Trwa liczenie strat po przejściu trąby powietrznej w Wierzawicach k. Leżajska [ZDJĘCIA, WIDEO]

- Wczoraj około godz. 19 zostaliśmy, zaalarmowali o trąbie powietrznej przechodzącej przez Wierzawice. W związku z tym w tej miejscowości mieliśmy czternaście interwencji. Uszkodzone dachy na 5 budynkach mieszkalnych i 7 gospodarczych, w jednym przypadku zalało piwnicę, oraz usuwaliśmy konary drzew z drogi – informował bryg. mgr Wojciech Długosz, oficer prasowy Państwowej Straży Pożarnej w Leżajsku.

W sumie z usuwaniem zerwanych konarów oraz zabezpieczeniem zniszczonych dachów zajmowało się ponad 80-ciu strażaków PSP i OSP. Akcja trwała do środy, do godz. 3 nad ranem. Równocześnie pracownicy zakładu energetycznego przywracali prąd i reperowali liny pozrywane przez żywioł.

W środę od samego rana sołtys Wierzawic, pracownicy gminnego ośrodka pomocy społecznej w Leżajsku oraz przedstawiciele Gminy Leżajsk podliczali straty. Te jak się okazało, są znacznie większe, niż początkowe się wydawało.

- Ustalamy straty spowodowane nawałnicą i jak się okazuje, w 23 budynkach doszło do mniejszych lub większych uszkodzeń. Mam tutaj na myśli również budynki gospodarcze, gdzie wiatr uszkodził dachówkę lub fragmenty dachów. Najgorsza sytuacja dotyczy trzech budynków mieszkalnych, gdzie całkowicie porwało blachę z dachu. W jednym przypadku właścicielka w zeszłym roku założyła nową blachę, którą trąba całkowicie zniszczyła i przeniosła kilkadziesiąt metrów. Nie pamiętam tak olbrzymiego huraganu. Wystarczyły zaledwie dwie minuty, aby doszło do największej klęski w historii naszej miejscowości – opowiada Mieczysław Gorzelnik, sołtys miejscowości Wierzawice.

Udaliśmy się na miejsce i przy jednej z ulic widać skalę zniszczeń. Szczególnie jeden dom został całkowicie ogołocony z pokrycia dachowego, a olbrzymie połacie blachy wiatr poniósł na kilkadziesiąt metrów. Część z niej zatrzymała się na drzewie, a spory fragment dosłownie o kilka metrów ominął sąsiedni budynek.

Udało nam się porozmawiać z właścicielką domu, która w chwili nawałnicy znajdowała się w budynku.

- Nie było nawet czasu, żeby się bać. W chwili, gdy zerwał się wiatr znajdowałam się na zewnątrz budynku. Gdy do niego wróciłam i zamknęłam drzwi, usłyszałam dziwny szum. Zobaczyłam jeszcze, że kosz na śmieci sam zaczął się poruszać na podwórku. Gdy po chwili wiatr ustał, okazało się, że na moim budynku nie ma dachu, a blacha z niego porozrzucana jest w promieniu kilkudziesięciu metrów. Blacha to tylko pieniądze, a dobrze, że nikogo nie zabiło – mówi Irena Hyliniak.

Pani Irena w zeszłym roku wyremontowała dach i pokryła go blachą, co kosztowało ją około 50 tys. zł. Teraz kobieta mieszkająca wspólnie z niepełnosprawną matką czeka na ubezpieczyciela, aby oszacował straty.

Poszkodowani mieszkańcy czekają na przedstawicieli ubezpieczycieli, aby ci oszacowali straty i sami mogli zacząć porządkować posesje. Komisja gminna w środę wykonała większość swoich ustaleń.

- Nasi pracownicy i sołtys są w terenie. Sam niedawno wróciłem z Wierzawic, więc doskonale znam skalę zniszczeń. Teraz trzeba ustalić wszystko szczegółowo. O sprawie poinformowaliśmy Wojewodę Podkarpackiego. Po ustaleniu strat będziemy wnioskować o pomoc – zapowiada Bolesław Pawlus, z-ca wójta gminy Leżajsk.

26 lipca w Wierzawicach trwało porządkowanie zniszczeń, usuwanie awarii sieci energetycznej, wymiana zerwanych przewodów oraz przecinanie nadłamanych gałęzi wiszących nad drogą lub zabudowaniami.