Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zagadkowy bombiarz

(ber)
Czy bombiarz to ...bombiarz? Taką zagadkę musi rozwiązać słupski Sąd Okręgowy, który powrócił do sprawy 24-letniego Radosława S., oskarżonego o wywołanie trzech fał-szywych alarmów bombowych w Słupsku i sparaliżowanie miasta. A wątpliwości jest wiele...

14 lipca ubiegłego roku ktoś zadzwonił na policyjny numer Crime Stoppers z informacją o podłożeniu bomby w budynku przy ul. Wojska Polskiego. Następnego dnia wiadomość o podłożeniu bomby w jednej z pizzerii dostało Radio Vigor, a później sklep optyczny. Nastąpił paraliż Słupska. W czasie trzech akcji wszystkich służb mundurowych zamknięto centrum miasta i ewakuowano setki mieszkańców. Determinacja policji była ogromna, bo tydzień wcześniej doszło do zamachów terrorystycznych w Londynie. Słupskiego podejrzanego szybko zatrzymano. Ustalono, że numer telefonu komórkowego Radosława S. wyświetlił się w telefonie u optyka, a kamery zainstalowane na ulicach sfilmowały mężczyznę w określonych miejscach. Zatrzymany miał ok. 2 promili alkoholu we krwi. Jednak zamiast bomb w reklamówkach znaleziono stare podręczniki szkolne, podpisane nazwiskiem dzieci.
Radosława S. prokuratura oskarżyła o "usiłowanie sprowadzenia zagrożenie dla zdrowia i życia wielu osób oraz mienia w wielkich rozmiarach". Za to grozi do 8 lat więzienia.
Interesujące są jednak jego wyjaśnienia. Zatrzymany najpierw nie wiedział, o co chodzi, później nie ukrywał, że zrobił to z ciekawości, jak wygląda ewakuacja. Przyznał się, że 14 lipca telefonował na Crime Stoppers z domu. Tymczasem z bilingów Telekomunikacji Polskiej SA wynika, że na policję ktoś dzwonił z budki telefonicznej z ul. Wileńskiej. Teraz w sądzie "bombiarz" już niczego nie pamięta.
Sąd wezwał więc na świadka policjanta, który przed przesłuchaniem sporządzał notatkę. Ważne są także zeznania matki uczniów, których książki były w reklamówkach. Kobieta twierdzi, że dzieci rozdały podręczniki. Dlaczego więc znajdowały się w jednym pakunku? To nie koniec wątpliwości. Oskarżony w śledztwie przyznał się do innych alarmów o podłożeniu bomb - w szpitalu i w sądzie. Jednak tego mu nie zarzucono.
Radosława S. na wniosek obrońcy przebadał nowy zespół psychiatrów. Na wczorajszej rozprawie lekarze zeznali: - Poczytalny, a jego poziom intelektualny jest w normie.
Sprawa tym bardziej jest zagadkowa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!