Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Defibrylatory AED w Koszalinie to nie zabawki! Mają ratować ludzkie życie

Joanna Boroń
Joanna Boroń
Zainstalowanie systemu oraz szkolenia dla mieszkańców z pierwszej pomocy kosztowało ponad 760 tys. złotych.
Zainstalowanie systemu oraz szkolenia dla mieszkańców z pierwszej pomocy kosztowało ponad 760 tys. złotych. Mariusz Rodziewicz
Kilka miesięcy temu w miejscach publicznych w Koszalinie zainstalowano defibrylatory, których celem jest ratowanie życia. Problem polega na tym, że nie brakuje ciekawskich, którzy chcą sobie taki defibrylator po prostu obejrzeć, albo gorzej -  okraść. 

„40 Punktów Życia - defibrylatory AED w miejscach publicznych - bezpieczniejszy Koszalin” to projekt realizowany w ramach miejskiego budżetu obywatelskiego. Zainstalowanie systemu oraz szkolenia dla mieszkańców z pierwszej pomocy kosztowało ponad 760 tys. złotych.

Koszalin stał się jednym z nielicznych miast w Polsce z tak "gęstą" siecią defibrylatorów AED — prostych w obsłudze (nie trzeba żadnej wiedzy medycznej, by ich skutecznie użyć) oraz bezpiecznych.

Wszystkie defibrylatory (32 w miejscach publicznych, np. na przystankach autobusowych, czy w parkach, a także 8 mobilnych) podłączonych jest do systemu. Każde otwarcie kapsuły, w której znajduje się defibrylator, jest monitorowane, każdy sygnał trzeba natychmiast sprawdzić, przeprowadzić test urządzenia.

Robert Grabowski, rzecznik koszalińskiego ratusza, informuje, że takich sygnałów było 50, najwięcej w kwietniu - 24. Żaden z nich nie był związany z ratowaniem życia. Jak mówi, zakłada, że chodziło o zaspokojenie ciekawości. Niestety taka ciekawość, może mieć swoje tragiczne konsekwencje, bo defibrylator, gdy będzie naprawdę potrzebny, może nie zadziałać. 

W ostatni weekend pewna para nie tylko otworzyła kapsułę defibrylatora w Sportowej Dolinie, ale i go okradła. Zniknął tzw. klucz pediatryczny, który "dostosowuje" defibrylator do potrzeb małych dzieci oraz apteczka. Materialne straty to ponad 400 złotych. Ale na tą kradzież spojrzeć trzeba z szerszej perspektywy — gdyby akurat ten defibrylator był potrzebny do uratowania życia niemowlaka, skutkiem mogłaby być śmierć dziecka.

Robert Grabowski zapowiada zero tolerancji w takich przypadkach.

- Mamy nagranie z miejskiego monitoringu, na którym dokładnie widać twarze. Przekażemy je policji, nie sądzę, by był problem z ustaleniem sprawców — relacjonuje rzecznik miasta. 

Michał Pelc, ratownik medyczny, jeden z pomysłodawców akcji, apeluje: - Nie otwierajmy kapsuł, nie dotykajmy defibrylatorów, jeśli nie musimy. Jeśli ktoś chce zaspokoić swoją ciekawość niech się z nami skontaktuje. Umówimy się na spotkanie, pokażemy wam jak taki defibrylator wygląda, zaprezentujemy na fantomie, jak działa. Wtedy wyniknie z tego coś dobrego — zyskacie wiedzę, która pewnego dnia może wam pomóc uratować czyjeś życie.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera