Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fascynująca historia fabryki zapałek w Sianowie

Joanna Krężelewska [email protected]
Fabryka zapałek w 1905 roku. W tym czasie w Sianowie działały aż trzy wytwórnie zapałek.
Fabryka zapałek w 1905 roku. W tym czasie w Sianowie działały aż trzy wytwórnie zapałek. Archiwum Urzędu Miejskiego w Sianowie
Dokładnie 65 lat temu, w upalnym sierpniowym słońcu, 20 pracowników pracowało ponad normę, by zdążyć z ponownym otwarciem fabryki zapałek. Odbudowali ją niemal od zera.

Historia tego zakładu przemysłowego jest fascynująca. Pokazuje, że amerykański sen "od pucybuta do milionera" może się ziścić. Sianowskie "zapałki" były też idealnie działającym barometrem temperatury europejskiej gospodarki. Tu widoczny był światowy kryzys, tu widać było, jak nowoczesność zabija przestarzałe technologie. Dlatego tuż przed 65. rocznicą drugiego otwarcia Sianowskich Zakładów Przemysłu Zapałczanego przypominamy historię fabryki, z której byliśmy sławni w Europie. Która dawała pracę 650 osobom w niespełna 5,5-tysięcznym Sianowie. Choć dziś zostało po niej wspomnienie i trochę gruzu, produkowane przez nią zapałki pokrywały 40 proc. zapotrzebowania Polski.

Pieszo, by sprzedać

Etykieta na pudełku zapałek.
Etykieta na pudełku zapałek.

Archiwum Urzędu Miejskiego w Sianowie

Potężne hale produkcyjne, ale i rozbudowane zaplecze socjalne - z tego słynęły "sianowskie zapałki".

A wszystko zaczęło się od genialnego pomysłu jednego inwestora. Miejsce wybrał wspaniałe - obrzeża Sianowa, przy drodze prowadzącej do Koszalina. Produkcja ruszyła - trudno w to uwierzyć - aż 167 lat temu! 1 października 1845 roku August Kolbe założył niewielką wytwórnię zapałek. Początkowo zatrudniał tylko dwóch robotników. Dziś trudno uwierzyć, jak zbywał swój towar. Gdy miał już zapas zapałek, wyruszał pieszo w podróż, by je sprzedać. Produkcję do jego powrotu wstrzymywano.

Zbyt był, pieniądze można było inwestować. Z każdym kolejnym rokiem fabryka stawała się coraz większa. Kolbe dla swoich pracowników budował mieszkania, a nawet dom kąpielowy. W 1861 roku zatrudniał już 80 osób, w 1876 zainstalował maszynę parową o mocy 25 koni mechanicznych, a w roku 1888 jeszcze wydajniejszą - o mocy 100 koni, co pozwoliło na zintensyfikowanie produkcji do 40 mln sztuk zapałek dziennie. W 1900 roku wszystkie zabudowania wraz z dziedzińcami i placami składowymi na terenie fabryki zapałek obejmowały niemal 20 tys. metrów kwadratowych.

Rosła konkurencja

Etykieta na pudełku zapałek.

(fot. Archiwum Urzędu Miejskiego w Sianowie )

A skoro jednemu się udało, dlaczego inni nie mogli spróbować szczęścia? Rozwój fabryki Kolbego zachęcił kolejnych inwestorów do działania w zapałczanym biznesie. I tak w drugiej połowie XIX wieku w Sianowie zaczęły działać jeszcze dwie fabryki zapałek. W 1871 roku bracia Pohl i ich wspólnik Gross założyli drugą fabrykę, a w1899 roku syn jednego z Pohlów trzecią. Zakład spółki Pohl - Gross w 1894 roku połączony został z fabryką zapałek w Hanowerze. W kwietniu 1910 roku wprowadzono podatek zapałczany, co spowodowało wzrost cen zapałek i spadek sprzedaży.

