Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyż żeni się i rodzi dzieci

Zbigniew Marecki [email protected]
– Nacieszyliśmy się sobą i postanowiliśmy mieć dziecko – mówią Izabela i Piotr Zawadzcy ze Słupska, którzy od 7 stycznia są szczęśliwymi rodzicami dorodnego Miłosza. Mają po 29 lat. Są dwa lata po ślubie. Ona jej księgową. On zajmuje się serwisem kas fiskalnych. Mają stabilne zajęcia. I to poczucie bezpieczeństwa spowodowało, że zapragnęli dzidziusia.
– Nacieszyliśmy się sobą i postanowiliśmy mieć dziecko – mówią Izabela i Piotr Zawadzcy ze Słupska, którzy od 7 stycznia są szczęśliwymi rodzicami dorodnego Miłosza. Mają po 29 lat. Są dwa lata po ślubie. Ona jej księgową. On zajmuje się serwisem kas fiskalnych. Mają stabilne zajęcia. I to poczucie bezpieczeństwa spowodowało, że zapragnęli dzidziusia. Ryszard Sikorski
Na Pomorzu Środkowym przybywa małżeństw i dzieci. Politycy nie będą już mieli powodu narzekać, iż społeczeństwo starzeje się i wymiera.

- To jednak nie jest ich zasługa - mówią młodzi ludzie. - Nie jest to efekt becikowego.

Małżeństwo znowu staje się modne. W połowie lat dziewięćdziesiątych przeżywało w Polsce wyraźny kryzys. Wtedy gwałtownie wzrosła liczba rozwodów i związków nieformalnych.

Czas stabilizacji

- Ja też nie myślałam o małżeństwie - opowiada 30-letnia Paulina, która w 1998 roku zamieszkała z chłopakiem. - Ten mój związek jednak nie przetrwał.
Po czterech latach chłopak Pauliny wyjechał do Anglii, a ona wróciła do rodzinnego domu i wybrała stabilizację z innym mężczyzną.
- Mój mąż po dwóch latach pracy w Irlandii kupił lokal w Słupsku i za trzy lata chce tu wrócić na stałe, aby rozkręcić swój biznes - opowiada Paulina. - Ja wychowuję naszą półtoraroczną córeczkę. Zarobki męża i solidny, irlandzki dodatek rodzinny, pozwalają nam spokojnie żyć.
Paulina zauważyła, że w jej otoczeniu ostatnio przybywa par, które biorą ślub - cywilny lub konkordatowy w kościele. Robią to nie tylko jej rówieśnicy, ale także osoby znacznie młodsze.

zęściej mówią sobie "tak"
- Rzeczywiście, w stosunku do 2005 roku liczba rejestrowanych przez nas małżeństw znacznie wzrosła - potwierdza Krystyna Wrycz, kierownik Urzędu Stanu Cywilnego w Słupsku. - Zawierają je osoby w różnym wieku, ale dominują młodzi. Sporo par mieszka w Słupsku, ale są i tacy, którzy przyjeżdżają tylko na ślub i zaraz wyjeżdżają do pracy na Zachodzie. Coraz częściej też młodzi przywożą sobie żony lub mężów z innych krajów.
W Koszalinie zaobserwowano podobne zjawisko. - Liczba zawieranych małżeństw wzrosła po raz pierwszy od lat 80. - informuje Katarzyna Bassel-Jazgar, kierownik USC. - W 2006 roku do naszych rejestrów trafiło 809 par. W ostatnim, niezłym pod tym względem roku 1983, było ich 825. Przez ponad 20 kolejnych lat na ślubnym kobiercu stawało rocznie przeciętnie około 700 par.
Także w Kołobrzegu w USC mają więcej pracy. W zeszłym roku na ślubnym kobiercu stanęło tu 425 par, podczas gdy w ostatnich latach co roku było ich około sto mniej. Elżbieta Długosz, szefowa kołobrzeskiego USC, nie ma wątpliwości, że ten wzrost związany jest między innymi z migracją ludności. - Odkąd Polacy zaczęli wyjeżdżać do legalnej pracy za granicę, zaczęli legalizować swoje związki, ponieważ rodzinom łatwiej uzyskać różne świadczenia socjalne. Korzystniejsze dla małżonków są rozliczenia podatkowe, wspólnie mają oni też większe szanse na kredyty - wylicza.

I przychodzi czas na dziecko
22-letnia Sylwia ze Słupska właśnie przygotowuje się do ślubu. Piotr, jej narzeczony, jest od niej o dwa lata starszy. Przed miesiącem został współwłaścicielem zakładu mechaniki samochodowej, który założył jego ojciec z kolegą.
- Kochamy się, mamy ustabilizowaną sytuację. Zamieszkamy w domku po babci, która przenosi się do moich rodziców. Piotrek dostał od ojca samochód i dobrze zarabia w warsztacie, więc nie ma na co czekać - opowiada Sylwia.
Nie jest wykluczone, że wkrótce po ślubie postarają się o dziecko. - Nie, becikowe nie ma tu nic do rzeczy - tłumaczy. - To taka symboliczna kwota, że dla niej nie warto rodzić dzieci. My po prostu chcemy je mieć. Chociaż byłoby fajnie, gdyby państwo, tak jak obiecuje, prowadziło rzetelną i fachową politykę prorodzinną. Nie chodzi o ochłapy, tylko przemyślane działania.

Wyż przyniesie wyż
Niewielki na razie, ale zawsze, wzrost narodzin widać już w niektórych urzędach stanu cywilnego. Na przykład w Białogardzie wydano w ubiegłym roku 681 aktów urodzenia, podczas gdy rok wcześniej - 663.
- Odrobinę więcej mamy także ślubów. W związki małżeńskie zaczynają wchodzić wczesne roczniki lat osiemdziesiątych, a to był wyż demograficzny - mówi kierownik USC Mirosława Trzeszczkowska.
Pracownicy oddziału położniczego Szpitala Wojewódzkiego w Koszalinie z sentymentem wspominają początek lat osiemdziesiątych, gdy na świat przychodziło tu rocznie ponad 3000 noworodków.
- W rekordowych latach 1982 i 1983 rodziło się po 3500 dzieci - mówi dr Henryk Dzięcielski, ordynator Oddziału Ginekologiczno-Położniczego Szpitala Wojewódzkiego w Koszalinie.
Dziesięć lat później, w 1992 roku, odebrano tu około 2200 porodów, w 2005 roku - 1530. Nieco więcej dzieci - 1610 - urodziło się w zeszłym roku. d
Współpraca Ilona Stec

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!