Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Unijne fundusze pomogły im zbudować drogę do własnego biznesu

.
Utrata pracy to jedno z najbardziej stresujących wydarzeń w życiu człowieka. Przed taką perspektywą ponad rok temu stanęli Marcin Skrzypa i Eugeniusz Łuczyszyn z Czaplinka. Zarejestrowali się w Powiatowym Urzędzie Pracy w Drawsku Pomorskim jako bezrobotni. Dziś są młodymi przedsiębiorcami z pakietem zleceń i zatrudniają pierwszych pracowników! Odwagi dodały i bardzo pomogły unijne fundusze. 16 marca minął im rok na swoim.

Od koparki się zaczęło

Dzieli ich różnica wieku, łączy kilkunastoletnia znajomość. Razem pracowali w Zakładzie Remontu Dróg Mostów i Ulic w Czaplinku. Doceniali tę pracę, firma była solidna i dobrze radziła sobie na rynku. 38-letni dziś Marcin Skrzypa był tam zatrudniony przez 11 lat, 58-letni Eugeniusz Łuczyszyn przepracował ich w zakładzie 20.
- Byłem operatorem koparki i koparko-ładowarki - opowiada pan Eugeniusz. - Od małego ciągnęło mnie do sprzętu, lubię tę pracę. Kiedy zaczęły docierać pierwsze pogłoski o tym, że szef chce zamknąć firmę, bo przechodzi na emeryturę, pojawił się naprawdę duży stres. Z taką pracą w Czaplinku krucho.

Pan Marcin też pracował jako operator koparko-ładowarki. I kierowca.

- Byłem z tej pracy bardzo zadowolony - przyznaje. - Dlatego informacja, że mogę ją stracić, mocno zmartwiła, bo nie wiadomo, co dalej robić. Mam żonę i dwóch synów, w takich sytuacjach myśli się przede wszystkim o rodzinie. W tym zawodzie szukanie zatrudnienia u kogoś byłoby trudne, bo to jedyna taka firma w powiecie. Obawiałem się, że trzeba będzie się przebranżowić, zaczynać od początku. Albo szukać pracy za granicą - w Niemczech, może w Holandii. Też na koparce. Tak, przyznaję, zacząłem o tym myśleć.

Właściciel, który zamierzał sprzedać tę dobrze prosperującą firmę, chciał, żeby interes poszedł w solidne ręce, żeby trwał. Sam zaproponował, by jego dwaj pracownicy wzięli pod uwagę przejęcie części tego biznesu. Nie bez obaw, postanowili wykupić kilka maszyn.

- Byłem z początku trochę przestraszony - przyznaje pan Eugeniusz. - Człowiek tyle lat pracował u kogoś, a tu nagle ma być na swoim. Z drugiej strony dobrze znałem tę pracę, ludzi, zlecenia. Nie chciałem już szukać roboty gdzie indziej. Postanowiłem odkupić tylko koparkę. Ale dogadaliśmy się z kolegą, że spróbujemy zrobić coś więcej.

Startowali od podstaw. Zgłosili się do Powiatowego Urzędu Pracy w Drawsku Pomorskim, zarejestrowali jako bezrobotni. Tamtejszy PUP, wśród wielu działań, od 2020 roku realizuje pozakonkursowy projekt aktywizacji osób znajdujących się w trudnej sytuacji na rynku pracy w powiecie. Umożliwiają to środki z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Zachodniopomorskiego. Dwaj koledzy postanowili założyć swoje biznesy i sięgnęli po pieniądze na rozpoczęcie działalności gospodarczej.
- Urząd Pracy, a także unijna dotacja, jaką na starcie otrzymaliśmy, to była bardzo mocna pomoc i mobilizacja - podkreślają. - Dzięki temu wszystko potoczyło się sprawnie i szybko. Otrzymanie pieniędzy na start nie było trudne. Udało się to załatwić, w ciągu trzech tygodni mieliśmy gotówkę na koncie. Wpłaciliśmy raty za odkupione maszyny i zaczęliśmy pracę.
Pomogły środki unijne

Każdy z nich otworzył własną firmę. Musieli stworzyć biznesplan. Bali się papierów, faktur, księgowości, rozliczeń. Trochę ich to przerażało.

