To niewyobrażalne okrucieństwo. Wycieńczonego i obolałego psa zawieźliśmy natychmiast do weterynarza. Suka miała dwie rany od postrzału z ostrej broni - relacjonuje Bogumiła Tiece, inspektor Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, która wczoraj złożyła zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa w koszalińskiej komendzie policji.
- To mogły być strzały z bliska, pies ma osmoloną sierść - przypuszcza. W niedzielę rowerzysta, który przejeżdżał przez Suchą Koszalińską w gminie Sianów zauważył zakrwawioną, cierpiącą labradorkę w rowie. Natychmiast powiadomił o tym policję. Funkcjonariusze wysłali na miejsce inspektorów TOnZ. Ci błyskawicznie przewieźli psa do gabinetu weterynaryjnego.
- Cięcie, które musieliśmy wykonać, prowadziło praktycznie od rany wlotowej do wylotowej, czyli od jednej łopatki do drugiej - opisuje Szymon Teliński, weterynarz, który ratował psa.
Kość piszczelowa jest zgruchotana i dziś weterynarze zadecydują, czy łapę uda się zoperować, czy zostanie niestety amputowana. Uratowany pies trafił do koszalińskiego schroniska "Leśny Zakątek". Wczoraj wieczorem zgłosili się po niego właściciele - małżeństwo ze Skibienka w gm. Sianów. - Przez cały czas pobytu w psim azylu suczka nawet nie pisnęła, a kiedy zobaczyła swoją panią, rzuciła się jej w ramiona szczekając. Właścicielka płakała... - relacjonowała wzruszona Bogumiła Tiece.
Szczegóły tej sprawy w środowym papierowym wydaniu Głosi Koszalińskiego.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?