- Zapłaciłem za kurs. Teoria to był mały problem, od prawie 20 lat jestem kierowcą, więc przepisy ruchu drogowego musiałem sobie tylko przypomnieć. No, ale praktycznej nauki już potrzebowałem. Zacząłem więc jazdy. Ale, żeby ostatnie lekcje mieć tuż przed samym egzaminem, zgodziłem się podpisać papiery o ukończeniu kursu, mimo że faktycznie zostało mi jeszcze 14 godzin jazdy. Jednak bez takich dokumentów nie mógłbym się zapisać na egzamin, na który w koszalińskim ośrodku ruchu drogowego czeka się co najmniej tydzień. Ten układ z instruktorem miał mi tylko wyjść na dobre. Bo zapisałem się na egzamin, a przez tydzień miałem mieć jeszcze jazdy.
Gdy przyszedłem jednak do szkoły umówić się na te niewykorzystane jazdy z instruktorem, to się okazało, że żadnych lekcji już nie będzie. Firma ma w papierach adnotację, że kurs skończyłem, więc nie mam już czego u niej szukać. Szef firmy w ogóle nie chciał słuchać wyjaśnień, instruktor mnie unika, a ja straciłem pieniądze za niewykorzystane jazdy. Wiem, że jestem współwinny, tego co się stało. Sam się zgodziłem na ten układ, który był wielkim błędem. Ostrzegam jednak innych, by nie dali się oszukać, jak ja. Nie ma co liczyć na to, że umowy ustne w takich firmach obowiązują i są respektowane. Gdybym wiedział, że ta sprawa tak się dla mnie skończy, nie podpisałbym papierów o ukończeniu kursu i odradzam robienie tego każdemu, komu pozostały jeszcze godziny praktyki. Zresztą pewnie uczciwi instruktorzy nigdy takich rozwiązań niem proponują. Ja na takiego nie trafiłem i dałem się skusić. Żałuję.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?