W nocy służby będą liczyć osoby bezdomne. Robią to raz na kilka lat

Częsta zmiana miejsca pobytu, np. z noclegowni na działki lub dworzec albo odwrotnie, brak stałego miejsca przebywania, stanowi wyzwanie, dlatego by dane były jak najbliższe prawdy badanie organizuje się tego samego dnia w całym kraju.

W badaniach udział biorą funkcjonariusze policji i straży gminnej lub miejskiej, pracownicy centrów zarządzania kryzysowego, ośrodków pomocy społecznej i centrów usług społecznych, organizacji pozarządowych zajmujących się wspieraniem osób w kryzysie bezdomności, pracownicy placówek udzielających tymczasowego schronienia. Tej nocy pojawią się w noclegowniach, schroniskach, szpitalach, zakładach karnych, ośrodkach interwencji kryzysowej i innych miejscach, w których osoby bezdomne mogą przebywać.

Sprawdza też koczowiska, działki, dworce, klatki schodowe, czyli miejsca, które znajdują się poza systemem wsparcia.

W Koszalinie w akcji udział bierze 13 instytucji, w tym szpitale, schroniska czy izba wytrzeźwień. W teren z ankietami ruszyło ponad 20 osób. To strażnicy miejscy, policjanci, funkcjonariusze ochrony kolei czy zarządcy ogródków działkowych. Jak zdradził Piotr Simiński, komendant Straży Miejskiej, do sprawdzenia mają ponad 140 wytypowanych wcześniej miejsc.

Celem badania jest ustalenie ile w całej Polsce i poszczególnych regionach jest osób bezdomnych. Ale nie tylko — kwestionariusze, które są elementem badania, odpowiadają też na inne pytanie — w jakim wieku są osoby dotknięte kryzysem bezdomności, jakie są przyczyny sytuacji, w której się znalazły.

W skali kraju według badania sprzed 5 lat (późniejsze się nie odbyły z powodu pandemii) w kryzysie bezdomności było 30 330 osób.

Dane zbierane podczas akcji służą planowaniu skutecznych działań pomocowych skierowanych do osób bezdomnych.

- W ciągu roku przez Koszalin przewinęło się około 450 bezdomnych - mówił podczas odprawy Piotr Simiński.