od kwestii ustalenia stanu budynku - dodaje.

Czytaj e-wydanie »

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!