Na zeznania dyrektora Kronospanu w głośnym procesie o zaprzestanie emisji odorów i innych substancji, jaki fabryce wytoczyło siedmioro mieszkańców Szczecinka, wszyscy czekali z niecierpliwością. We wtorek w końcu głos w procesie zabrał przedstawiciel pozwanej firmy.
Krzysztof Aleksandrowicz podpierał się wynikami badań, które przeprowadzały wszelkie możliwe instytucje.
- Według mojej wiedzy spółka emituje śladowe ilości benzopirenu, ledwie mierzalne - mówił w sądzie przyznając, że jak każdy duży zakład, tak i fabryka płyt drewnopochodnych bywa uciążliwa. Zapewniał jednak, że emisja wszystkich substancji odbywa się na podstawie ważnych pozwoleń. - Domaga się od nas zaprzestania wszelkich emisji, ale trudno zdefiniować subiektywne odczucia, bo komuś może też brzydko pachnieć fabryka czekolady - mówi szef Krono.
Krzysztof Aleksandrowicz przedstawił też zdjęcia różnych zakładów i prywatnych posesji z sąsiedztwa firmy, w których - jego zdaniem - nielegalnie spalane były różne odpady: guma, opony, płyty, plastik, tektura, pieluchy, z których unosił się gryzący dym.
- Informowałem o tym różne instytucje - Krzysztof Aleksandrowicz dodawał też, że np. kotłownie MEC-u palą miałem węglowym, z czego wydziela się benzopiren, a nie mają elektrofiltrów. Takie elektrofiltry są - jak mówił - na kominie jednej z dwóch kotłowni Krono, gdzie spala się gaz, pył drzewny, trociny, korę.
- Przyjeżdżając na dzisiejszą rozprawę samochodem też wyemitował pan pewnie spaliny zanieczyszczając atmosferę - zwrócił się do Filipa Sztukie-la, pełnomocnika powodów Krzysztof Aleksandrowicz.
- Może pan w każdej chwili pozwać o to pana mecenasa - zażartowała sędzia Anna Lewita-Horyd.
Spore rozbawienie na sali wzbudziła odpowiedź na pytanie o pyłki, które opadają na Szczecinek. Zdaniem Krzysztofa Aleksandrowicza mogą to być pyłki z kwitnących drzew i kwiatów.
- W zimie? - zdziwiła się sędzia.
- To może wynik erupcji wulkanu, przez który swego czasu zamykano lotniska - odparł szef Krono dodając, że jego auto z kolei czasami zasypuje pył z ziaren przesypywanych w spichlerzu obok fabryki.
Ale później dyrektor Kronospanu przyznał, że na terenie firmy składowane są trociny, które wiatr może rozwiewać wokół. Zastrzegł jednak, że to tzw. pył gruby, a nie drobny pył zawieszony.
Firma chce tę uciążliwość wkrótce wyeliminować wywiązując się z porozumienia z miastem. Tak samo, jak pozbyć się zapachów znad prasy mokrego odpylania płyt MDF. Od maja mają one przestać dokuczać mieszkańcom Szczecinka.
- Mi nie śmierdzi w Szczecinku, gdyby tak było, to wybudowałbym się w Bornem Sulinowie, a nie w miejscu, z którego widzę kominy Kronspanu - mówił Krzysztof Aleksandrowicz dodając, że firma bierze na siebie dobrowolnie zobowiązania, aby być dobrze postrzegana, zmniejszyć oddziaływanie na środowisko i "aby nie było cienia wątpliwości, że spełniamy normy Polski i Unii Europejskiej".
Nic jednak nie wskazuje, aby wątpliwości powodów zeznania szefa fabryki rozwiały. Nadal podtrzymują swoje żądanie, aby firma zaprzestała emisji odorowych, benzopirenu i pyłków drzewnych. Powołują się na tym na artykuł kodeksu cywilnego, który mówi, że właściciel nieruchomości powinien się powstrzymać od działań, które zakłócałyby korzystanie z sąsiednich nieruchomości ponad przeciętną miarę wynikającą ze społeczno-gospodarczego przeznaczenia nieruchomości i stosunków miejscowych.
Na kolejnej rozprawie ma zeznawać Andrzej Miluch, wojewódzki inspektor ochrony środowiska.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?