MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bałtyckie ryby toksyczne?

Iwona Siemińska [email protected]
- Ryby jem ja, cała moja rodzina i czujemy się bardzo dobrze - mówi się pan Jakub (na zdj), rybak z kutra Koł 123.
- Ryby jem ja, cała moja rodzina i czujemy się bardzo dobrze - mówi się pan Jakub (na zdj), rybak z kutra Koł 123. Fot. Przemysław Gryń
- Jedzenie bałtyckich ryb może szkodzić zdrowiu - doniesienia telewizyjnych “Wiadomości" mogły przyprawić o dreszcze niejednego wielbiciela śledzia czy łososia.

- Takie informacje zabijają polskie rybołówstwo - mówią rybacy.
O co całe zamieszanie? O dioksyny, których, według informacji podanych w telewizyjnych “Wiadomościach", jest w bałtyckich śledziach i łososiach za dużo. A także o to, że w związku z tym unia chce zamknąć polskim rybakom połowy na Bałtyku.

Bój się śledzia?
- Doniesienia o dioksynach spowodowały, że zrezygnowałam dzisiaj z łososia, chociaż bardzo go lubię - mówi Maria Kornacka, kołobrzeżanka. - Naprawdę nie ma powodu do obaw. W rybach są toksyny, ale w dopuszczalnych normach i to głównie u starszych przedstawicieli gatunków - uspokaja prof. Franciszek Żmudziński z Instytutu Weterynarii w Puławach, gdzie przeprowadzono ostatnie badania stężenia dioksyn u ryb bałtyckich.

Podobnie twierdzi Zbigniew Karnicki, wicedyrektor Morskiego Instytutu Rybackiego w Gdyni. - Więcej tego rodzaju związków jest w grillowanym mięsie, czy mleku niż w rybach - mówi - Zagrożenie nimi spowodowane jest znacznie mniejsze niż korzyści płynące ze spożywania śledzia i łososia. To ryby, które zawierają wiele składników odżywczych.

Unia nie zamknie Bałtyku

Rybacy nie ukrywają jednak, że takie informacje zabijają polskie rybołówstwo. - Przede wszystkim straszą nam konsumentów. Kto będzie chciał kupować toksyczne ryby. A przecież to wszystko wyssane jest z palca - mówi Lech Latkowski, szyper Koł 123. Czy boją się zamknięcia przez unię połowów na Bałtyku? - Trudno w to uwierzyć, ale już i tak mamy tyle ograniczeń połowowych, że kto wie, co im tam do głowy uderzy? - dodaje rybak.

W Ministerstwie Gospodarki Morskiej i Rybołówstwa dementują doniesienia o zamierzeniach Komisji Europejskiej. - To bzdura. Nic nie wiemy o zamykaniu połowów na Bałtyku - dementuje Zbigniew Graczyk, wiceminister resortu. Tam również nie potwierdzają się informacje o zawyżonej toksyczności polskich ryb. - Żeby się zatruć trzeba byłoby zjeść kilkadziesiąt lub kilkaset ton śledzia na raz - dodaje Graczyk.
Po co więc całe zamieszanie? - To walka o rynek zagranicznych eksporterów. Z rewelacjami na temat dioksyn spotykamy się co roku. To chyba nigdy się nie skończy - rozkłada ręce Ryszard Klimczak ze Stowarzyszenia Armatorów Polskich

Dioksyny to jedne z najbardziej toksycznych związków, które mają działanie przede wszystkim rakotwórcze. Mogą powodować także wiele chorób układu pokarmowego i osłabić odporność organizmu. W dużym stężeniu prowadzą do śmierci. Do Bałtyku trujące substancje trafiły przez zanieczyszczenia, głównie ze szwedzkich fabryk przetwarzających celulozę.
dr inż. Zbigniew Karnicki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!