Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wezwanie do zapłaty z koszalińskiej biblioteki po 10 latach

Sylwia Zarzycka
20 groszy za jeden dzień zwłoki - to kara, którą nalicza bibiloteka dłużnikom. Trzeba też zwrócić książkę, albo jej równowartość.  O umorzenie kary mogą starać się osoby ubogie, ich dochód nie może przekraczać minimum socjalnego.
20 groszy za jeden dzień zwłoki - to kara, którą nalicza bibiloteka dłużnikom. Trzeba też zwrócić książkę, albo jej równowartość. O umorzenie kary mogą starać się osoby ubogie, ich dochód nie może przekraczać minimum socjalnego. Radek Koleśnik
Po ponad 10 latach nasza Czytelniczka dowiedziała się, że jest dłużniczką. Winna jest "Księgę dżungli"i pareset złotych kary.

Przedawnienie kary za przetrzymywanie książek następuje po 10 latach od dnia, w którym przypadał termin ich zwrotu.

Zgodnie z informacjami z KBP, sąd w 35 przypadkach przyznał rację bibliotece i nakazał czytelnikom zapłacenie naliczonej kary.

Jednak najwyższa, 3.370 zł, należność została umorzona. Druga pod względem wysokości, 2.744 zł, została rozłożona na raty.

- Najpierw zaniemówiłam i zrobiłam wielkie oczy. Potem pomyślałam, że to jakaś pomyłka - mówi mieszkanka Koszalina (dane do wiadomości redakcji). Jest nauczycielką w koszalińskim przedszkolu. Przed laty, gdy istniała jeszcze filia biblioteki przy ul. Sportowej, właśnie tam chodziła z dziećmi na tzw. lekcje biblioteczne.

- Dzieci były za małe, aby założyć im karty, więc zdarzało się, że wypożyczałam im książki na swoją kartę. Ale wszystko działo się pod nadzorem pani bibliotekarki. Byłam na bieżąco informowana o tym, czy dana lektura została zwrócona, czy też nie. Nigdy żadnych upomnień nie dostawałam - mówi nauczycielka.

Wezwanie przedsądowe z kancelarii prawnej, działającej na rzecz Koszalińskiej Biblioteki Publicznej, otrzymała 28 listopada zeszłego roku. Dowiedziała się z niego, że 8 kwietnia 2004 roku wypożyczyła "Księgę dżungli" i jej nie oddała. Dlatego musi zapłacić 470,20 zł kary. W przeciwnym razie sprawa zostanie skierowana do sadu, co narazi ją "na znaczne, dodatkowe koszty".

Dowiedziała się także, że w czerwcu 2004 roku zostało wysłane do niej upomnienie, w styczniu 2008 sprawa została przekazana do windykacji, zaś w czerwcu zeszłego roku pierwsze wezwanie do zapłaty. - w 2006 roku zmieniłam adres, ale korespondencję nowi lokatorzy przekazywali mi jeszcze przez wiele lat. Z biblioteki nigdy nic nie otrzymywałam - mówi nasza rozmówczyni.

Nikt też nie poinformował jej, że po likwidacji biblioteki przy ul. Sportowej jej karta została przeniesiona do biblioteki przy ul. Struga. I ewentualne zmiany adresu powinna zgłosić właśnie tam. Po odwołanich jej kara została zmniejszona o połowę.

Beata Sawa- Jovanoska, zastępca dyrektora KBP mówi, że zgodnie z dokumentacją bibliteczną nasza czytelniczka książki nie zwróciła, więc karę musi zapłacić. Kara została obniżona w oparciu o zasady współżycia społecznego. Wezwania były wysyłane na stary adres, ale zgodnie z regulaminem to czytelnik ma obowiazek informować bibliotekę o zmianach w adresie.

- Jak mogłam poinformować, skoro ja nawet nie wiedziam, że moja karta jest w bibliotece przy ul. Struga. Nigdy tam nie byłam - mówi czytelniczka. - I tak zostałam ukarana za to, że uczyłam dzieci miłości do książek.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!