Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co wybory samorządowe 2018 zmieniły w polskiej polityce? 5 najważniejszych wniosków po ogłoszeniu wyników

Agaton Koziński
fot. Marek Szawdyn
Właśnie zakończone wybory samorządowe 2018 pokazują, jak bardzo polska polityka zmieniła się od 2015 r., czyli ostatnich wyborów parlamentarnych. Różnice nie są wielkie, ale pokazują, że scena polityczna cały czas ewoluuje.

Wybory samorządowe to najpoważniejszy test przed przyszłorocznymi wyborami do parlamentu. Co nam one powiedziały o polskiej polityce? Najważniejsze wnioski.

Coraz brutalniej i prościej

W polskiej polityce narasta tendencja do upraszczania i brutalizowania przekazu partyjnego. Z jednej strony Platforma atakowała rywali hasłem „PiS wziął miliony”, z drugiej partia rządząca wyemitowała bardzo ostry antyimigrancki spot telewizyjny. Różnego rodzaju wzajemne ataki personalne, wojny podjazdowe w mediach społecznościowych, a nawet procesy sądowe, do których wzywano w trybie wyborczym, były na porządku dziennym w tej kampanii.

Brutalizacji kampanii towarzyszyło uproszczenie przekazu. Żadna z partii nie ma zamiaru powiedzieć wyborcom niczego nowego, trzymają się tego, co powtarzają od lat. Brak nowych treści zastąpiono udoskonaloną formą. Przekaz został skrócony, uproszczony, przez to nabrał bardziej agresywnych, brutalnych cech. Biorąc pod uwagę, że ta kampania to tylko rozgrzewka przed przyszłym rokiem, już dziś skóra cierpnie na samą myśl o tym, co się może dziać przed wyborami do parlamentu.

Coraz bardziej personalnie

W sposobie prowadzenia kampanii dało się zauważyć jedną zasadniczą różnicę. PiS bardzo mocno postawił na dwie osobowości. Przede wszystkim na Mateusza Morawieckiego, ale także na Patryka Jakiego - obaj byli końmi pociągowymi kampanii ogólnopolskiej. Jaki, przegrywając w pierwszej turze w Warszawie z Rafałem Trzaskowskim, został uznany za jednego z największych przegranych tych wyborów. Nie do końca słusznie. Dobry wynik PiS w sejmikach to po części także jego zasługa. Oprócz tego duetu w tej kampanii dość aktywny był również Jarosław Kaczyński. Innych polityków obozu rządzącego (może poza Beatą Szydło) widać nie było.

Tak silne spersonalizowanie kampanii odróżniało PiS od innych partii. Platforma nie zdecydowała się oprzeć swej strategii na jednej-dwóch twarzach. Dopiero po pierwszej turze Rafał Trzaskowski pozwalał się ogrzać w blasku swojej efektownej wygranej innym kandydatom Koalicji Obywatelskiej. Grzegorz Schetyna na pierwszy plan się nie wysuwał - gdy już się pojawiał, to w towarzystwie Katarzyny Lubnauer i Barbary Nowackiej. Nie było jednak ich celem zdominowanie kampanii - tak jak zrobił to Morawiecki. Podobnie zachowywały się inne partie, łącznie z najbardziej opartym na jednym nazwisku ruchem Kukiz’15.

Coraz silniejszy PO-PiS

Platforma - tworząc koalicję z Nowoczesną - odzyskała swój dawny wielkomiejski elektorat. Jak to było do 2015 r. jest w nim znów absolutnym dominatorem. PiS z kolei sukcesywnie umacnia swoją pozycję w miejscowościach do 100 tys. mieszkańców.

Już w wyborach w 2011 r. wydawało się, że między PO i PiS nie da się włożyć nawet żyletki. Wybory w 2015 r. zasugerowały - głosami, które zdobyły Nowoczesna i Kukiz’15 - że to już przeszłość, ale teraz widać, że to było tylko złudzenie. Dominacja PO-PiS-u jest większa niż kiedykolwiek wcześniej. Polska polityka szybkimi krokami zmierza w kierunku systemu dwupartyjnego.

Coraz trudniej Kukizowi

Cechą charakterystyczną polskiej polityki od 2005 r. jest nie tylko dominacja PO i PiS, ale także to, że swój kawałek politycznego tortu zagarniają ugrupowania spoza głównego nurtu. Różnymi drogami do Sejmu wchodziły kolejno: Samoobrona, LPR, Ruch Palikota, Kukiz’15. Teraz nikogo takiego nie widać - co sprawia, że dominacja PO-PiS staje się jeszcze większa.

Czy w 2019 r. odrodzi się Paweł Kukiz? Obserwując, jak sypie się jego ruch (właśnie wystąpił z niego Marek Jakubiak), wydaje się to mało prawdopodobne. Czy przed wyborami do Sejmu powstanie inne ugrupowanie, które zagospodaruje elektorat protestu? Może być dwóch beneficjentów słabości Kukiza. Po pierwsze, ruch narodowy, po drugie, Robert Biedroń. Pytanie, czy ci pierwsi nie są jednak zbyt hermetycznie zdefiniowani, by pozyskać jednak mocno rozstrzelony elektorat byłego muzyka. Z kolei Robert Biedroń dziś wydaje się zbyt mocno związany z politycznym głównym nurtem, żeby przejąć elektorat protestu. Ale może w najbliższych wyborach będziemy obserwować proces jego rozbicia na kilka części? Na przykład Biedroń zjednoczy siły z partią Razem czy z Unią Europejskich Demokratów. Taki ruch - gdyby udało mu się wejść do Sejmu - mógłby stać się nową osią podziału politycznego. Ale najpierw musi przekroczyć 5-procentowy próg.

Coraz ważniejszy d’Hondt

Wybory samorządowe rozbiły narastający w ostatnim roku mit o tym, że Polakom brakuje SLD. Partia, która w 2015 r. znalazła się poza parlamentem, ciężko pracowała, by przedstawić się jako sensowna opcja w kontrze do tych, które w Sejmie są. Na poziomie medialnym ten efekt osiągnęła, ale weryfikacja wyborcza pokazała, że to było tylko wrażenie. Ciężkie chwile przeżywa też PSL, któremu przed oczami staje groźba znalezienia się poza parlamentem.

System liczenia głosów metodą d’Hondta jest nieubłagany. Każde ugrupowanie, które nie przekracza progu wyborczego, wzmacnia partię, która wybory wygrywa. Przed PSL, SLD, ale też Kukizem decyzja - czy wchodzą w koalicję z partią większą, czy grają samodzielnie. Pierwsze rozwiązanie sprawi, że jeszcze przed wyborami będzie można ogłosić, że w Polsce mamy system dwupartyjny. Ale drugie wcale nie daje gwarancji, że tego samego komunikatu nie trzeba będzie ogłosić od razu po nich.

POLECAMY:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Co wybory samorządowe 2018 zmieniły w polskiej polityce? 5 najważniejszych wniosków po ogłoszeniu wyników - Portal i.pl