- Przecież człowiek nigdy w tym nie siedział - mówi pan Eugeniusz. - Księgową wynająłem, papiery robimy sami. Potrzebny nam sprzęt do pracy kupiliśmy od szefa, ale na takich warunkach, że nie od razu musieliśmy to spłacić. Od początku poszło w miarę dobrze. Dzięki wsparciu unijnych funduszy, nie trzeba było brać niepewnych kredytów. Mamy recykler, zgrabiarkę, ośmiotonowy walec, to co potrzebne, wszystko mamy. Tylko pracować.
Kupili też dwa samochody ciężarowe i mały dostawczy, koparki, zagęszczarki, piły. Krok po kroku zaczęli starać się o zlecenia. Dziś robią w powiecie wszystko, co dotyczy dróg. Kostki, asfalty, wykopy, wyburzenia.
- Zimą odśnieżamy i sypiemy drogi gminne i wojewódzkie - opisuje Eugeniusz Łuczyszyn. - Mamy solarkę, traktorek do odśnieżania chodników. A od wiosny do jesieni robimy drogi gruntowe, naprawiamy dziury, albo robimy cały profil, wyrównujemy, układamy płyty jumbo, uzupełniamy też znaki drogowe. Działamy razem, kolega beze mnie nie miałby takiej roboty, a ja bez niego.
- To, co robiliśmy w dawnej firmie, robimy dziś na swoim - dodaje Marcin Skrzypa. - Teraz czekamy, aż drogi obeschną i ruszamy pełną parą.

Trzeba przyznać, że na starcie, obok tak kluczowych unijnych funduszy, pomogła im trochę...zima. Było co odśnieżać i gdzie sypać. A im więcej wyjazdów, tym więcej zarobku. W tamtym roku ich szef wyjechał zimą zaledwie kilka razy, oni teraz dużo więcej. Kiedy było to konieczne, zdarzało się im pracować dwadzieścia dwie godziny w ciągu doby, a spać tylko dwie. Tak bywa na swoim.
Pierwszy rok własnych doświadczeń w tym biznesie za nimi. Idzie dobrze, chcą się rozwijać. Rok temu rejestrowali się jako bezrobotni, a teraz złożyli wnioski do urzędu, bo postanowili zatrudnić pracowników, każdy po jednej osobie. Może, jeśli się uda, przyjmą następnych pod koniec roku.
Czy łatwo znaleźć kogoś do pracy?
- To zależy - mówią. - Niektórzy ludzie wolą ciągnąć pieniądze od państwa. Owszem pytają o pracę, ale nam nie chodzi o to, by ktoś zjawiał się tylko do pierwszej wypłaty. Człowiek przyuczyłby trochę do zawodu, a potem musiałby uczyć drugiego. Ci, których zatrudniamy, wiedzą o co chodzi. I chcą pracować. W stworzeniu tych stanowisk też pomogły nam środki z urzędu pracy.
Choć mieli obawy przed pójściem na swoje, dziś są przekonani, że to była bardzo słuszna decyzja. Warto planować, korzystać z dostępności i ofert unijnych programów wsparcia, sięgać po dotacje, rozwijać swoje małe biznesy.
Robią drogi w Czaplinku, Świerczynie, Wierzchowie, odzywa się Borne Sulinowo. Są potrzebni lokalnej społeczności. W wielu wioskach nadal nie ma utwardzonych dróg, ale i to się zmienia. Szef ich dawnej firmy wciąż ma z nimi kontakt, nie raz wpadnie porozmawiać, nawet czasem chce, żeby coś dla niego zrobić.
W przyszłość patrzą optymistycznie.

- Chcę pracować - podkreśla pan Eugeniusz. - Nawet nie myślę o emeryturze. Nie po to zakładałem firmę i zostałem przed sześćdziesiątką młodym przedsiębiorcą.

Fundusze unijne na rozwój i realizacje inwestycji na terenach Specjalnej Strefy Włączenia, do której należy powiat drawski, od lat pomagają mieszkańcom w wielu najważniejszych obszarach życia. Te pieniądze z każdym dniem procentują: służą aktywizacji społecznej i zawodowej (jak w przypadku pana Eugeniusza i Marcina z Czaplinka oraz wielu innych), aktywizacji gospodarczej i infrastrukturalnej. W przyszłej perspektywie finansowej nie może być ich mniej. Trwa walka marszałka Olgierda Geblewicza i Zarządu Województwa Zachodniopomorskiego o dodatkowych 800 mln Euro, które umożliwią kontynuowanie programu interwencyjnego dla obszarów zagrożonych wykluczeniem.

Projekt współfinansowany ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Zachodniopomorskiego 2014-2020

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera