– Żydzi to byli nasi sąsiedzi, nasi adwokaci i przyjaciele. Lekarzem rodzinnym, który zajmował się mną i moim rodzeństwem była Żydówka. Jednak od 1933 r. wszystko zaczęło się zmieniać – wspomina Isabel Sellheim. – Najpierw pojawiły się zakazy dla Żydów. Nie mogli chodzić do niektórych restauracji, kupować w niektórych sklepach. Jako mała dziewczynka nie rozumiałam, dlaczego ludzie, którzy jeszcze wczoraj byli pełnoprawnymi członkami naszego społeczeństwa, teraz traktowani są jako ci gorsi. W końcu niektórzy zaczęli wyjeżdżać, a pewnego dnia zniknęli wszyscy. Nikt nie mówił wtedy o obozach koncentracyjnych, ludzie nie mieli pojęcia, że one istnieją. Po prostu nagle zabrakło tych lekarzy, adwokatów, sąsiadów.
Pomysł upamiętnienia słupskich Żydów narodził się w 1998 roku. Isabel Sellheim pisała wtedy w Niemczech opowiadanie o Żydzie, którego pamiętała z dzieciństwa. Traktowany był jak dziwak, dzieci uwielbiały się za nim uganiać. Wołały za nim Szmaciarz. Nosił mocno znoszone, typowe żydowskie ubranie, a na tle słupskich zasymilowanych Żydów stanowił nie lada ciekawostkę. Wkrótce i on zniknął. Dziesięć lat po napisaniu opowiadania kilkanaście osób zebrało się w teatrze Rondo i postanowiło zamienić słowa i pamięć w coś trwałego. Komitet społeczny z Jolantą Krawczykiewicz na czele, zorganizował aukcję, której celem było ufundowanie pamiątkowej tablicy.
Najcenniejszym darem była 24-to-mowa Księga Zohar darowana przez dyrektora szpitala Ryszarda Stusa.
Tablica waży 198 kg i jest odlana w brązie. Tekst po polsku i niemiecku przypomina o deportacji Żydów ze Słupska i wschodniej części Pomorza, którzy znaleźli się w obozie zbiorczym. Jest jeszcze zdanie po hebrajsku „Błogosławiona jest pamięć”. Pamięć o tragicznej śmierci słupskich Żydów przetrwała także w ich rodzinach. Na odsłonięcie tablicy przyjechał wnuk ostatniego rabina Słupska Amos Kohen. To on ufundował wierną kopię ogrodzenia, które stało niegdyś przed synagogą.
U Żydów bardzo ważną rolę odgrywała synagoga, tam odprawiano modły, tam miała swą siedzibę gmina żydowska, spełniała ona przede wszystkim rolę jednoczącą społeczność. Słupska synagoga była bardzo okazałą budowlą. Została zbudowana w latach 1901-1902, według projektu architekta Eduarda Kocha. W sali modlitewnej było aż 400 miejsc siedzących dla mężczyzn i 300 miejsc dla kobiet. Mieściła się tam też sala posiedzeń, gdzie odbywały się narady członków rady gminy synagogalnej.
Synagoga została spalona przez Niemców podczas Nocy Kryształowej w 1938 roku. Po pożarze mury synagogi nadal stały, a ich wysadzenie w powietrze sfinansowano z budżetu miasta. Słynący z wielkiej tolerancji ówczesny burmistrz miasta Walter Sperling nakazał policji złapanie sprawców podpalenia, lecz pod naciskiem Gestapo zostało ono zbagatelizowane.
W 2006 roku Fundacja Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego, która opiekuje się terenem po synagodze, we współpracy z Urzędem Miasta Słupska odbudowała fragment kutego płotu, którym przed wojną była otoczona synagoga. Monument został ufundowany przez rodzinę Maxa Josepha, rabina Słupska w latach 1902-1936.
Na dwóch słupach furty umieszczono tablice pamiątkowe w językach polskim, angielskim, niemieckim i hebrajskim. Pierwsza z wizerunkiem synagogi umieszczona na lewym słupie upamiętnia jej istnienie oraz odbudowę ogrodzenia:
„Ten mur jest rekonstrukcją ogrodzenia synagogi, która stała w tym miejscu od roku 1902 do jej zniszczenia w czasie Nocy Kryształowej w listopadzie 1938.”
Druga umieszczona na prawym słupie upamiętnia społeczność żydowską Słupska, rabina Maxa Josepha i jego córkę Susan:
„Dla upamiętnienia całej społeczności żydowskiej Słupska z okresu 1705-1942, wszystkich ofiar Holocaustu, a także naszego dziadka dr. Maxa Josepha, rabina Słupska w latach 1902-1936, oraz jego córki Susan 1906-1942.
Tablicę tę ufundowały w czerwcu 2006 wnuki rabina Josepha: Joseph, Benjamin, Elizabeth, Amos.”
23 czerwca na uroczystości odsłonięcia monumentu i tablic pamiątkowych obecni byli między innymi. fundatorzy, rabin Robert Samuels, przedstawiciele społeczności żydowskiej, prezydent Słupska, konsul generalny Republiki Federalnej Niemiec, przedstawiciel biskupa diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej.
Pomnik ku czci więźniów podobozu w Stutthofie
26 sierpnia 1944 r. na terenie zakładów naprawczych kolei w Słupsku przy Geerstrasse (obecnej ul. Kołłątaja) naziści utworzyli podobóz KL Stutthof, tzw. Aussenarbeitslager Stolp. Komendantem placówki został SS-hauptscharfuehrer Julius Sakowski, załogę obozu stanowili strażnicy zakładów kolejowych. W pierwszym transporcie z KL Stutthof do podobozu w Słupsku skierowano 621 więźniów. 27 października 1944 roku do Słupska skierowano 20 nastoletnich chłopców, pochodzących z getta w Łodzi.
Dane dotyczące liczby więźniów wraz z wyszczególnieniem liczby mężczyzn i kobiet wskazują, że w późniejszym okresie do obozu kierowano kolejne transporty. Więźniowie byli zmuszani do prac przy na-prawach taboru kolejowego, naprawach torów, kopania rowów fortyfikacyjnych oraz robót porządkowych.
Jak podaje Danuta Drywa w książce „Zagłada Żydów w obozie koncentracyjnym Stutthof 1939-1945”, najcięższe prace zlecano kobietom, które je-sienią 1944 r. stanowiły większość więźniów.
Zakwaterowano ich w wagonowni oraz w sali gimnastycznej, gdzie wstawiono czteropiętrowe prycze. Dzienna racja żywnościowa składała się z porcji zupy oraz kawałka chleba. Więźniowie narażeni byli na szykany ze strony strażników. Na po-rządku dziennym była kara chłosty, wymierzana za najmniejsze przewinienia. Pod koniec 1944 roku na terenie obozu naziści wykonali publiczną egzekucję pięciu więźniów, oskarżonych o kra-dzież tytoniu.
W lutym 1945 r. przebywających w obozie 640 żydowskich więźniów skierowano do kopania rowów przeciwczołgowych. Bezpośrednio z miejsca pracy zostali oni wy-słani koleją do obozu w Kokoszkach, skąd później trafili do KL Stutthof, dzieląc tragiczny los innych więźniów. Po wyzwoleniu w Słupsku przy ul. Kołłątaja odsłonięto pomnik ku czci więźniów podobozu.
Wyryto na nim napis: „Pamięci ofiar hitlerowskiego bestialstwa – 800 więźniom obozu koncentracyjnego Stutthof, męczonych i mordowanych od lipca 1944 do lutego 1945 r. na terenie wagonowni w Słupsku”.
Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?