Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Szczecinku przerobili "zemstę Honeckera"

(r)
Mateusz (prawej) i Bartek Więcek z trabantem po tunningu.
Mateusz (prawej) i Bartek Więcek z trabantem po tunningu. Fot. Rajmund Wełnic
Prawie dwa lata zajęło braciom ze Szczecinka kompletne przebudowanie poczciwego enerdowskiego trabanta. Opłaciło się. Dziś to prawdziwa bestia, choć wciąż w plastikowej karoserii.

"Operacja tunning"

"Operacja tunning"

Niezwykły pojazd będzie można obejrzeć w jednym z sierpniowych programów "Operacja tunning" w telewizji TVN Turbo. Program poprowadzi Tede

Któż z obywateli PRL nie wzdychał z tęsknotą na widok terkoczącego dwusuwem wyrobu enerdowskiego przemysłu motoryzacyjnego? Samochodzik, który stał się symbolem Wschodnich Niemiec, był także eksportowany w pokaźnych ilościach nad Wisłę, gdzie z braku konkurencji stał się obiektem marzeń tysięcy kierowców.

Do dziś na naszych drogach jeździ jeszcze sporo trabantów, choć oczywiście czas zrobił swoje. Jeden z takich pojazdów trafił w ręce Mateusza i Bartka Więcków, braci ze Szczecinka. Motoryzacyjnym bakcylem zaraził ich ojciec, któremu od dziecka pomagali w naprawach samochodów w jego warsztacie.

- Co prawda później wybrałem inną drogę, bo zostałem nauczycielem wychowania fizycznego, ale nadal kocham samochody i lubię przy nich pomajstrować - dodaje 25-letni Bartek.
- Autko podarowała nam jakieś 9 lat temu pewna starsza pani, której wcześniej naprawialiśmy go z ojcem wiele razy - wspominają bracia.

- Pani kupowała nowszy samochód i chciała, aby jej ukochany trabant trafił w dobre ręce. Mamy nadzieję, że tak się stało i gdyby dziś zobaczyła swojego poczciwego trabanta 601 rocznik 1985 to by się ucieszyła. Faktycznie, na zewnątrz pewnie jeszcze poprzednia właścicielka markę auta by rozpoznała. Charakterystyczny pudełkowaty kształt jest nie do podrobienia. Choć wprawne oko zauważy, że dach samochody jest nieco obniżony.

- O całe 6,5 centymetra - precyzuje Bartek. - Obcięliśmy ramę, obniżyliśmy dach i pochyliliśmy przednią szybę, aby uzyskać nieco bardziej "zadziorny" wygląd. Na pewno dodają go także potężne, szerokie koła - z przodu bieżnik ma 7,5 cała, z tyłu 8 cali.

Całość wygląda jak żaba przyklejona do asfaltu. Dość powiedzieć, że po obniżeniu zawieszenia prześwit nad podwoziem wynosi nieco ponad 3 centymetry. Nie potrzeba wielkich dziur na naszych drogach, aby autko zahaczyło o nawierzchnię. Sportowego charakteru dodaje także piękny ciemno-niebieski i czarny matowy lakier, którzy przykryto oryginalną "kość słoniową" trabanta. - To jedyna rzecz, której sami nie zrobiliśmy - przyznają twórcy auta.

Oczywiście, trabant nie od razu prezentował się tak rasowo. Przebudowa zajęła prawie dwa lata. - Na samym początku uczyłem się na nim jeździć i naprawiać samochody - mówi 19-letni Mateusz, świeżo upieczony mechanik samochodowy.

- Kilka razy rozkręciłem trabanta do najmniejszej śrubki i złożyłem z powrotem. Dziś mogę to zrobić z zamkniętymi oczami. Na początku "rozklepał" resorty, aby obniżyć zawieszenie i poprawić trzymanie się drogi. Potem bawił się zmniejszenie komory spalania, aby wydusić parę koni mechanicznych więcej z dychawicznego dwusuwowego silniczka. Tak powoli dojrzewał pomysł na totalną przebudowę samochodu.

Trabanty

Trabanty

Trabanty w produkowano w NRD w fabryce w Zwikau w latach 1957-1991. W kilku wersjach z taśm zjechało ponad 3 miliony trabantów. Ostatni model - już po zjednoczeniu Niemiec - był wyposażony z benzynowy silnik 1,1 z volkswagena polo. Ostatnią limitowaną serię 444 maszyn na specjalne imienne zamówienia wyprodukowano w 1994 toku. W bloku wschodnim przylgnęły do niego pogardliwe nazwy w rodzaju "zemsta Honeckera", "ford karton", czy "trampek". Dziś to auto kultowe, a jego miłośnicy zrzeszeni są w fanklubach.

- Od początku chcieliśmy do niego wsadzić silnik 1.8 z Golfa GTI i wiedzieliśmy, że będą z tym problemy, bo to znacznie większa jednostka napędowa niż oryginalny silnik trabanta - mówi Mateusz. Komora silnika po prostu była za mała, aby zmieścić 16-zaworowego "potwora".

A to kolektor się nie mieścił, a to znowu alternator wystawał. Oczywiście całkiem inne było mocowanie silnika, trzeba też było obciąć nadkola. - Samo wstawianie silnika zajęło mi półtora tygodnia - przyznaje Mateusz. Przemiana nawet dla twórców usportowionego trabanta była szokująca. Oryginalny silnik miał 26 koni mechanicznych, teraz pod maską drzemie 139 "koników".

Nie mogło to pozostać bez wpływu na osiągi. - Na lotnisku rozpędziłem się do 220 km/h, a jeszcze miał spory zapas pod pedałem gazu - mówi Mateusz. "Setkę" na liczniku trabant ma po niespełna 7 sekundach.

Ile to wszystko kosztowało? - Na początku szacowaliśmy, że wydamy jakieś 6-7 tysięcy złotych, ale kiedy przekroczyliśmy budżet dwukrotnie przestaliśmy liczyć - mówią bracia. Koszt oczywiście nie uwzględnia ich pracy. Na częściach nie oszczędzali, bo to inwestycja w ich bezpieczeństwo. W kabinie są sportowe kubełkowe fotele, autko zatrzymują profesjonalne wentylowane hamulce.

Do tego dochodzi hydrauliczny hamulec ręczny. Kabinę z tworzywa sztucznego zwanego duroplast pozbawiono praktycznie całego wyposażenia, wzmocniono za to specjalną klatką. - Trabanta zrobiliśmy głównie dla siebie i na zloty, aby pokazywać fanom motoryzacji, jak fajnie można się bawić w tunning - mówią zgodnie.

- Chcieliśmy zrobić coś nietypowego, odsapnąć od prozy życia. Trabant jest oficjalnie dopuszczony do ruchu, jest zarejestrowany i przeszedł badania techniczne, ale jego właściciele przyznają, że ciężko nim jeździć po naszych drogach. Jest tak nisko zawieszony, że prawie cały czas zahacza o dziury i wyboje. - Jeździmy, owszem, na ile nasze drogi pozwalają - dodają Mateusz i Bartek.

Dawno już przeszła im ochota na ściganie na publicznych drogach. - W naszym klubie SCS Szczecinek staramy się propagować bezpieczny styl jazdy, wyżyć się możemy na imprezach motoryzacyjnych, na które jeździmy lub sami organizujemy - mówią. - Na ulicach nie pokazujemy co potrafią nasze maszyny, bo niczego udowadniać nie musimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!