Rodzice uczniów z całych sił walczyli o podstawówki w Klępczewie i Rusinowie oraz o gimnazjum w Oparznie. Błagali na lutowych sesjach (były dwie, ponieważ ze względów formalnych pierwsze głosowania trzeba było unieważnić), by nie likwidować szkół. Apelowali, by wójt, radni spróbowali poszukać oszczędności w administracji.
Padały nawet propozycje, by Urząd Gminy przenieść na wieś, byłoby taniej.
Rodzice prosili też, by poczekać z likwidacją szkół choć rok, by zdążyli utworzyć stowarzyszenia, które mogłoby same administrować szkołami.
Wtedy wójt Zdzisław Pawelec przekonywał: - Koszt utrzymania wszystkich szkół w gminie i to już po maksymalnych cięciach w wydatkach wyszedł nam na 2011 rok 6,2 mln złotych. A my w tym roku możemy liczyć na co najwyżej 3,2 mln zł dochodów własnych. Musielibyśmy wszystko wpakować w oświatę, a i tak by nam zabrakło pieniędzy. A brania kredytów na bieżącą działalność szkół zabrania nam od tego roku ustawa. Nie mamy wyjścia, musimy likwidować szkoły - tłumaczył potrzebę reorganizacji sieci szkół w gminie.
I 28 lutego radni przegłosowali uchwały intencyjne, przychylając się do przedstawionego przez wójta projektu reorganizacji szkół. A już następnego dnia, w tej ogromnej mizerii finansowej gminy, wójt powołał swojego zastępcę. Został nim Kazimierz Lechocki, przewodniczący rady minionej kadencji, który w listopadowych wyborach startował na radnego powiatu. Bez skutku. Teraz co miesiąc zarabiać będzie 7,4 tys. złotych (brutto).
- To oburzające. Tyle nam wójt nagadał, że gmina pieniędzy nie ma, że wkroczy komisarz, bo tak źle nasze finanse wyglądają i dlatego ta likwidacja szkół jest taka konieczna. A tu nagle pieniądze znalazł na zastępcę. Gdzie te oszczędności? - pytają zdenerwowani rodzice.
- Żeby utrzymać te szkoły, musielibyśmy mieć 3 mln złotych, a takich pieniędzy nie mamy. Te ewentualne 100 tys. złotych, które przez rok zarobi pan Lechocki, sprawy by nie załatwiły - broni swoich racji Zdzisław Pawelec.
- Zresztą to, że pan Lechocki będzie moim zastępcą, uzgodniliśmy od razu po wyborach, jeszcze w listopadzie. Musiałem na niego czekać, bo biegło mu wypowiedzenie z pracy. Do tej pory był kierownikiem rzeźni w Smardzku. I tak ta likwidacja szkół zbiegła się z terminem powołania zastępcy. Wiedzieliśmy, że tak będzie, ja wiedziałem, że będę krytykowany, ale potrzebuję zastępcy. Kiedy minioną kadencję kończyłem jako pełniący obowiązki wójta za zmarłego Bernarda Laufera, byłem sam i wiem, jak ciężko jest nie mieć zastępcy. Ja często wyjeżdżam, załatwiam sprawy w Koszalinie czy Szczecinie, a na miejscu nie ma komu podpisywać dokumentów, dopilnować inwestycji, a niedługo ruszamy z kanalizacją Lekowo-Oparzno-Bierzwnica.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?