Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczecinek. Wytrwały kolarz okrążył Polskę w 9 dni

(r)
Fot. ekipa Grzegorza Bordoszewskiego
Dziś wieczorem Grzegorz Borodoszewski, kolarz ze Szczecinka, zameldował się na mecie maratonu rowerowego dookoła Polski. Za nim mordercza pętla o długości ponad 3 tys. kilometrów, którą pokonał w ciągu 9 dni i kilku godzin.

Ekstremalną ekspedycję pana Grzegorza z klubu Moc Masters relacjonujemy od samego początku. - Kilka razy myślałem już, że to koniec, że nie dam rady - mówił po przyjechaniu na metę na przylądku Rozewie. Najgorzej było w górach, gdzie dopadł go najpoważniejszy kryzys. - Trochę przeszarżowałem na podjazdach i kolana mi "wysiadły" - wspomina. Gdyby nie dłuższy odpoczynek, masaże i medykament serwowane przez ekipę techniczną, to pewnie tu wyścig by się zakończył.

Były też problemy żołądkowe, awarie sprzętu. Kilka razy zawodnik pobłądził przez źle oznakowane objazdy. B. Bordoszewski przejechał więc pewnie więcej niż oficjalne 3177 kilometrów trasy wzdłuż polskich granic, bo musiał krążyć i nadkładać drogi. - Momentami zmęczenie było tak potworne, że miałem przywidzenia - opowiada.

- Z drugiej strony miałem też masę szczęścia, bo gdyby nie wspaniała pogoda, to pewnie nie dałbym rady. Słowa uznania należą się także ekipie wspomagającej dzielnie śmiałka na trasie - Dariuszowi Cybulowi i Wojciechowi Wieczorkowi, którzy także mocno dostali w kość. - Najważniejsze, że wygrałem sam z sobą, udowodniłem, że stać mnie na taki wyczyn - mówi 50-letni kolarz, na co dzień szef stacji paliw w Szczecinku.

Ostatnie kilkaset kilometrów wzdłuż polskiego wybrzeża to już "spacerek" po równym. I tu jednak nie omijał naszego kolarza pech w postaci złapania "gumy" i błądzenia po Szczecinie. Na metę G. Bordoszewski dotarł na 3-4. pozycji ex aequo z kolegą, z którym jechał razem ostatni odcinek. Z 9 zawodników, którzy w zeszłą sobotę ruszyli na trasę dojechało do końca tylko pięciu.

- Dziękujemy za pomoc na drodze wszystkim, którzy pomogli kolarzom i osobom towarzyszącym w maratonie - mówi W. Wieczorek. - Pozdrawiamy wszystkich, którzy trzymali za nas kciuki i fanów jednośladów napędzanych własnymi mięśniami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!