Choć pierwsze punkty w - być może decydującym o brązowym medalu - spotkaniu zdobyli gospodarze do głosu szybko doszła drużyna z Kujaw. I podczas gdy licznik koszalinian zatrzymał się na czterech oczkach, przewaga rywali urosła do siedmiu punktów, a nie do zatrzymania w ich zespole był przede wszystkim Marcus Ginyard (9 pkt.), który kończył akcje efektownymi wsadami.
Live video from your iPhone using Ustream
Przerwa wzięta przez trenera Zorana Sretenovicia przyniosła jednak efekt i w drugich pięciu minutach pierwszej kwarty Akademicy zaczęli odrabianie strat. Kiedy jednak doszli swoich przeciwników na kilka punktów, dały o sobie znać tradycyjne już niemal w ich grze bolączki, czyli straty, przede wszystkim wyraźnie przegrywane zbiórki. W efekcie pierwsza odsłona skończyła się prowadzeniem drużyny z Kujaw 19:12.
Na początku drugiej kwarty goście powiększali przewagę, a niespodziewanym katem miejscowych okazał się ich były zawodnik Mateusz Bartosz (7 pkt., 3 zb). Widząc, że jego podopieczni nie nadążają przede wszystkim w obronie, trener AZS wprowadził do gry Artura Mielczarka. Ofiarna i agresywna defensywa niskiego skrzydłowego pobudziła do gry resztę jego kolegów, a on sam stał się liderem punktowym zespołu (8 pkt.), pozwalając mu dojść przeciwników na trzy punkty pod koniec kwarty.
Kiedy jeszcze wyprowadzaną przez Krzysztofa Szubargę piłkę przechwycił pod koszem gości przechwycił Sek Henry wydawało się, że koszalinianie doprowadzą do remisu. Sędziowie podjęli jednak kontrowersyjną decyzją, uznając, że koszaliński obrońca faulował. Na szczęście Krzysztof Szubarga trafił tylko dwa rzuty wolne, ale zamiast remisu na tablicy wyników znów były cztery punkty przewagi gości. Ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 37:33 dla Anwilu.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?