Przepisy pozwalają na więcej
Przepisy pozwalają na więcej
Z opublikowanych właśnie danych wynika, że w ubiegłym roku strażnicy miejscy w całym kraju złapali na spożyciu alkoholu w parkach, na skwerach i na ulicach ponad 324 tys. osób. 167 tys. osób pouczono, a 151 tys. osób otrzymało mandaty na łączną kwotę około 9 mln zł. Od ubiegłego roku zmieniły się przepisy. Strażnicy karać mogą nawet za usiłowanie spożywania alkoholu w niedozwolonym miejscu (w przypadku gdy strażnik nie jest bezpośrednim świadkiem zdarzenia).
Zdaniem naszego Czytelnika, mieszkańca ul. Dąbrowszczaków w Koszalinie, nowe przepisy nie zadziałały, bo straż miejska nadal zbyt łagodnie traktuje osoby spożywające alkohol w miejscach publicznych.
- Podam przykład z własnego podwórka. Obok bloku, w którym mieszkam, jest plac zabaw dla dzieci. Jest to ulubione miejsce spotkań osób spożywających alkohol. Kupują piwo w pobliskim sklepiku, siadają na ławkach pod oknami i głośno się zachowują. Bardzo często pijackie biesiady zaczynają się już o godz. 8 rano, a kończą się po zmroku. Zmieniają się tylko uczestnicy - powiedział nam Czytelnik.
Mieszkaniec ul. Dąbrowszczaków kilkakrotnie już wzywał straż miejską na interwencję. - Owszem, przyjeżdżali po moich telefonach. Nigdy jednak nie zauważyłem, by ktoś został ukarany mandatem. Na widok strażników "pijaczkowie" chowają piwa do reklamówek. Kończy się na rozmowie i strażnicy odjeżdżają. Wtedy panowie siedzący na ławkach wyjmują z siatek piwo i zabawa trwa dalej w najlepsze. Można by powiedzieć, że jest to jakaś komedia, gdyby nie to, że zachowanie tych osób jest dla nas lokatorów bardzo uciążliwe. Jesteśmy skazani na wysłuchiwanie przekleństw i głośnych rozmów przez cały dzień - skarży się Czytelnik.
Sprawa spożywania alkoholu w pobliżu sklepu ABC, przy placu zabaw i przy budynku na ul. Dąbrowszczaków 3 jest dobrze znana komendantowi Straży Miejskiej w Koszalinie Piotrowi Simińskiemu.
- Rzeczywiście jest kilka osób, które non stop stoją pod sklepem i często piją alkohol w pobliżu placu zabaw i budynku. Nie jest jednak prawdą, że nie reagujemy na to. Nasze patrole są w tamtym rejonie codziennie, bez względu na to, czy ktoś dzwoni z interwencją, czy nie. Ci panowie nie mają z nami lekko. Wielokrotnie już nakładaliśmy mandaty na te osoby. Na nasz wniosek osoby "spod sklepu" kierowane były na terapie odwykowe - powiedział nam komendant. - Być może w odczuciu niektórych mieszkańców nasze działania nie przynoszą takich efektów, jakich oczekiwaliby. Trzeba jednak pamiętać, że strażnicy działać muszą w granicach obowiązującego prawa. Za spożywanie alkoholu w miejscu publicznym stosowną karą jest mandat. Jeżeli ktoś nie zakłóca porządku i nie stanowi zagrożenia dla otoczenia, to innych represji stosować nie możemy.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?