Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Teraz tylko wyrok

Fot. Piotr Czapliński
Na pierwszym planie siedzą obrońcy. W głębi (od lewej) Wacław K. i Wacław S. Jana C. wczoraj w sądzie nie było.
Na pierwszym planie siedzą obrońcy. W głębi (od lewej) Wacław K. i Wacław S. Jana C. wczoraj w sądzie nie było. Fot. Piotr Czapliński
- Nie chcę zemsty, a jedynie usłyszeć "przepraszam" - zastrzegła obecna senator Anna Sztark.

nasz komentarz

nasz komentarz

O co tu chodzi?
To w sumie przyzwoici ludzie- powiedział o dwóch oskarżonych prokurator, który po ponad 20 latach wygrzebał tę sprawę na światło dzienne. "Przyzwoitość" kazała im po latach powiedzieć "przepraszam". I chyba o to w takich sprawach jak te chodzi. O zwykłą, ludzką przyzwoitość.

Wczoraj w Sądzie Rejonowym w Białogardzie zakończył się proces członków kolegium ds. wykroczeń, którzy w 1985 roku skazali Annę Sztark na trzy miesiące więzienia.

Sądowi pozostało już jedynie wydać wyrok. Zostanie ogłoszony 14 stycznia. Kim są oskarżeni? To trzech członków kolegium ds wykroczeń przy Sądzie Rejonowym w Białogardzie, którzy w 1985 roku skazali (w dwóch różnych procesach) członków podziemnej "Solidarności" Annę Sztark i Andrzeja Szałka na trzy miesiące aresztu.

Za co? Za to, że brali udział w spontanicznej modlitwie przed białogardzkim kościołem. Kolegium uznało, że była to zorganizowana manifestacja, której przywódcami byli skazani.

Zdaniem Instytutu Pamięci Narodowej, który jest oskarżycielem w tej sprawie, wyrok zapadł z naruszeniem prawa, bowiem nawet w 1985 roku nie można było nikogo skazać za modlenie się.

Zgodnie z sumieniem
Wczoraj usłyszeliśmy mowy końcowe. Prokurator zażądał dla dwóch oskarżonych - Jana C. i Wacława K. - po roku i trzy miesiące więzienia oraz 900 złotych grzywny. Najsurowiej, zdaniem oskarżyciela, powinien być potraktowany Wacław S., który po pierwsze zasiadał w obu składach orzekających, po drugie nie przyznał się do winy. - Nie czuję się winny. Nikogo nie skrzywdziłem. Działałem zgodnie z własnym sumieniem i przekonaniem - stwierdził Wacław S. Prokurator chce dla niego roku i dziewięciu miesięcy więzienia.

Przepraszam
Zupełnie inaczej zachował się Wacław K. - Chciałbym przeprosić za to co się stało. Jeden moment zadecydował o wszystkim - powiedział. I on i Jan C., którego wczoraj w sądzie nie było, w swoich wyjaśnieniach powiedzieli, że już w 1985 roku zdawali sobie sprawę z tego, że wyroki, jakie wtedy zapadły, były niesłuszne. Jan C. dodał, że został do zasiadania w składzie osądzającym Annę Sztark zmuszony. Usłyszał, że jak tego nie zrobi, to zostanie wyrzucony z pracy i nigdzie innej nie znajdzie.

Sylwia Zarzycka
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!