Przedawnienie kary za przetrzymywanie książek następuje po 10 latach od dnia, w którym przypadał termin ich zwrotu.
Zgodnie z informacjami z KBP, sąd w 35 przypadkach przyznał rację bibliotece i nakazał czytelnikom zapłacenie naliczonej kary.
Jednak najwyższa, 3.370 zł, należność została umorzona. Druga pod względem wysokości, 2.744 zł, została rozłożona na raty.
- Najpierw zaniemówiłam i zrobiłam wielkie oczy. Potem pomyślałam, że to jakaś pomyłka - mówi mieszkanka Koszalina (dane do wiadomości redakcji). Jest nauczycielką w koszalińskim przedszkolu. Przed laty, gdy istniała jeszcze filia biblioteki przy ul. Sportowej, właśnie tam chodziła z dziećmi na tzw. lekcje biblioteczne.
- Dzieci były za małe, aby założyć im karty, więc zdarzało się, że wypożyczałam im książki na swoją kartę. Ale wszystko działo się pod nadzorem pani bibliotekarki. Byłam na bieżąco informowana o tym, czy dana lektura została zwrócona, czy też nie. Nigdy żadnych upomnień nie dostawałam - mówi nauczycielka.
Wezwanie przedsądowe z kancelarii prawnej, działającej na rzecz Koszalińskiej Biblioteki Publicznej, otrzymała 28 listopada zeszłego roku. Dowiedziała się z niego, że 8 kwietnia 2004 roku wypożyczyła "Księgę dżungli" i jej nie oddała. Dlatego musi zapłacić 470,20 zł kary. W przeciwnym razie sprawa zostanie skierowana do sadu, co narazi ją "na znaczne, dodatkowe koszty".
Dowiedziała się także, że w czerwcu 2004 roku zostało wysłane do niej upomnienie, w styczniu 2008 sprawa została przekazana do windykacji, zaś w czerwcu zeszłego roku pierwsze wezwanie do zapłaty. - w 2006 roku zmieniłam adres, ale korespondencję nowi lokatorzy przekazywali mi jeszcze przez wiele lat. Z biblioteki nigdy nic nie otrzymywałam - mówi nasza rozmówczyni.
Nikt też nie poinformował jej, że po likwidacji biblioteki przy ul. Sportowej jej karta została przeniesiona do biblioteki przy ul. Struga. I ewentualne zmiany adresu powinna zgłosić właśnie tam. Po odwołanich jej kara została zmniejszona o połowę.
Beata Sawa- Jovanoska, zastępca dyrektora KBP mówi, że zgodnie z dokumentacją bibliteczną nasza czytelniczka książki nie zwróciła, więc karę musi zapłacić. Kara została obniżona w oparciu o zasady współżycia społecznego. Wezwania były wysyłane na stary adres, ale zgodnie z regulaminem to czytelnik ma obowiazek informować bibliotekę o zmianach w adresie.
- Jak mogłam poinformować, skoro ja nawet nie wiedziam, że moja karta jest w bibliotece przy ul. Struga. Nigdy tam nie byłam - mówi czytelniczka. - I tak zostałam ukarana za to, że uczyłam dzieci miłości do książek.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?