17 października 1964 roku w miejscowym USC "tak" powiedzieli sobie państwo młodzi Barbara i Józef. Pół wieku później w tym samym ratuszu, choć w innej sali, przysięgę małżeńską odnowili. I łza znowu zakręciła się w oku. - Pamiętam, jak się poznaliśmy - wspomina pani Barbara. - Mieszkałam wówczas w Gwdzie i spotkałam przyszłego męża, gdy szedł znad jeziora Wielimie i niósł na rękach koleżankę głośno śpiewając. I tak się jakoś złożyło, że to mnie do domu odprowadził, był pierwszy pocałunek i gorące uczucie od pierwszego wejrzenia. To było w lipcu, a już trzy miesiące później ślub. Takie były czasy, że młodzi nie czekali żyjąc na "kartę rowerową".
Syn przyszedł na świat 5 lat później, potem córka. Do dziś dostojni jubilaci - choć wcale tak się nie czują - doczekali się także dwojga wnucząt. - I na naszych Złotych Godach nie omijają nas przygody, syn tak się śpieszył na uroczystości, że złapała go policja i zapłacił mandat za przekroczenie prędkości - mówi pan Józef. - Jak to w życiu, nie zawsze jest z górki…
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?