Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W zgodzie z prawem, ale czy fair? Kontrowersje z Bornego Sulinowa

Rajmund Wełnic
Do rozbiórki pozostała drewniana konstrukcja dachu
Do rozbiórki pozostała drewniana konstrukcja dachu Czytelnik
Przedsiębiorca z Bornego Sulinowa zobowiązał się do rozbiórki części najbardziej zagrożonego zawaleniem poniemieckiego magazynu. Z powodów zdrowotnych nie zdążył w terminie, ale jest gotów robotę dokończyć. Ale gmina już się do tego nie pali.

O interwencję poprosił nas Leon Kotyński, przedsiębiorca z Bornego Sulinowa. – Jestem właścicielem obiektu bezpośrednio przylegającego do wielkiego magazynu przy ulicy Towarowej - mówi. To jeden z kilku ogromnych spichlerzy znanych doskonale każdemu uczestnikowi zlotu pojazdów wojskowych. Ich stan techniczny jest dramatyczny, szabrownicy ukradli co się dało i chyba tylko solidnej żelbetowej konstrukcji budynki zawdzięczają to, że jeszcze stoją. Cudem nikt tu jeszcze nie skręcił karku, bo mimo zabezpieczeń amatorzy mocnych wrażeń wciąż wchodzą do magazynów.

Leon Kotyński też miał z tego powodu problemy, bo z magazynu na jego nieruchomość leciały kawałki dachówek i gruzu. – Gmina, która jest właścicielem spichlerza wiele razy powtarzała, że nie ma pieniędzy na rozbiórkę, choć burmistrza zobowiązywała do tego uchwała Rady Miejskiej jeszcze z roku 2008. Miałem już tego dość i dogadałem się w zeszłym roku więc z gminą, że rozbiorę dach i część budynku najbardziej zagrożone zawaleniem w zamian za materiał z rozbiórki. Nasz rozmówca ogrodził teren, wykonał projekt prac rozbiórkowych, załatwił wszelkie niezbędne pozwolenia i zrobił część najtrudniejszych prac. Koszty, jakie poniósł szacuje na około 30 tys. zł, ale nie ukrywał, że robota zbilansuje mi, gdy odzyska belki z dachu. – Odsłoniłem już konstrukcję dachu, ale wtedy poważnie zachorowałem – przedsiębiorca mówi, że przez kilka miesięcy walczył o życie i powrót do zdrowia. Ze skutkami choroby zmaga się do dziś.

Nie ukrywa, że termin zakończenia prac minął z końcem czerwca, ale nie mógł się wywiązać z umowy z powodu choroby. – Gdybym się teraz przyłożył, to w 6 tygodni skończę – mówi Leon Kotyński. Sęk w tym, że gmina nie pali się teraz do przedłużenia umowy. – Zapewne zorientowali się, że zostało niewiele pracy do wykonania, a można na tym zarobić i uzyskać cenny materiał – mówi rozgoryczony i dodaje, że postąpiono z nim nie fair, choć zgodnie z prawem.

- Zadanie chyba pana Kotyńskiego przerosło, i to nie tylko z powodu choroby - wiceburmistrz Bornego Sulinowa Bogdan Korpal mówi, że roboty rozbiórkowe początkowo były wykonywane na podstawie zgłoszenia do starostwa, ale wykonawca miał zapisany w umowie warunek, że wykona dokumentację rozbiórkową i uzyska pozwolenie. – Z niektórych warunków umowy się nie wywiązał, nie tylko z terminu i w obecnym stanie nie mamy prawa pozwolić mu na wykonywanie tam jakichkolwiek prac. Gmina sama jest teraz w nieciekawej sytuacji, z której musimy się wyplątać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!