Dzielnica Jamno i Łabusz od 2010 roku zostały wchłonięte przez Koszalin. Wtedy władze Koszalina zapewniały, że mieszkańcy tylko skorzystają na przyłączeniu do miasta, które dalej będzie prowadzić jamneńską podstawówkę. Rok temu, z powodów ekonomicznych, zapadła decyzja, że Szkoła Podstawowa nr 22 w dawnym Jamnie od nowego roku szkolnego przestanie istnieć. Przynajmniej pod względem formalnym. W praktyce została filią SP nr 17 w Koszalinie (przy ul. Wańkowicza). W efekcie z klas 1 - 6 pozostały klasy 1 - 3, natomiast uczniowie klas 4 - 6 zaczęli dojeżdżać do "17". Z ust prezydenta miasta Piotra Jedlińskiego słyszeliśmy wtedy też zapewnienia, że filia z trzema oddziałami będzie istnieć. A tu nieoczekiwana niespodzianka. W czwartek było spotkanie w tej sprawie z rodzicami uczniów. - Jesteśmy bardzo rozczarowani decyzją prezydenta - komentują rodzice, których pociechy mają być przeniesione od września do szkoły nr 17. - Co nam z tego, że miasto opłaci koszty zakupu biletów miesięcznych? A kto by 7-, czy 8-letnie dziecko puścił w samotną podróż autobusem? Może wśród rodziców są tacy odważni - ja na to się nie zdecyduję! - dodaje jedna z matek. - A więc będę teraz musiała specjalnie dowozić dziecko do Koszalina do "17", choć mi to zupełnie nie pasuje. Dlaczego nas oszukiwano, że w mieście poprawią się nam warunki życia? Jak na razie, to z roku na rok coraz bardziej tracimy.
Dyrektor wydziału edukacji w koszalińskim ratuszu Krzysztof Stobiecki tłumaczy powody decyzji względami ekonomicznymi. - To ze względu na bardzo małą liczbę dzieci - mówi. - Tam obecnie jest 8 uczniów i 5 nauczycieli. Wychodzi po 2 uczniów w klasie. Te 8 dzieci to 23% populacji dzieci w tym wieku na osiedlu. To oznacza, że większość i tak dojeżdża do szkół w Koszalinie. Musieliśmy sobie zadać pytanie - czy stać nas na utrzymanie filii szkoły dla 8 uczniów. Dla porównania: roczny koszt utrzymania dziecka w szkole w Jamnie to 30 tys. zł, w "17" - 7,5 tysiąca. Ten aspekt przeważył.
Głosowanie w sprawie dalszych losów szkoły w Jamnie jest planowane na sesję Rady Miejskiej 28 lutego.
Komentarze
Robert Rokaszewicz, radny miejski PO z osiedla Jamno - Łabusz.
- Ja nie obroniłem szkoły w Jamnie przed likwidacją? eszcze nie ma uchwały w tej sprawie. Ja przygotuję swoje stanowisko i przedstawię je na sesji Rady Miejskiej. Zapoznam się z uzasadnieniem, które przedstawi prezydent i wtedy zdecyduję, jak zagłosuję.
Przemysław Krzyżanowski, do niedawna wiceprezydent ds. oświaty, obecnie wiceminister edukacji.
- W tej szkole jest bardzo mało dzieci i taki krok jest zasadny. Zwłaszcza, że tych dzieci z roku na rok tam ubywa. Natomiast w SP 17 warunki są bardzo dobre. A na osiedlu Jamno - Łabusz bardziej potrzebna jest placówka, w której będzie połączona opieka przedszkolna ze żłobkową.
Komentarz
Obiecanki cacanki
Nie chcę polemizować z liczbami. Dalsze utrzymanie szkoły w dawnym Jamnie to bez wątpienia droga inwestycja. A mając na uwadze, że grupa uczniów to zaledwie kilka osób - z tego punktu widzenia nie ma o czym dyskutować. Mnie razi co innego - deklaracje bez pokrycia. Władze miasta obiecywały, że szkoła, choćby w postaci filii, będzie istnieć. Po co było obiecywać gruszki na wierzbie, skoro krótko po tym sprawa wygląda inaczej? Przecież od początku było wiadomo, że do tej szkoły nie będzie uczęszczać przynajmniej 50 - 60-osobowa grupa. Takie traktowanie ludzi jest zwyczajnie nieuczciwe. Tu ciśnie się też na usta pytanie: co miasto zrobiło, by zachęcić rodziców innych dzieci, by te także skorzystały z tej małej kameralnej szkoły, by do klas 1 - 3 chodziło więcej maluchów? Mam wrażenie, że nic.
Marzena Sutryk
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?