Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Afera w Urzędzie Morskim w Słupsku: Podwładni szpiegowali dyrektora (szczegóły, wideo)

Michał Kowalski / www.gp24.pl
Klatki pobrane z filmu detektywów.
Klatki pobrane z filmu detektywów.
Grupa pracowników Urzędu Morskiego w Słupsku wynajęła detektywów, którzy śledzili dyrektora urzędu. Twierdzili, że łamie on prawo i zebrali na to dowody. Publikujemy zebrane dowody.

- Mieliśmy dość. W urzędzie dochodzi do nieprawidłowości - mówią pragnący zachować anonimowość pracownicy UM. - Nie widzieliśmy innego sposobu, jak udokumentować te nieprawidłowości.

Grupa pracowników wynajęła agencję detektywistyczną z Poznania. Nie chcą powiedzieć, ile zapłacili. Zrzucili się solidarnie (cały koszt mógł wynieść od kilku do nawet kilkunastu tysięcy złotych - red.).
Dwóch detektywów śledziło Mariusza Szuberta, dyrektora Urzędu Morskiego w Słupsku (wcześniej szefa portu w Darłowie), od 22 czerwca do 4 lipca ubiegłego roku. Obserwowali go przez całą dobę, z naciskiem na godziny pracy. Powstał z tego obszerny raport składający się z nagrań kamerą wideo, notatek i zapisków rozmów telefonicznych.

Detektywi raportowali: "Mariusz Piotr Szubert mimo pełnienia funkcji w administracji rządowej nadal w sposób czynny bierze udział w prowadzeniu działalności gospodarczej, choć mu nie wolno. Organizuje wycieczki kutrami morskimi połączone z wędkowaniem, a działalność zarejestrowana jest na jego żonę".

Detektywi działali czasami w stylu słynnego agenta Tomka z CBA. Zaproponowali Szubertowi zorganizowanie obozu wypoczynkowego.

Fragment meldunku: "Figurant jest bardzo otwarty na wszelkie propozycje dotyczące możliwości zarobku. Propozycją współorganizowania obozu sportowego bardzo się zainteresował. Stwierdził, że można dużo zarobić, a on pieniędzmi umie się dzielić".

Prowokacja. Detektywi zamawiają bilety na rejs stateczkiem należącym do żony dyrektora. Meldunek II: "Kobieta, która sprzedaje bilety, stwierdziła, że o szczegółach rejsu dowiemy się od szefa (Szuberta - dop. red.), ponieważ on to wszystko załatwia".

Meldunek III: "Do pracy przyjechał o 9.06, wyjechał o 15.07, a o 11.40 zadzwonił w sprawie rejsu. W tym czasie był u siebie w biurze. Figurant poinformował, że zajmuje się organizacją rejsów i chce ustalić szczegóły. W międzyczasie wyjechał do hurtowni alkoholi."

Dlaczego pracownicy UM z ujawnieniem materiałów czekali ponad pół roku?

- Chcieliśmy dać mu szansę - mówią, ale zaczęły pojawiać się w urzędzie dziwne decyzje, zwolnienia i przesunięcia. Postanowiliśmy materiały opublikować.

"Głos" rozmawiał z dyrektorem Szubertem dwukrotnie. Za pierwszym razem zapytaliśmy go telefonicznie o fakty zebrane w raporcie detektywów (nie informując go, że taki istnieje). Zaprzeczył, by takie zdarzenia miały miejsce.

Za drugim razem ujawniliśmy, że był śledzony. Umówił się z nami na osobistą rozmowę, po czym ją odwołał.

- To jest nagonka na mnie - powiedział "Głosowi" dyrektor Szubert. - To była inwigilacja. Idę prosto do prokuratury.

Źródło:
Podwładni szpiegowali dyrektora Urzędu Morskiego w Słupsku (szczegóły, wideo) - www.gp24.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!