Po I wojnie światowej pojawiły się problemy z surowcem. Drewno sprowadzane nawet z zagranicy oznaczało wysokie kosztu produkcji. W czasie kryzysu światowego w latach 1929-1933 zlikwidowano dwie fabryki zapałek. Pozostała tylko najstarsza - fabryka Kolbego. W 1925 roku kupiła ją spółka "Norddeutsche Zündholz AG" Berlin. I to otworzyło kolejny okres prosperity fabryki.

Czas II wojny

Rok później rozpoczęła się rozległa modernizacja fabryki Kolbego. W rozbudowanej fabryce stanęły trzy maszyny, które zamieniały pnie drzew na gotowe zapałki. Wyposażono też nową drukarnię etykiet. Co ciekawe, kiedy Hitler dążył to tego, by stanąć na czele kraju, robotnicy z "zapałek" nie trzymali kciuków za wodza. Latem 1932 roku zorganizowali nawet przed sianowskim ratuszem manifestację antyfaszystkowską. Skutki dla wielu były tragiczne. Gdy hitlerowcy przejęli władzę, zemścili się na pracownikach fabryki.

Pod koniec II wojny większość pracowników stanowiły kobiety. Byli też jeńcy alianccy.

Podnieść się ze zgliszczy

Po wyzwoleniu Sianowa, 3 marca 1945 roku, fabryka zapałek została zabezpieczona przez wojska radzieckie. Była niemal doszczętnie zniszczona. Przed przekazaniem zakładu polskiej administracji radzieccy żołnierze zdemontowali maszyny i urządzenia. W 1946 roku Ekspozytura Tymczasowego Zarządu Państwowego w Koszalinie przekazała fabrykę Państwowemu Monopolowi Zapałczanemu w Warszawie. Produkcji zapałek nie można było jednak uruchomić - nie było gdzie i na czym. Nie było wykwalifikowanych pracowników. Wreszcie nie było gdzie kupić sprzętu. I tak niezbędne maszyny i urządzenia sprowadzono z południa Polski, ze zniszczonych w czasie wojny lub likwidowanych po wojnie ze względu na nieopłacalność produkcji fabryk zapałek w Paczkowie, Złotym Stoku i Bystrzycy Kłodzkiej. Z całego kraju sprowadzano pracowników. Kierownictwo nad jej odbudową objął inż. Edmund Unger, który został pierwszym dyrektorem polskiej fabryki.

Tempo prac było godne podziwu. Latem, 65 lat temu, prace miały się ku końcowi. 1 września 1947 roku fabryka znów rozpoczęła działalność. W kolejnych latach oddano do użytku suszarnie patyków, a nawet żłobek i przedszkole fabryczne. Przez następne lata zakład był unowocześniany, sprowadzano do niego kolejne maszyny. Na przykład w 1956 roku z NRD przywieziono cztery nowoczesne agregaty do produkcji tekturowych pudełek. Dzięki temu "sianowskie zapałki" jako pierwsza fabryka w kraju produkowały zapałki w takich pudełkach.

Pod koniec lat 50. ubiegłego wieku rozpoczęła się budowa ośrodka kolonijno-wczasowego w Łazach - pomysłodawcą inwestycji, budynku, w którym jednocześnie mogło wypoczywać 400 osób, był dyrektor fabryki Tadeusz Dworczyński.

Bolesny upadek z samego szczytu

Lata 70. To kolejny program modernizacji zakładów. Dzięki inwestycji w nowe maszyny pod koniec tego dziesięciolecia w fabryce można było produkować aż 1 800 000 sztuk zapałek w ciągu godziny!

Jednak już wkrótce sytuacja miała się zmienić. Od lat 90. ubiegłego wieku produkcja była stopniowo zmniejszana. Na rynku dostępnych było wiele innych urządzeń do zapalania. Zapałki nie wytrzymały próby czasu. Choć próbowano się jeszcze ratować inną produkcją - na przykład łubianek w sezonie, firma nie zarabiała. W 2007 roku zakłady zostały postawione w stan upadłości. Większość z maszyn sprzedano do Indii. Miejmy nadzieję, że wciąż pracują pełną parą, jak było to przez dziesiątki lat w Sianowie.

Czytaj e-wydanie »
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera