Agnieszka i Wojciech Mosiewiczowie z Darłowa mają dwie opcje dotarcia do własnego domu: Pierwsza wersja: samochód zostawiają przy ogrodach działkowych od strony ulicy Karłowicza. Później idą 150 metrów przez działkę sąsiada korzystając z jego uprzejmości. Druga wersja: Przedłużeniem ulicy Lutosławskiego z tyłu za sklepem Intermarche. Najlepiej na pieszo. Betonowymi płytami aż do przepustu wodnego. Później polem jeszcze jakieś 200 metrów do domu.
- I wcale nie mieszkamy gdzieś na końcu świata. Jesteśmy bardzo blisko głównej drogi, niedaleko sklepów i szkół. To wciąż Darłowo, tylko, że my czujemy się jak obywatele drugiej kategorii - skarżą się nasi czytelnicy.
Działkę kupili w 2009 roku. Podobnie kilka innych osób. Rozpoczęli budowę domu. Twierdzą, że burmistrz zapewniał, że miasto utwardzi dojazd. Mimo że wprowadzili się rok temu, niewiele się tutaj zmieniło. - Płyty wyłożono całkiem niedawno do przepustu wodnego, ale droga nadal kończy się w polu. A my już mamy dosyć brnięcia przez błoto i chodzenia w kaloszach - skarżą się mieszkańcy, którzy twierdzą, że miasto jest głuche na ich prośby, a w korespondencji z urzędem jedyne czego się dowiadywali w ostatnich miesiącach to fakt, że w budżecie brakuje pieniędzy na tego typu wydatki.
- Najwyraźniej miasto wychodzi z założenia, że jak sprzeda komuś działkę, to już później nie musi martwić się o to, jak będą radzić sobie mieszkańcy, którzy postawią na niej dom - denerwują się nasi czytelnicy. My i tak wzięliśmy na siebie budowę drogi wewnętrznej. Mamy nawet wykonawcę. Problem w tym, że nie możemy z budową ruszyć, dopóki miasto nie zrealizuje swoje inwestycji.
Co na to burmistrz Darłowa? - Z jednej strony można powiedzieć, że mieszkańcy sami wiedzieli, że decydują się na budowę w miejscu, gdzie dopiero ma powstać infrastruktura, ale oczywiście większość winy leży po stronie miasta - mówi Arkadiusz Klimowicz, burmistrz Darłowa. - Drogę, która jest przedłużeniem ulicy Lutosławskiego będziemy utwardzać dalej w przyszłym roku, jak tylko pozwolą na to warunki. Wiosną więc problem dojazdu będzie rozwiązany - dodaje burmistrz i zapowiada jednocześnie, że przykład działek sprzedanych w tym rejonie miasta zdopingował go do zmiany polityki prowadzonej do tej pory przez miasto.
- Czas najwyższy, aby odstąpić od sprzedawania działek w nieuzbrojonych dzielnicach. Teraz najpierw będziemy przygotowywać kompleksowo teren pod sprzedaż, a dopiero później będziemy szukali nabywców. Tak, by mieszkańcy nie musieli borykać się z podobnymi problemami, jak na ulicy Lutosławskiego - powiedział nam Arkadiusz Klimowicz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?