Była godz. 7.30 rano. Zbigniew R. o tej porze zwykle zaczynał pracę. Wczoraj, tuż po wyjechaniu z garażu i przejechaniu ledwie kilkudziesięciu metrów, na jego drodze stanęło dwóch mężczyzn. Byli ubrani w kombinezony robotnicze, mieli pomarańczowe kamizelki i wyglądali jak pracownicy interwencyjni. Biznesmen odchylił boczną szybę auta.
- Mężczyźni zapytali o wycinkę drzew w parku. Nagle jeden z nich chlusnął w kierowcę żrącą substancją. Najprawdopodobniej był to kwas - relacjonuje Jolanta Tolala, peł-niąca obowiązki rzecznika świdwińskiej policji.
Niebezpieczna ciecz rozlała się się po dolnej części twarzy, szyi i zatrzymała się na klatce piersiowej. Biznesmen miał wiele szczęścia: żrąca substancja ominęła oczy, nie wlała się do nosa. Tylko dlatego nie stracił panowania nad sytuacją. Błyskawicznie ruszył, zaskakując tym kompletnie bandytów. Po ucieczce natychmiast zawiadomił policję. Potem obmył rany w pobliskiej rzece. Po chwili przyleciał śmigłowiec, który odtransportował go do centrum oparzeń w Gryficach.
- Stan pacjenta jest dobry. Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo - mówi Andrzej Krajewski, ordynator oddziału oparzeń gryfickiego centrum. - Jednak na tę chwilę jest za wcześnie, by dokładnie określić z oparzeniami jakiego stopnia mamy do czynienia. Jak głębokie są rany będziemy wiedzieć za dwa, trzy dni. Niestety, blizny pozostaną - dodaje.
Gdy biznesmenem zajmowali się lekarze, policjanci zatrzymali podejrzewanych o rozbój na nim dwóch mężczyzn. Ci nie zdążyli daleko uciec z miejsca zdarzenia. Obaj mają około 40 lat, nie mieszkają w powiecie świdwiń-skim. Nieoficjalnie ustaliliśmy, że pochodzą z okolic Kołobrzegu. Wczoraj byli wstępnie przesłuchiwani przez policję. Dziś zajmie się nimi białogardzka prokuratura. - Sprawdzamy motywy działania zatrzymanych. Dla dobra śledztwa nie możemy ujawniać branych pod uwagę hipotez - dodaje Jolanta Tolala.
Nieoficjalnie wiemy, że hipotez jest kilka. Od chęci kradzieży luksusowego mercedesa, po zemstę i działania na zlecenie. Chcieliśmy o całym zdarzeniu porozmawiać ze Zbigniewem R. Niestety, nie odbierał telefonu. - Słyszałem, co się stało i jest mi smutno. Naprawdę współczuję Zbyszkowi. Myślałem, że w Świdwinie możemy czuć się bezpieczni. Niestety, myliłem się - mówi Adam Paprocki, świdwiński przedsiębiorca, który w minionej kadencji ze Zbigniewem R. zasiadał w Radzie Miejskiej. Do sprawy wrócimy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?