Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Budżet Białogardu uchwalony. Ostra dyskusja trwała dwa dni

Jakub Roszkowski
Jakub Roszkowski
Kłótnie, inwektywy, przekrzykiwanie się i wielokrotne przerywanie sesji: tak było podczas ostatniej, budżetowej, dwudniowej sesji Rady Miasta w Białogardzie.
Kłótnie, inwektywy, przekrzykiwanie się i wielokrotne przerywanie sesji: tak było podczas ostatniej, budżetowej, dwudniowej sesji Rady Miasta w Białogardzie. Archiwum
Kłótnie, inwektywy, przekrzykiwanie się i wielokrotne przerywanie sesji: tak było podczas ostatniej, budżetowej, dwudniowej sesji Rady Miasta w Białogardzie.

Powiedzmy też jednak uczciwie, że sporo było również konkretów i merytorycznej dyskusji. Ale - niestety - kłótnie zdominowały obrady ostatniej w tym roku sesji Rady Miasta w Białogardzie. A ta zaczęła się w czwartek i trwała do wczoraj. Oczywiście z nocną przerwą na sen.

Zaczęło się od razu od mocnego przytupu, gdy radni - zgodnie z prawem - mieli wyrazić zgodę na zwolnienie z pracy radnego Pawła Anuszkiewicza. Ten był, a właściwie wciąż jest, zatrudniony w Białogardzkim Towarzystwie Budownictwa Społecznego. Prezes BTBS Władysław Szymielewicz poinformował radnego, że stracił do niego zufanie i wypowiada umowę o pracę.

- Najpierw powinien pan zapytać się Rady o to, czy zgadza się na zwolnienie z pracy radnego, a później ewentualnie go zwolnić - zwracał uwagę prezesowi radny Krzysztof Szyperski. Dopytywał o konkrety. - Strata zaufania to pojęcie bardzo szerokie. Proszę wytłumaczyć nam dlaczego stracił pan to zaufanie? Nie wykonał jakiegoś polecenia, nie przychodził do pracy? - dociekał. Konkretów nie usłyszał. Radni byli jednak oburzeni decyzją prezesa. Burmistrz zapewniał, że też nic o tym nie wiedział, ale radni byli przekonani, że to decyzja właśnie jego. Bo Anuszkiewicz do niedawna był w grupie radnych wspierających burmistrza, teraz jest w opozycji. Ostatecznie więc radni nie wyrazili zgody na zwolnienie go z pracy.

Dyskusja o radnym była jednak bardzo długa i dość nerwowa. Tak długa, że sesja skończyła się w czwartek w nocy, przed uchwaleniem budżetu. Ten punkt przeniesiono na piątek. Dopiero więc w piątek radni rozpoczęli zasadniczą debatę o budżecie. Wszystko zaczęło się o godz. 11. Niemal każdy radny miał jakiś pomysł na poprawkę do budżetu, niemal każdy chciał skomentować pomysł innego radnego, ale następnie, po burzliwej dyskusji, zaczęto te poprawki wycofywać. Dużo czasu zabrało radnym debatowanie o pieniądzach na miejskie schronisko. Ktoś nawet stwierdził, że to instytucja stworzona przez miasto tylko po to, by zaszkodzić radnemu Harłaczowi (prowadzi stowarzyszenie Animals z własnym schroniskiem), więc w ogóle nie powinno istnieć. Ostatecznie, po godz. 15, zaczęto głosowania. Budżet miasta (dochody 93 mln zł, wydatki 90 mln zł) został zatwierdzony.

Popularne na gk24:

Gk24.pl

Zachęcamy również do korzystania z prenumeraty cyfrowej Głosu Koszalińskiego

Zobacz także: Koszalin: Piotr Jedliński o wydatkach na inwestycje, oświatę, pomoc społeczną i rodzinę w projekcie budżetu 2018

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo