Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Włosy odrosną. Ważny jest dar, który pomaga zapomnieć o chorobie

Sylwia Zarzycka
Kornelia (pierwsza z lewej), Madzia i Kasia,  jak widać  po ich  uśmiechach,  swojej decyzji nie żałowały. Z salonu wyszły z nowymi fryzurkami. Wszystkie wyglądały pięknie
Kornelia (pierwsza z lewej), Madzia i Kasia, jak widać po ich uśmiechach, swojej decyzji nie żałowały. Z salonu wyszły z nowymi fryzurkami. Wszystkie wyglądały pięknie Radosław Brzostek
Trzy dziewczynki, uczennice trzeciej klasy, zdecydowały się ściąć swoje długie włosy. W ten sposób przyłączyły się do ludzi, którzy pomagają dzieciom chorym na nowotwory.

Gdy mama Magdy Gaik, uczennicy trzeciej klasy Szkoły Podstawowej nr 17 w Koszalinie, obejrzała reportaż o chłopcu, który z myślą o dzieciach po chemio- i radioterapii przez kilka lat zapuszczał włosy, a potem ściął je i oddał Fundacji Przyjaźń WeGirls, spytała córkę, czy nie chciałaby zrobić tego samego. Chciała nie tylko ona, ale także jej dwie szkolne koleżanki.

- Inicjatywa wyszła właśnie od mamy Magdy - mówi Jolanta Macek, wychowawczyni Magdy, Kasi Tokarz i Kornelii Maziopy. O wszystkich trzech dziewczynkach mówi krótko: - To fajne, odpowiedzialne dzieci, które nie widzą tylko czubka własnego nosa.

Magda i Kasia mają długie proste włosy, kolor ciemny blond. Długie włosy Kornelii kolorem przypominają miedziany blond. Dziewczynki wiedzą, że aby można było zrobić perukę, trzeba im ściąć przynajmniej 25-centymetrowy warkocz. - Wiem, że zostaną mi włosy tak do ucha i wymyśliłam sobie taką fajna fryzurkę - mówi Kasia. Opowiada, że gdy chodziła na lekcje tańca, jedna z jej koleżanek nie miała włosów. - Nosiła chustkę. Wiem, że było jej bardzo smutno, czasem płakała - wspomina.

Krótkie są praktyczne i się nie plączą

Mówią, że w ich klasie tylko jedna dziewczynka nie ma kilkunastocentymetrowej kitki, więc ich krótkie włosy będą czymś nowym. Ale zupełnie się tym nie przejmują. Tym bardziej, że ich mamy też mają krótkie włosy. - Krótkie są bardzo praktyczne. Z długimi to jest trochę kłopotu, plączą się przy czesaniu - mówi Magdy.

Jej mama, Barbara Gaik, tak jak zresztą rodzice pozostałych dziewczynek, z decyzji córki jest bardzo dumna. Ale chyba najbardziej dumna jest babcia Magdy. - Gdy się dowiedziała, co zamierza zrobić Madzia, zaczęła płakać - wspomina Barbara Gaik. - Ale dlatego, że dotarło do mnie, że zaledwie dziecięcioletnie dziecko pomyślało o tym, o czym ja nigdy nie pomyślałam - wyjaśnia Jadwiga Tomczak.

W rozmowie, jeszcze przed ścięciem, Madzia bawiła się końcami swoich włosów. Czasem niepostrzeżenie je pogłaskała. - Są mocne i jest ich dużo. Na pewno będzie z nich piękna peruka i jakieś dziecko sie z niej ucieszy- mówi.

Gdy dziewczynki spotkały sie w salonie fryzjerskim Marzeny Korzec, zresztą mamy ich koleżaanki z klasy, na początku były trochę stremowane. Ale gdy to najważniejsze cięcie było za nimi i pozostało formowanie nowych fryzur, stres gdzieś wyparował. Z zaciekawiniem patrzyły na swoje „nowe” odbicie w lustrze.

Nie potrafią ubrać swoich uczuć w patetyczne słowa. Są jeszcze za małe. Ale czują, że zrobiły coś dobrego. - Najważniejsze są ich intencje. A one chcą po prostu pomóc - mówi Jolanta Macko, która razem z rodzicami towarzyszyła swoim uczennicom przy także przy obcinaniu włosów. - Takie postawy powinniśmy promować - dodaje.

Na drzwiach szkoły zawisł plakat wykonany rękami Magdy i Kasi. Na nim zdjęcia dziewczynek, jeszcze z długimi włosami. Własnymi słowami napisały, dlaczego zdecydowały się na taki krok. I z zachęcały innych, żeby się do nich przyłączyli.

Szybkie decyzje

Do niedawna włosy na peruki oddawali jedynie dorośli. Ale coraz częściej na taki gest decydują się także dzieci. Niezbędna jest przy tym zgoda i akceptacja ich rodziców. Do takiego gestu dobrej woli zachęcają fundacje i stowarzyszenia, pod opieką których znajdują się dzieci, ale także dorośli chorzy na nowotwory.

Aby włosy mogły być po ścięciu dobrze wykorzystane, umyte i wysuszone przed ścięciem fryzjer dzieli na kilka pasm , które wiąże gumką, najlepiej recepturką. Tnie ok. 2 cm nad nią. Potem włosy zawinięte w papier lub zapakowane w foliowy worek zostają wysłane do fundacji.

- Dla nich ważne jest to, by ten dzień bardzo dobrze wspominały - mówi Marzena Korzec. Dziewczynki nie oddawały włosów anonimowo. Dostaną z fundacji cerytfikat i podziękowania, by poczuły, że zrobiły coś dobrego.

- Jednak zdarza się, że przychodzi do mnie klientka, która chce jedynie obciąć swoje włosy. Wcale nie myśli o tym, by je przekazać. I często na moją propozycję, byśmy ich nie wyrzucały, tylko przekazały fundacji, od razu sie zgadza - mówi Marzena Korzec.

Ważne jest to, że osoby, takie jak Kornelia, Kasia i Magda oraz ich opiekunowe, decydując się na oddanie włosów na szczytny cel za darmo, rezygują z niezłego zarobku. Piękne, zdrowe włosy dziewczynek, niezniszczone fryzjerkimi zabiegami, można było po prostu sprzedać i zarobić przynajmniej kilkaset złotych.

Dziewczynki wiedzą, że nigdy nie spotkają osób, do których trafiła „ich” peruka. Ale chciałyby zobaczyć, jak te peruki wyglądają. Tej ze swoich włosów pewnie nie zobaczą, ale na stronie internetowej fundacji WeGirls jest zdjęcie małej blondyneczki, której jakaś inna blondyneczka pomogła i „dała” swoje włosy.

Popularne na gk24:

Gk24.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!