Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bezczelny złodziej wpada do sklepu [wideo]

Rajmund Wełnic
Złodziej wchodzi do sklepu i niespecjalnie się kryjąc chowa skradzione przedmioty do kieszeni bądź pod bluzę.
Złodziej wchodzi do sklepu i niespecjalnie się kryjąc chowa skradzione przedmioty do kieszeni bądź pod bluzę. Kadr z monitoringu
Handlowcy ze Szczecinka mają dość złodzieja, który w biały dzień i na oczach sprzedawców kradnie towar ze sklepów. Są tak zdesperowani, że chcą rozwiesić plakaty z wizerunkiem złodzieja.

- Naprawdę wywiesimy ten plakat, bo mamy tego już serdecznie dość. Skoro nasze państwo nie jest w stanie poradzić sobie z jednym złodziejaszkiem, to musimy sami ostrzec innych - mówi sprzedawczyni z jednego ze szczecineckich sklepików (dane do wiadomości redakcji). - Niech mnie nawet poda do sądu.

Na filmie wideo z jednego ze sklepów widać, jak młody człowiek kradnie artykuły żywnościowe. - Robi to zwykle na bezczelnego, po prostu wchodzi i bierze co popadnie i wychodzi - mówią nasi rozmówcy. Znają go doskonale, szczególnie ci z mniejszych sklepików. Ale złodziej "odwiedza" także drogerie, sklepy przemysłowe, a nawet sklepy mięsne. W niektórych ochroniarze i ekspedientki są już uczuleni i pouczeni, żeby zwracać na niego uwagę. Czasami to jednak nie na wiele się zdaje, bo ten porywa coś z półki i ucieka. Mało kto - a już na pewno kobiety - nie będą ryzykować i gonić złodzieja po ulicy. - Straty nie są duże, po 40-50 złotych, a granica przestępstwa jest od 400 zł, ale chyba gdy się wszystko zsumuje, to sprawcy nie powinna taka kradzież uchodzić na sucho - mówi właścicielka jednego ze sklepików. - A na razie uchodzi, policja go przymyka, ale zaraz wypuszcza i przychodzi znowu albo śmieje nam się w twarz. Kradnie znowu i zaraz sprzedaje na alkohol.

W jednej z "Żabek" usiłował dosłownie wyrwać z ręki sprzedawcy butelkę drogiej whisky. Miał pecha, że akurat trafił na mężczyznę, któremu nie dał rady. Ale większość sprzedawczyń to kobiety, które boją się, że rabuś zrobi im krzywdę. Starają się więc nie reagować zbyt gwałtownie, gdy łobuz przychodzi i bierze z półki co chce i wychodzi nie płacąc.

- To nie tylko ten młody mieszkaniec Szczecinka, ale i drugi delikwent, z którym rzeczywiście mamy podobny problem - mówi Jacek Proć, naczelnik wydziału prewencji szczecineckiej komendy policji.

- Nie ma praktycznie dnia abyśmy ich nie przywozili raz albo i dwa razy do komendy po kolejnym zgłoszeniu kradzieży. Policjanci niemal w ciemno po pierwszych słowach opisu sprawców wiedzą kogo i gdzie mają szukać. Ci zaś specjalnie się nie ukrywają - opisują z detalami, co gdzie i kiedy ukradli, przyznają się do winy, a funkcjonariusze po spisaniu protokołu z przesłuchania puszczają ich wolno. - Nie mamy przesłanek, aby ich zatrzymać na 48 lub chociaż 24 godziny - mówi naczelnik.

- Za każdym razem kierujemy do sądu wniosek o ukaranie, nie jestem już w stanie zliczyć, ile już ich było. W każdym jest napisane, że sprawcy byli już karani, kiedy i za co i moim zadaniem jest podstawa, aby odwiesić te kary, a z moich informacji sąd "zbiera" więcej materiałów, aby w końcu to zrobić. Jacek Proć dodaje, że nie tylko ci dwaj - wyjątkowo bezczelni złodzieje - kradną w sklepach.

- Mamy coraz więcej tych przypadków, ludzi zachęca dość wysoko ustawiona granica wartości ukradzionego przedmiotu, bo wiedzą, że grozi im stosunkowo niewielka kara, a i sądy liberalnie podchodzą do karania sprawców niewielkich kradzieży - mówi. - W przypadkach, o które pan pyta, obawiam się jednak, że może dojść do tragedii, bo sprawcy są coraz bardziej agresywni, zwłaszcza będąc pod wpływem alkoholu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!