Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z Darłowa na mundial

Wojciech Kukliński
- Mecze beach soccera wypełniały kibicami trybuny specjalnie zbudowanego na mundial stadionu. Wkrótce tak będzie w naszym kraju  - twierdzi Wojciech Polakowski.
- Mecze beach soccera wypełniały kibicami trybuny specjalnie zbudowanego na mundial stadionu. Wkrótce tak będzie w naszym kraju - twierdzi Wojciech Polakowski. archiwum
Rozmowa z Wojciechem Polakowskim, wychowankiem Darłovii Darłowo, który jako pierwszy piłkarz z naszego regionu wystąpił w finałach mistrzostw świata. Ba, strzelił nawet bramkę!

- Gra na brazylijskiej Copacabanie to z pewnością niesamowite przeżycie?
- Przeżycie? To zdecydowanie za mało powiedziane. Tam trzeba po prostu być i zobaczyć jak tysiące Brazylijczyków biega boso po setkach usytuowanych na plaży boisk. Ten ogrom gier rozgrywanych po dwadzieścia cztery godziny na dobę robi wrażenie. Zresztą my także graliśmy na plaży. Ze względu na mundial zbudowano jednak na niej specjalny stadion, na trybunach którego zasiadało po jedenaście tysięcy widzów.
- A jak to się stało, że Polacy pojechali w ogóle na tę imprezę?
- Plażowy futbol w naszym kraju ma dopiero cztery lata. Jest jednak w moim odczuciu najszybciej rozwijająca się dyscypliną sportową. Nasz mundialowy pojedynek z Japonią oglądało dzięki Polsatowi więcej widzów niż rozgrywany tego dnia mecz mistrzostw świata polskich siatkarek. Do Rio pojechaliśmy dzięki zwycięskim kwalifikacjom. W cztery miesiące zrobiliśmy grubo ponad sto tysięcy kilometrów. Musieliśmy jako beniaminek przejść całe kwalifikacje, które zaczynają się turniejami grupy C. Prawo gry w finałach mistrzostw świata zapewniliśmy sobie dopiero podczas zmagań turnieju A, który był równocześnie mistrzostwami Europy. Zostaliśmy trzecią ekipą Europy.
- W brazylijskim mundialu takiego szczęścia już nie mieliście. Straciliście bramkę na wagę awansu na dwadzieścia sekund przed końcem meczu?
- To nie tak. Beach soccer to bardzo dynamiczna gra, w której wszystko może się zdarzyć do ostatniej sekundy. My awans uzyskaliśmy, strzelając Ukraińcom gola także na kilkanaście sekund przed końcem spotkania.
- Ale trochę panu żal zwycięstwa, które nie pozwoliło wam awansować?
- Czuję pewien niedosyt. Pomimo że byliśmy debiutantem na tej imprezie wielu widziało nas w roli "czarnego konia". Znany piłkarz Eric Cantona powiedział mi, że gdybyśmy zdołali wyjść z grupy widział nas w finale z Brazylijczykami. Tak naprawdę awans przegraliśmy w meczu z Amerykanami. Później niejako planowo ulegliśmy "canarinhos", a w ostatnim pojedynku grupowym wygraliśmy z Japończykami, czyli czwartą drużyna poprzedniego mundialu 8:5. W tym spotkaniu strzeliłem nawet bramkę z karnego.
- Kto zapłacił za wasz wyjazd na mundial?
- Międzynarodowa Federacja Piłki Nożnej, która, mimo że finał plażowego futbolu był rozgrywany już po raz dwunasty, dopiero po raz pierwszy objęła patronat nad tą imprezą. W przygotowaniach pomagał nam nieco Polski Związek Piłki Nożnej. Przed wylotem do Brazylii przebywaliśmy na tygodniowym zgrupowaniu w Niemczech, gdzie korzystali z wypełnionej piachem hali. Teraz wydaje mi się, że to był nasz błąd. Powinniśmy zamiast tego zgrupowania być trzy dni wcześniej na Copacabanie. Uważam, że ulegliśmy Amerykanom ze względu na kłopoty aklimatyzacyjne. Doszliśmy do siebie dopiero w meczu z Japończykami, ale na sukces było juz za późno.
- Ostatecznie zajęliście jedenaste miejsce.
- Tak, jesteśmy jedenastą drużyną świata plażowego futbolu. Zwycięzyli oczywiście Brazylijczycy, którzy w finale ograli 4:1 Urugwaj. Brązowy medal wywalczyli Francuzi, którzy w meczu o trzecie miejsce pokonali Portugalię 6:4
- Co najbardziej zapamiętał pan z tego wyjazdu?
- Widok z hotelu. Mieszkaliśmy na dziesiątym piętrze i z jednej strony widzieliśmy rozległe plaże Copacabany, a z drugiej spoglądaliśmy na favelas, czyli ponad trzymilionową dzielnice biedy. Rio to bardzo niebezpieczne miasto i co nas słychać było strzały.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!