Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Eurobasket 2009. Grecy w półfinale. Grecja-Turcja 76:74

Jarosław Stencel / gp24.pl
Nikos Zisis zdobył dla Grecji 14 punktów.
Nikos Zisis zdobył dla Grecji 14 punktów. Fot. euroleague.net
Niesamowicie emocjonujący był pierwszy z piątkowych ćwierćfinałów mistrzostw Europy w koszykówce. Po dogrywce, Turcja przegrała z Grecją 74:76.

Turcja - Grecja 74:76 (14:17, 12:12, 20:18, 19:18, 9:11)

Turcja: Guler 3 (1x3), Onan 13 (3), Ilyasova 9 (1), Erden 2, Tunceri 9 (1), Savas 8, Asik 9, Arslan 8, Turkoglu 13 (2).

Grecja: Bourousis 11, Zisis 14 (2), Spanoulis 23 (6), Fotsis 11 (1), Printezis 6 (1), Perperoglou 2, Schortsanitis 9.

Takiego spotkania chyba nikt się nie spodziewał. Wielkie emocje i mnóstwo zwrotów sytuacji towarzyszyło kolejnemu EuroBasketowemu ćwierćfinałowi. Mecz mógł mieć wielu bohaterów. Ostatecznie został nim Vasileios Spanoulis, zdobywca 23 punktów.

Gdyby reprezentacja Grecji, wykorzystywała chociaż w połowie okazje do zdobycia punktów, to do przerwy mogło być już po meczu. Wszystko dlatego, że zdominowali grę na tablicy, jednak pudłowali w najprostszych sytuacjach. W połowie drugiej kwarty meczu, Grecy mieli już 22 zbiórki, przy zaledwie 4 Turcji.

Po bardzo agresywnej, a czasami nawet brutalnej grze w pierwszej połowie, w drugiej kibice zobaczyli widowisko na miarę mistrzostw Europy. Zespoły zaczęły grać szybciej, a przede wszystkim skuteczniej. Za trzy trafiali Sapnoulis po stronie greckiej, Onan w zespole Bogdana Tanjevicia. Nie dało to jednak, żadnemu zespołowi większego prowadzenia. Wynik oscylował wokół remisu.

Słabo grający przez większość spotkania Turkoglu przełamał się dopiero 6 minut do końca meczu. Wówczas koszykarz Toronto Raptors, dobił piłkę po rzucie Ersana Ilyasovy wyprowadzając swój zespół na prowadzenie. Tym samym zdobył swoje pierwsze punkty w meczu.

Turkoglu jeszcze kilkukrotnie ciągnął drużynę do przodu. Po jednej z jego akcji, na 2,5 minuty przed końcową syreną wyprowadził Turcję na sześciopunktowe prowadzenie (63:57). Niektórzy już zwątpili w ambitnie grających Greków.

Spanoulis i spółka jednak ambitnie goniła, a 36 sekund do końca meczu, po rzucie za trzy, Georgiosa Printezisa wrócili na prowadzenie 64:63. W następnej akcji ten, który kreowany był już na bohatera, stracił w dziecinny sposób piłkę. Turkoglu był załamany.

Kiedy wszyscy myśleli, że Grecy nie są już w stanie oddać zwycięstwa, faulowany na 18 sekund przed końcem meczu Zisis trafił tylko raz z linii rzutów wolnych. Na tablicy widniał wynik 65:63 dla Grecji. Ostatnią akcję rozgrywał Arslan, który jak tyczki mijał kolejnych, greckich obrońców i równo z syreną zdobył dwa punkty, spod samego kosza. O losach spotkania, musiał zdecydować dodatkowy czas gry.

W dodatkowych pięciu minutach gry, ponownie było mnóstwo zwrotów sytuacji. Po akcji Spanoulisa, na minutę przed końcem dogrywki, Grecja prowadziła już sześcioma punktami! To jednak nie koniec emocji. Turcy resztką sił rzucili się na rywala, który momentalnie się pogubił. Za trzy trafił Ilyasova, chwilę później Turkoglu za dwa, ale ich zespół nadal przegrywał (74:75).

W tym momencie mieliśmy kopię sytuacji z końcówki regulaminowego czasu gry. Stojący na linii rzutów wolnych Zisis, trafia tylko raz, a po przeciwnej stronie o losach meczu ma decydować Ender Arslan. Tym razem, turecki podjął ogromne ryzyko i przymierzył do kosza z dystansu. Przy wyniku 76:74, piłka po rzucie zza linii 6,25 nie znalazła celu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!