- Tradycją koszalińskiego teatru jest przygotowywanie z okazji Dnia Dziecka spektaklu dla naszych najmłodszych widzów. W tym roku to „A morze nie” Maliny Prześlugi - mówi Andrzej Mielcarek, dyrektor BTD. Jej dramaty oraz bajki wydawane są w Nowych Sztukach dla Dzieci i Młodzieży i wystawiane na deskach teatrów w całej Polsce. - Jej sztuki są mocno osadzone we współczesnym świecie, ale jednocześnie mają uniwersalne, ważne przesłanie. O wyreżyserowanie sztuki poprosiliśmy Mariusza Babickiego. To młody reżyser (rocznik 1990 - dop. red.) z Trójmiasta, który dał się poznać jako twórca ciekawych realizacji dla najmłodszych widzów.
Spektakl, który widzowie zobaczą już w ten weekend (zaplanowane są trzy spektakle) to zwariowana, niespodziewana, ale też pełna humoru oraz refleksji podróż wyluzowanej Marchewki oraz pięknie naiwnego Bałwanka w drodze na „biegun północny”. Reżyser mówi, że celem było stworzenie spektaklu familijnego - takiego, w którym każdy bez względu na swój wiek znajdzie coś dla siebie.
Dziś teatr w walce o uwagę widzów, szczególnie tych najmłodszych, mierzy się z poważną konkurencją: grami, mediami społecznościowymi, serialami dostępnymi 24 godziny na dobę na platformach streamingowych w telefonach, które ciągle mamy w reku lub kieszeni. Reżyser uważa jednak, że teatr nie przegrał. - To jest wyzwanie. Teatr musi znaleźć swoją metodę na to, by do tego najmłodszego widza dotrzeć. Rozwiązaniem nie jest kopiowanie tego, co młody człowiek dostaje w internecie. Przewagę daje nam to, że w teatrze widz styka się z żywą opowieścią, z żywym człowiekiem. Dziś to o tyle ważne, że przez ostatnie lata dzieci, młodzież, ale i dorośli żyli w świecie, gdzie przez pandemię, kontakty były utrudnione i wszystko było zdalne: lekcje, spotkania z bliskimi, z rodziną - opowiada. I wspomina spektakl dla nastolatków na motywach „Cierpień młodego Wertera” Goethego. - Po przedstawieniu podszedł do mnie nastolatek i powiedział, że było super, że tylko trzy razy spojrzał na telefon, ale to dlatego, że ma ADHD i musiał.
Mariusz Babicki uważa, że do każdej publiczności trzeba podejść z takim samym zaangażowaniem, bo każda jest wymagająca, choć oczywiście na swój własny sposób. Przyznaje jednak, że praca nad spektaklami dla dzieci jest specyficzna. W przypadku najmłodszych widzów nie można sobie pozwolić na to, by traktować ich tak, jak wielu dorosłym się wydaje, że dzieci lubią być traktowane. Jednym z przykładów są „zdrobnienia”, albo zbytnie uproszczenia. - Najmłodszy widz podąża za historią. Trzeba mu dać dobrą historię. Oczywiście w ciekawej wizualnie formie, tak by zachować jego uwagę - mówi. Ma nadzieję, że „A morze nie” będzie taką właśnie dobrą historią.
Jak widzowie zareagują na przygody Marchewki i Bałwanka? O tym twórcy przekonają się dzisiaj, na drugiej próbie generalnej, pierwszej z publicznością.
- Koszaliński zespół wykonał niezwykłą pracę, czasu mieliśmy mało, kalendarz był przeciwko nam, bo w czasie pracy nad sztuką była Wielkanoc, długi majowy weekend a teraz Boże Ciało. Do tego koszalińscy aktorzy są niezwykle zapracowani, grają więcej niż wielu ich kolegów z większych teatrów. Jestem dobrej myśli. Ale to wszystko zweryfikuje oczywiście próba generalna z publicznością i weekendowe spektakle - opowiada. - W tym przedstawieniu jest dużo interakcji między postaciami a publicznością. Mam nadzieję, że udało nam się podczas prób przewidzieć ich reakcje.
![emisja bez ograniczeń wiekowych](https://s-nsk.ppstatic.pl/assets/nsk/v1.221.5/images/video_restrictions/0.webp)
Lady Pank: rocznica debiutanckiej płyty
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?