Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Umówił się w internecie z 14-latką, a to była obywatelska prowokacja. Wyrok w piątek

Iwona Marciniak
Iwona Marciniak
Przed kołobrzeskim Sądem Rejonowym stanął dziś 39 - letni Sebastian S. Prokuratura oskarżyła go o to, że półtora roku temu, za pośrednictwem internetowego komunikatora Gadu-Gadu, proponował 14 - latce seks. W opinii prokuratury, jego winy nie umniejsza fakt, że 14 - letnia rozmówczyni w rzeczywistości nie istniała - wcielił się w nią kołobrzeżanin ojciec dwójki dzieci. Mateusz Giec. Wyrok w sprawie, w której interweniował sam minister Zbigniew Ziobro, usłyszymy już w piątek. Czytaj dalej na kolejnym slajdzie ->O sprawie przeczytasz również w środowym, papierowym wydaniu Głosu Koszalińskiego oraz na plus.gk24.plZobacz także Mieli torturować dwoje dzieci. Para z Drawska przed sądem
Przed kołobrzeskim Sądem Rejonowym stanął dziś 39 - letni Sebastian S. Prokuratura oskarżyła go o to, że półtora roku temu, za pośrednictwem internetowego komunikatora Gadu-Gadu, proponował 14 - latce seks. W opinii prokuratury, jego winy nie umniejsza fakt, że 14 - letnia rozmówczyni w rzeczywistości nie istniała - wcielił się w nią kołobrzeżanin ojciec dwójki dzieci. Mateusz Giec. Wyrok w sprawie, w której interweniował sam minister Zbigniew Ziobro, usłyszymy już w piątek. Czytaj dalej na kolejnym slajdzie ->O sprawie przeczytasz również w środowym, papierowym wydaniu Głosu Koszalińskiego oraz na plus.gk24.plZobacz także Mieli torturować dwoje dzieci. Para z Drawska przed sądem Iwona Marciniak
Przed kołobrzeskim Sądem Rejonowym stanął dziś 39 - letni Sebastian S. Prokuratura oskarżyła go o to, że półtora roku temu, za pośrednictwem internetowego komunikatora Gadu-Gadu, proponował 14 - latce seks. W opinii prokuratury, jego winy nie umniejsza fakt, że 14 - letnia rozmówczyni w rzeczywistości nie istniała - wcielił się w nią kołobrzeżanin ojciec dwójki dzieci. Mateusz Giec. Wyrok w sprawie, w której interweniował sam minister Zbigniew Ziobro, usłyszymy już w piątek.

- Chciałem sprawdzić, czy to prawda, że wystarczy chwila, by dziecko korzystające z sieci, mogło zostać skrzywdzone - mówił nam przed wejściem na salę rozpraw Mateusz Giec, sam ojciec dwójki dzieci, który występował w charakterze świadka. - Okazało się, że tak. Wystarczyło 15 minut i na czacie, w "pokoju" Koszalin, napisała do mnie osoba o nicku On Konkretnie. Pisał m.in. jak chciałby to robić, co lubi. Nie ukrywam, że zrobiło mi się niedobrze, gdy to czytałem.

Po kilku dniach internetowych rozmów, gdy Mateusz Giec zebrał, jak mówi, wystarczający materiał dowodowy, zawiadomił policję. Funkcjonariusze przygotowali zasadzkę. Sebastian S. miał się zjawić w jednym z mieszkań bloku przy ul. Kupieckiej w Kołobrzegu. Z winem i colą. Kilkanaście sekund po wejściu do klatki schodowej weszli za nim. Zatrzymali mężczyznę, gdy ten schodził już po schodach, był blisko wyjścia. Początkowo kołobrzeska prokuratura nie dopatrzyła się w jego postępowaniu przestępstwa. Innego zdania byli prokuratorzy z koszalińskiej Prokuratury Okręgowej, którzy uznali, że przestępstwem było już samo nakłanianie dziecka do seksu. By wznowić postępowanie, potrzebna była zgoda ministra Zbigniewa Ziobro. Ostatecznie Sebastian S. we wtorek stanął przed sądem.

Od listopada 2016 r. gdy został zatrzymany, trzykrotnie składał w tej sprawie wyjaśnienia. Były sprzeczne. Dwa razy przyznał się do winy. Był gotów dobrowolnie poddać się karze. "Ona kilkakrotnie pisała mi, że ma 14 lat" - odczytywał wczoraj pierwsze wyjaśnienia oskarżonego sędzia Marek Grzymkowski: "Mi to nie przeszkadzało. Nigdy nie spotykałem się z tak młodą osobą. Ciekawiło mnie, jak to będzie uprawiać z nią seks. Nie wiedziałem, że współżycie z taką osobą jest karalne. Gdybym wiedział, to bym tak nie postąpił". Miesiąc później w jego wyjaśnieniach pojawili się już bliżej nieznani koledzy, którzy mieli mu podsunąć pomysł "wyrwania' młodszej dziewczyny, bo te "są łatwiejsze do zbajerowania".

Gdy ostatni raz, pod koniec 2017r. rozmawiał z prokuratorem, twierdził już, że jest niewinny, a rozmowę na GG miał prowadzić wymiennie z Sebastianem S. także kolega z Anglii, o którym jak przekonywał Sebastian S., wie tyle, że ma na imię Piotr. "Codziennie pisał w moim imieniu. Zapytałem ile ona ma lat to pokazał mi zdjęcie. Wyglądała na 19 - 20 lat. Mówił, że ma właśnie tyle lat. O tym, że nie ma 15 lat dowiedziałem się od policji. Wiedząc, że rozmawiam z małoletnią osobą, nigdy bym się z taką osobą nie spotkał. Nigdy nie pociągały mnie dzieci. Tylko częściowo czytałem treść korespondencji, jaką pisał kolega". Miał być przekonany, że pisze z pełnoletnią osobą, bo nie pisała jak dziecko.

Gdy we wtorek sędzia dociekał skąd takie rozbieżności w wyjaśnieniach, Sebastian S. oznajmił, że to przesłuchujący go po zatrzymaniu policjant miał odwieść go od mówieniu o kolegach, bo prokurator i tak umorzy sprawę, a tak będzie drążył. Twierdził też, że na spotkanie poszedł, bo chciał się przekonać, "kto jest po drugiej stronie".

Obrońca Sebastiana S. mecenas Wiesław Breliński zapytał swojego klienta, czy gdyby doszło do spotkania i okazało się, że ma przed sobą osobę niepełnoletnią, podjąłby z nią jakiekolwiek próby współżycia. Jak się łatwo domyślić, Sebastian S., gorąco zaprzeczył: - Nie. Gdyby była to osoba niepełnoletnia, pogoniłbym ją do domu.

Wczoraj proces zakończył się. Prokurator zażądał dla Sebastiana S. 10 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata, dozoru kuratora i grzywny.

Mecenas Breliński wniósł o uniewinnienie Sebastiana S., bo: - Czyn został popełniony, ale w taki sposób, że nie wyczerpuje znamion zarzucanego mu przestępstwa.
Wyrok usłyszymy w piątek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Umówił się w internecie z 14-latką, a to była obywatelska prowokacja. Wyrok w piątek - Głos Koszaliński