Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Takiej miłości, jak do Sułka, już dzisiaj nie spotkamy...

Rozmawiała Małgorzata Klimczak
Marta Lipińska i Krzysztof Kowalewski tworzą słynny duet od 30 lat. (
Marta Lipińska i Krzysztof Kowalewski tworzą słynny duet od 30 lat. ( Materiały organizatorów
Rozmowa z Martą Lipińską, Krzysztofem Kowalewskim i Adamem Ferencym, aktorami grającymi w spektaklu "Kocham pana, panie Sułku".

- W Szczecinie wystąpili państwo z programem "Kocham pana, panie Sułku". Jaki to był wieczór?

Marta Lipińska: - Wyjątkowy. Jeszcze nigdy nie zdarzyło nam się tego czytać dla tak dużej publiczności. Pierwszy raz widziałam widownię złożoną z 800 widzów co najmniej. I wspaniale słuchali tekstów, które są trochę trudniejsze do określenia jako gatunek. Słuchający natychmiast chwycili tę konwencję, doskonale się bawili i nam było bardzo, bardzo miło.

- Teksty od początku pisał dla państwa Jacek Janczarski.

ML: - Jacek Janczarski rzeczywiście je pisał od początku i są to jedyne i niepowtarzalne teksty. Na jeden wieczór przed publicznością zawsze przygotowujemy zbiór tych tekstów do czytania. Nie zdarza nam się zbyt często z nimi występować, bo jesteśmy pozajmowani innymi rzeczami i rzadko nam się zdarza taka podróż jak do Szczecina.

- Adam Ferency występuje jako narrator i gajowy Marucha. Kiedy pan doszedł do tego duetu?

Adam Ferency: - Nigdy nie doszedłem do tego duetu. W radio te role zawsze czytał Jacek Janczarski. Na potrzeby tego konkretnego scenariusza ja się pojawiłem w miejsce Jacka. Od momentu, od kiedy ta wersja Sułka jest przedstawiana słuchaczom. Wszedłem w rolę autora tekstu, ale to już było po jego śmierci na potrzeby tego konkretnego zdarzenia.

- Teksty są cały czas aktualne, jakby były pisane dzisiaj.

ML: - Młodzież często lubi te teksty i uważa, że one są pisane przez kogoś na nowo, a tak nie jest. Są cały czas odgrzebywane z radiowych zasobów, bo przecież prawie 30 lat te audycje były nagrywane.

- Pamiętacie państwo wasze pierwsze spotkanie? Pierwszą randkę pani Elizy i pana Sułka?

Krzysztof Kowalewski:

- To wyglądało dosyć standardowo, bo zostaliśmy zaproszeni na pierwsze nagranie. Reżyserem był Jerzy Markuszewski. Przyszliśmy i zaczęliśmy nagrywać. Potem było drugie nagranie, trzecie i Jacek bardzo szybko się zorientował, że nam to leży i zaczął pisać w zasadzie pod nas. I pod nasze osobowości. To nie oznacza oczywiście, że ja jestem na co dzień chamem, ale potrafię zauważać pewne charakterystyczne cechy u chama.

- Za każdym razem, kiedy słucham tych tekstów, zadaję sobie pytanie co pani Eliza widzi w panu Sułku?

ML: - Miłość jest ślepa i właśnie o takiej miłości opowiadamy. Bezgranicznej i ślepej. Wierność pani Elizy jest nie do powtórzenia. Myślę, że związek tych ludzi jest tak zabawny, że właśnie dlatego się ludziom tak podoba. Raczej nie spotykamy tak zakochanych w sobie ludzi.

KK: - Mnie się wydaje, że Jacek uchwycił w tych tekstach momenty typowe dla tego rodzaju związków. Ten Sułek w gruncie rzeczy jest bezradny, ona natomiast ma w sobie nadmiar opiekuńczości. Gdzieś na tej płaszczyźnie funkcjonuje ten irracjonalny związek.

- Czyli spełniają nawzajem swoje potrzeby.

KK: - Myślę, że tak.

- Takie związki się jednak zdarzają. On bezradny, ona energiczna, oddająca się z miłością. Chociaż był taki odcinek, kiedy role się odwróciły.

KK: - To był eksperyment, ale wróciliśmy do pierwotnych ról, bo to po prostu Jackowi nie leżało. Chciał spróbować coś innego, ale okazało się, że to co było na początku, lepiej się sprawdza. Była też taka sytuacja, że Marty zabrakło.

ML: - Dziecko poszłam rodzić. To był 1975 rok.

KK: - Martę na chwilę zastąpiła Halina Mikołajska.

ML: - Ale to my tworzyliśmy te postaci. Swoim poczuciem humoru, swoją wyobraźnią. One są nasze i tylko nasze i jak ktoś próbuje się podszyć pod nas, to nie bardzo to wychodzi. Słyszałam, że były takie próby.

KK: - Nikt też nie potrafi podrobić literacko Jacka. Były takie próby.

ML: - Byliśmy temu bardzo niechętni. Nie spodobało nam się to.

KK: - Nikomu się to nie spodobało.

- Radiowa Trójka teraz powtarza stare odcinki. Jak państwo je odbierają?

KK: - Czasami słucham tego w domu i właściwie słucham tego jak nowość. Bo ja już zapomniałem te stare teksty. Bardzo często szczerze się śmieję.

- Państwo grywacie też pary w innych sytuacjach. Czy to ma dla was jakieś znaczenie?

KK: - Nie. W ogóle na samym początku reżyser widział w tej roli Kazimierza Kaczora, tylko Kazio wyruszył w rejs.

ML: - Wspominasz jakąś taką historię, której ja w ogóle nie pamiętam. I tego biednego Kazia Kaczora.

KK: - On nie jest biedny.

ML: - Jest biedny, bo tego nie zagrał.

KK: - No właśnie dlatego, że popłynął w rejs, bo jest zapalonym żeglarzem.

ML: - Ja sobie nie wyobrażam nikogo innego zamiast ciebie.

KK: - No teraz to sobie trudno wyobrazić.

- To ile czasu państwo grają panią Elizę i pana Sułka?

ML: - 30 lat z przerwą na stan wojenny.

KK: - Tak, w stanie wojennym nie spoglądaliśmy w stronę Radiokomitetu.

- I nigdy państwa nie znudziły te role?

ML: - Nie.

KK: - Nie, to bardzo miłe. Mieliśmy nawet zabawną sytuację, bo byliśmy tak zżyci z tymi postaciami, że czytaliśmy a vista, czyli Jacek przynosił nam tekst, który widzieliśmy pierwszy raz i od razu nagrywaliśmy. Dochodziliśmy do takiego momentu, w którym było bardzo śmiesznie. Przerywaliśmy, śmialiśmy się i graliśmy dalej.

- Jak się państwa obserwuje na scenie, można dojść do wniosku, że państwo kochają te postacie.

KK: - To co jest udane zawsze się kocha.

ML: - Nam się to nie znudziło, bo bardzo rzadko mamy okazję do nich wrócić. I bardzo dawno nie mieliśmy takiego spotkania jak w Szczecinie.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!