Nie ma tej zimy praktycznie dnia, abyśmy nie pisali o przypadkach podtrucia tlenkiem węgla, zwanym cichym zabójcą, o spalinach z junkersów snujących się po mieszkaniu, czy wybuchających piecykach gazowych.
Jedną z najczęstszych przyczyn problemów z instalacjami gazowymi są... nasze zbyt szczelne mieszkania. Po założeniu plastikowych okien, wymianie drzwi wejściowych i tych na klatce schodowej do mieszkań trafia zbyt mało powietrza (normy mówią o co najmniej kilkudziesięciu metrach sześc. na godzinę do każdego z pomieszczeń).
Powietrze jest więc zasysane przez wentylację, która powinna przecież "pracować" w drugą stronę, wyciągając je z mieszkania.
Pan Jan Hołub jest emerytowanym inżynierem ze Szczecinka. Był głównym mechanikiem i dyrektorem ds. technicznych w dużej firmie.
- Mieszkam w bloku w jednej ze szczecineckich spółdzielni i mam ten sam problem, co wielu lokatorów - mówi. - Początkowo nawet się cieszyłem, że w moim mieszkaniu jest ogrzewanie gazowe i dzięki dwufunkcyjnemu piecykowi będę mógł kontrolować koszty.
Jana Hołuba spotkało jednak to samo, co innych - zasysanie spalin przez wentylację. - Często czuję dym, zamontowałem czujnik tlenku węgla - nasz Czytelnik zdradza, że czujnik już raz ostrzegł go przed zatruciem.
Interweniował w spółdzielni, ale ta przysłała mu jedynie instrukcję "obsługi mieszkania", z której wynika, że ma otwierać okna, gdy używa piecyka.
- Zrobiłem eksperyment i rozszczelniłem okno przy minus 4 stopniach na zewnątrz - mówi Jan Hołub. Efekt był taki, że mieszkanie wyziębił, a gazu zużył znacznie więcej niż zwykle.
Jan Hołub zamiast z tym walczyć, pomyślał. I wymyślił czerpnię powietrza. W wielkim skrócie polega ona na wybiciu w ścianie budynku otworu i doprowadzeniu przewodami powietrza wprost pod piecyk gazowy.
- Najłatwiej to zrobić, gdy junkers wisi na ścianie szczytowej, ale można też poprowadzić przewód z powietrzem ze ściany bocznej nawet przez jakieś pomieszczenie - wyjaśnia wynalazca i tłumaczy, że w ten sposób doprowadzi odpowiednią do prawidłowego spalania ilość powietrza do piecyka nie wyziębiając mieszkania. Ruch powietrza wymusi gorąco od płomienia w piecyku. Ma być bezpiecznie i tanio.
Czerpnia została zgłoszona do Urzędu Patentowego i jej główne założenia są już zastrzeżone w biuletynie patentowym. System wydaje się w teorii prosty, choć Jan Hołub przyznaje, że nie wypróbował go w praktyce. - Chciałem zrobić czerpnię w swoim mieszkaniu, ale spółdzielnia nawet nie odpowiedziała na mój wniosek - dodaje.
I tu tkwi główna słabość pomysłu. Kucie otworów w ścianach budynku to przeróbka wymagająca różnych pozwoleń. Także ułożenie samego przewodu doprowadzającego powietrze może być kosztowne. Czasami jednak bezpieczeństwo nie ma ceny.
- Chcę swoim projektem zainteresować ministra infrastruktury, który mógłby takie rozwiązania wymusić na projektantach nowych budynków, a wtedy koszty instalacji byłyby mniejsze - uważa Jan Hołub.
Osoby chcące poznać szczegóły techniczne czerpni mogą się kontaktować z wynalazcą telefonicznie - 601 343 725.
Artykuł pochodzi z papierowego wydania Głosu Koszalińskiego. Teraz Głos możesz kupić w wygodny sposób przez Internet. Kliknij tutaj >>> by wejść na stronę e-głosu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?