Ile zarabiają nauczyciele - nasz raport

Oto kilka przykładów zarobków nauczycieli z naszego regionu:

- nauczyciel dyplomowany, z ponad 20-letnim stażem, który uczy biologii w gminnym gimnazjum, ma trzy nadgodziny w tygodniu oraz tzw. dodatek wiejski, na konto dostaje nieco ponad 3,2 tys. złotych;

- nauczyciel kontraktowy w miejskiej szkole podstawowej na "gołym" etacie, bez nadgodzin ma pensję nieco ponad 2 tys. złotych;

- nauczyciel mianowany z czterema nadgodzinami w tygodniu w szkole podstawowej w mieście, co miesiąc dostaje "na rękę" 2,9 tys. złotych.

Według ostatniego raportu Instytuty Badań Edukacyjnych jedynie 2 procent nauczycieli jest w pełni usatysfakcjonowania ze swoich zarobków. Niezadowolonych jest ponad 60 procent. Jednocześnie jedynie 2 procent z nich rozpoczynając pracę w szkole brało pod uwagę to, ile zarobią.

Zarobki nauczycieli, jak mało której grupy zawodowej w Polsce są ściśle określone. Wynagrodzenie minimalne określa ministerialne rozporządzenie. W tym roku dla nauczycieli z pełnym przygotowaniem pedagogicznym i tytułem magistra to minimum, które muszą zarobić waha się od 2.265 zł dla nauczyciela stażysty do 3019 zł dla nauczyciela dyplomowanego. Ale w skład nauczycielskiego wynagrodzenia wchodzą liczne dodatki, zagwarantowane przez Kartę Nauczyciela, m. in. właśnie wiejski, za wysługę lat, dodatki np. za wychowawstwo, płace za nadgodziny.

Z tych wyliczeń powstają tzw. średnie wynagrodzenia, które wzbudzają najwięcej emocji. W tym roku dla nauczyciela stażysty średnie wynagrodzenie to 2.717 zł, dla nauczyciela kontraktowego 3.016 zł, dla nauczyciela mianowanego 3.913 zł i dla nauczyciela dyplomowanego 5.000 zł (są to kwoty brutto)

W Koszalinie te średnie zarobki, z wyjątkiem stażystów, w pierwszym półroczu tego roku były o ok. 400 zł wyższe. Co ważne, najwięcej bo ponad 5400 zł brutto średnio zarabia największa liczba koszalińskich pedagogów, bo najwyższy stopień awansu ma aż 60 procent z nich, 21 procent to nauczyciele mianowani, 21 procent kontraktowi, a zaledwie 3 procent to stażyści, czyli "świeża krew" w systemie oświaty.

- Nauczycieli słysząc o średnich mówią, że oni takich pieniędzy nie zarabiają, zapominają przy tym, że są to kwoty brutto, z których opłacane jest m. in. ubezpieczenie społeczne - mówi Krzysztof Stobiecki, dyrektor Wydziału Edukacji Urzędu Miejskiego w Koszalinie.

Elżbieta Korczewska, kierownik referatu oświaty Urzędu Miejskiego w Kołobrzegu dodaje, że w zeszłym roku z budżetu Kołobrzegu do minimalnych wynagrodzeń nauczycieli trzeba było dopłacić ponad 1 mln złotych.
Ile zarabiają nauczyciele, można przekonać się sięgając do oświadczeń majątkowych, bo wśród radnych szczególnie w mniejszych miejscowościach pedagodzy wciąż stanowią dużą grupę. Widać z nich, że dobrze zarabia się w szkole w Polanowie, w której jeden z polanowskich radnych zarobił w zeszłym roku, jako nauczyciel, prawie 70 tys. złotych brutto, co daje ok. 5,8 tys. zł miesięcznie.

Patrząc na te średnie, okazuje się, że przynajmniej z finansowego punktu widzenia lepiej być nauczycielem dyplomowanym w podstawówce czy gimnazjum, niż adiunktem na wyższej uczelni. Na Politechnice Koszalińskiej średnie miesięczne wynagrodzenie brutto profesora to 6.775 zł , adiunkta (doktora) 4.180 zł, a asystenta (magistra) 3.117 zł.

Jednak inaczej na te liczby patrzy Adam Zygmunt, prezes zachodniopomorskiego okręgu Związku Nauczycielstwa Polskiego. - Jeśli nauczyciele dostaną 65, 70 procent średniego wynagrodzenia, to jest bardzo dobrze - mówi. - Trzeba bowiem wiedzieć, że do średniej włączane są także odprawy, wynagrodzenia dyrektorów i wiele innych rzeczy, które ją sztucznie podnoszą. A to, że nauczyciele ubożeją, jest faktem. Wielu z nich pracuje na gołych, a coraz więcej na niepełnych etatach. Nie ma nadgodzin. Sytuacje pogarsza zły system dodatków, który zaciemnia cały obraz.