Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojsko: ćwiczenia na poligonie drawskim. Przy minus 27 stopniach

Sławomir Włodarczyk [email protected]
Drużyna rusza do boju. "Rosomak” i koledzy muszą być ubezpieczeni.
Drużyna rusza do boju. "Rosomak” i koledzy muszą być ubezpieczeni. Fot. Sławomir Włodarczyk
Żołnierze 12 Brygady Zmechanizowanej ze Szczecina szkolili się na poligonie drawskim. Zajęcia prowadzone były dzień i noc, w siarczystym mrozie i półmetrowym śniegu.

Na pasach taktycznych Bucierz i Studnica drużyny zmotoryzowane zaliczały tzw. certyfikację.
- Na strzelnicy Bucierz ćwiczyliśmy prowadzenie ognia w natarciu, były też szkolenia taktyczne, łączności, obrony przeciwlotniczej oraz przeciwchemicznej - mówi ppłk Sławomir Kocanowski, dowódca 1 batalionu piechoty zmotoryzowanej. - Natomiast na pasie taktycznym Studnica dowódcy oceniali żołnierzy z prowadzenia ognia drużyny w obronie w dzień i w nocy, szkolenia taktycznego, sanitarnego oraz inżynieryjno-saperskiego.

Co się kryje pod tajemniczo brzmiącą nazwą "certyfikacja"? - Zgodnie z obowiązującym od stycznia tego roku "Programem szkolenia pododdziałów zawodowych wojsk pancernych i zmechanizowanych", w czasie 36- miesięcznego cyklu sprawdza zakres opanowanej wiedzy i umiejętności - wyjaśnia płk Andrzej Tuz, dowódca 12 BZ. - Pozwala to przełożonym ocenić stopień wyszkolenia indywidualnego żołnierzy i zespołowego pododdziałów. Nasza brygada jest pierwszą jednostką w wojskach lądowych, która podjęła tę operację. W tym roku czekają nas jeszcze kolejne zajęcia certyfikujące. Następne odbędą się w marcu - dla plutonów oraz jesienią - dla batalionów.

W polu przy -27
Żołnierze szczecińskiej brygady zdobywali certyfikaty podczas zawodów użyteczno-bojowych. Były one zwieńczeniem blisko dwutygodniowego szkolenia na poligonie drawskim, prowadzonego w ekstremalnych warunkach pogodowych.

- Przeżyliśmy noc z temperaturą ponad 27 kresek poniżej zera - mówi kpt. Janusz Błaszczak, oficer prasowy brygady. - Jak wytrzymać taką ekstremalną, niemal syberyjską aurę? Żaden problem, jesteśmy zawodowcami. Dodam, że nie spaliśmy pod namiotami, ale w ogrzewanych pomieszczeniach. Oczywiście odpoczywali tylko ci, którzy mieli już zaliczone zajęcia. Pozostali byli w polu. Mamy ciepłą odzież, m.in. odpowiednie buty, spodnie, kurtki, bieliznę, kominiarki odsłaniające tylko usta i oczy. Do tego stosowne rękawice. Wszystko zostało tak pomyślane, by nie krępować ruchów. To niezwykle ważna rzecz w boju. Każdy z żołnierzy dostał też odpowiedni krem przeciwko odmrożeniom.

Namierzone, trafione
Obserwowaliśmy strzelania bojowe drużyny pierwszej kompanii. Cała operacja przebiegła wzorowo. Strzelała duma brygady, czyli Kołowy Transporter Opancerzony "Rosomak", a tuż obok - rozciągnięci na stosowne odległości - zgodnie z normami taktycznymi - żołnierze drużyny. Wyniki? Piątki i nieliczne czwórki. Cele rażone były z niemal aptekarską dokładnością.

- Jesteśmy zawodowcami. Ojczyzna wymaga od nas najwyższych umiejętności, a podatnik pełnego oddania, zaangażowania sprawom obrony kraju, no i co najważniejsze, byśmy nie marnowali jego pieniędzy. A nie marnować, to znaczy szkolić się, szkolić się i jeszcze raz szkolić się. Nie w kancelariach, w koszarach, ale właśnie na poligonie, w dzień i w nocy, w upał i mróz - podkreśla por. Andrzej Falarczyk, zastępca dowódcy 1 kompanii. - W drużynach są kombatanci Iraku i Afganistanu. Większość, nawet do 80 procent obsady etatowej. Ja też byłem w afgańskiej misji. Dla żołnierza to rzecz bezcenna, tam się nabywa doświadczenia bojowego i umiejętności panowania nad strachem oraz zdobywa odporność psychiczną tak potrzebną na współczesnym polu walki.

Tajne przez poufne
Na pasie taktycznym Bucierz ćwiczą ci, o których mówi się, że "jeden strzał, jedno życie". To strzelcy wyborowi, czyli snajperzy, elita wśród elity. Niestety, nie mogliśmy poznać ich stopni i nazwisk, spojrzeć w oczy czy zrobić "rozpoznawalne" zdjęcie.

- Taka jest procedura. Ich prawdziwe oblicze znają tylko dowódcy. Nasi strzelcy wyborowi to żołnierze, którzy mają za sobą misje w Iraku i Afganistanie. Proszę pamiętać, że terroryści również doskonale, co bronią, władają komputerem oraz Internetem - tłumaczy obostrzenia kpt. Błaszczak.
W rękach strzelców wyborowych broń doskonała, czyli karabiny snajperskie - ALEX lub ciężkie - o kalibrze 12,7 mm - TOR. Niektórzy dzierżą w dłoniach najnowszą myśl techniczną fińskich inżynierów wojskowych - karabin snajperski TRG-21 Sako.

- Trening snajpera jest niezwykle żmudny. Obejmuje wiele godzin zajęć teoretycznych i praktycznych. Strzelec wyborowy, oprócz odpowiednich cech psychicznych i fizycznych, musi doskonale poznać swoją broń, doskonale strzelać i jeszcze lepiej się maskować, w każdym terenie. Strzelcy zgłębiają również tajniki teorii strzału, zasady obliczania poprawek na wiatr, ciśnienie atmosferyczne, itp. Szkolą się zarówno w dzień i w nocy - zdradza kpt. Błaszczak.

Poligonowe obżarstwo
Szkolenie to ważna rzecz, ale nie mniej ważna jest przysłowiowa żołnierska "micha". Co też żołnierze spożywają podczas zimowych ćwiczeń na poligonie?

- Nic nadzwyczajnego, jednak całodzienne wyżywienie musi zawierać około 4 tys. kalorii. Dla zwykłego śmiertelnika to wręcz kosmiczna dawka kalorycznego obżarstwa, dla żołnierza w boju - w sam raz. Zapewniam, młody organizm poddany niezwykle ciężkiemu wysiłkowi fizycznemu, spali dokładnie wszystko, co do jednej kalorii. A po ćwiczeniach i tak straci na wadze - uśmiechając się dodaje kpt. Błaszczak. - W czasie zajęć certyfikujących na śniadanie i kolację otrzymywaliśmy suchy prowiant. W takim zestawie znajdują się: suchary, kawa, herbata, skondensowane mleko, konserwa mięsna, cukierek z witaminą C, cukier. O nasz obiad zadbali kucharze z Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych w Olesznie. Posiłki były ciepłe i bardzo smakowite.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!