Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Groźny czad. Rodzina wciąż boi się zatrucia

(qba)
Pani Joanna z synem Frankiem dokładnie rok temu zatruli się tlenkiem węgla. Dziś podejrzewają, że to przez źle wyczyszczone przewody kominowe.
Pani Joanna z synem Frankiem dokładnie rok temu zatruli się tlenkiem węgla. Dziś podejrzewają, że to przez źle wyczyszczone przewody kominowe. Fot. Michał Borkowski
Rok temu mieszkańcy Koszalina z ul. Ogińskiego ulegli zatruciu tlenkiem węgla. Po dwóch dniach w szpitalu wrócili do domu. Ale od tamtej pory boją się nawet mocniej odkręcić wodę, aby junkers nie pracował pełną parą. W ich mieszkaniu wciąż jest niebezpiecznie.

- Franek miał wtedy 5 miesięcy - opowiada o zdarzeniu sprzed roku pan Karol, właściciel mieszkania przy ul. Ogińskiego. - Syn leżał pod tlenem dwa dni, ja z żoną 24 godziny. Wyszliśmy z tego, ale od tamtej pory nie możemy się doprosić od spółdzielni jasnych odpowiedzi.

A pytań jest sporo. - Czy przeprowadzono już wreszcie rzetelne ekspertyzy przewodów kominowych? Czy junkersy w tak małych łazienkach, jakie są w naszych blokach, mogą być w ogóle używane? Co robić dalej, skoro wszystkie zalecenia kominiarzy zostały spełnione? I dlaczego na te wszystkie odpowiedzi czekamy już rok? - wymienia jednym tchem pytania pan Karol.

Wczoraj byliśmy w mieszkaniu naszych Czytelników. Wystarczyło, że ciepłą wodę odkręcili na 120 sekund, by po chwili w całym domu czuć już było spaliny. Kilka sekund później włączył się czujnik czadu.

- Bez niego nie da się tutaj żyć. Włącza się niemal zawsze, nawet wtedy, gdy tylko odkręcimy ciepłą wodę, by umyć dziecku ręce - kręci głową pani Joanna, żona pana Karola. - Spełniliśmy wszystkie zalecenia, jakie po tamtym wypadku wypisał kominiarz. Ale nadal czad się ulatnia. Czy musi dojść do tragedii, by wreszcie ktoś się problemem zajął na poważnie?

Eugeniusz Redlarski, prezes spółdzielni "Nasz Dom" w Koszalinie, sprawę zna bardzo dobrze. - Był problem z jednym z mieszkańców, który nie chciał nas wpuścić do siebie, ale już chyba jest zrobiona ekspertyza - odesłał nas po szczegóły do wiceprezesa spółdzielni Wiesława Kozieji.

- Przewody kominowe są już zbadane i ekspertyza jest pozytywna, tzn. wszystko jest w porządku - mówi Wiesław Kozieja.

- Oczywiście sprawdzimy jeszcze, czy zalecenia kominiarza zostały spełnione przez mieszkańców. Jeśli tak, to trzeba będzie po prostu rozszczelnić mieszkanie. Jeśli nie ma dopływu powietrza, to spalanie w junkersach jest nieprawidłowe i wtedy rzeczywiście czuć spaliny - tłumaczy.

Przyznaje, że w małych łazienkach, zgodnie z przepisami prawa, junkersy nie powinny być montowane. - Ale w tamtym mieszkaniu urządzenie było instalowane już dawno, jeszcze na podstawie starych przepisów - wyjaśnia. Zdradza, że dla bezpieczeństwa mieszkańców podjęta już została decyzja, że budynki przy ul. Ogińskiego zostaną podłączone do sieci MEC, więc z junkresów będzie można zrezygnować. Niestety, ta operacja potrwa nawet dwa lata.

- O likwidacji junkersów już wiemy, najwyższy czas na tę zmianę. Ale co do tych ekspertyz, jesteśmy sceptyczni. U nas w domu żaden kominiarz nie sprawdzał przewodu kominowego. Wietrzenie mieszkania? Wietrzę je co pół godziny, wciąż przecież pamiętam zatrucie sprzed roku. Uważam, że czyszczenie kominów powinno zostać jeszcze raz rzetelnie wykonane. Na przewodach wciąż zalega spora warstwa brudu - komentuje pani Joanna.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!