Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Inni mają chrapkę na Sunrise Festival

Iwona Marciniak iwona [email protected]
Sunrise Festiwal to trzy dni z głośną muzyką trance i house. Na lipcowy weekend przyjeżdżają wtedy do Kołobrzegu ludzie z całej Polski, a także z zagranicy.
Sunrise Festiwal to trzy dni z głośną muzyką trance i house. Na lipcowy weekend przyjeżdżają wtedy do Kołobrzegu ludzie z całej Polski, a także z zagranicy. Fot. Michał Świderski
Czy to możliwe, że Sunrise Festival, na który co roku przyjeżdża ponad 20 tys. osób, wyniesie się z Kołobrzegu? Jak mówią organizatorzy, Sunrise chcą mieć u siebie inne miasta, gotowe do festiwalu dopłacać. I to duże pieniądze.

Trzydniowy "Festiwal wschodzącego słońca" odbywa się w Kołobrzegu od 2005 roku. To jedna z najpopularniejszych imprez masowych w kraju poświęconych muzyce trance i house. Każdego roku, pod koniec lipca, nawet gdy aura niekoniecznie sprzyja, ściąga co najmniej 20 tys. młodych ludzi.

Wiek uczestników ma w przypadku Kołobrzegu szczególne znaczenie, bo w tej kwestii miasto cierpi na ciągły deficyt.
Pomysłodawcą imprezy jest dj Kris, czyli 35-letni kołobrzeżanin Krzysztof Bartyzel. Kilka dni temu dowiedzieliśmy się, że poważny apetyt na kołobrzeski Sunrise Festival ma inne miasto nad Bałtykiem.

Krzysztof Bartyzel, współwłaściciel MDT-Agency organizującej Sunrise Festival nie zaprzecza.

- To nawet nie jedyna oferta, za to zdecydowanie najatrakcyjniejsza, bo miasto chce "na dzień dobry" wyłożyć na jej organizację kilkaset tysięcy złotych - twierdzi.

- Jestem kołobrzeżaninem. Dla mnie Sunrise to Kołobrzeg, kołobrzeska plaża i amfiteatr. Ale gdy moi wspólnicy stają mi nad głową i pytają, co oprócz sentymentu sprawia, że tak kurczowo trzymam się Kołobrzegu, to w zderzeniu z bilansem zysków i strat powoli tracę argumenty.

Dlaczego? A no bo Kołobrzeg na organizację Sunrise nie wydaje ani złotówki. Był nawet czas, gdy nie wiadomo było, czy miasto zgodzi się na organizację mimo wszystko bardzo głośnej imprezy, na którą zjeżdżają i niestety pewnie dalej zjeżdżać będą nie tylko fani festiwalowych gwiazd, ale podążający za nimi, wietrzący biznes na każdym podobnym wydarzeniu, dilerzy narkotyków.

W pewnym momencie prezydent Janusz Gromek zdecydował się nawet na tzw. konsultacje społeczne, zlecając sondę na internetowej stronie Urzędu Miasta. Wprawdzie klikać mógł każdy kto chciał, nawet i setki razy, zainteresowanie sondą było takie sobie, ale głosy "za" wielokrotnie przebiły te "przeciw".

Oswojeniu festiwalu sprzyjał też nawet szacunkowy bilans zysków, które festiwalowicze przynoszą kołobrzeskim biznesom. Bo sunrisowicze muszą gdzieś spać, coś jeść, chcą się zabawić. Poza tym uczestnik tego festiwalu, coraz liczniej reprezentujący całą Europę, do najbiedniejszych raczej nie należy, albo potrafi zaciskać pasa przez wiele miesięcy, by trzy dni w Kołobrzegu zamienić w prawdziwą fiestę.

- W czasie festiwalu nawet mam obrót nawet osiem, 10 razy większy niż przez zwykły weekend wakacji - powiedziała nam Agnieszka Rucińska, prowadząca w dzielnicy uzdrowiskowej niewielki sklep spożywczy. - Sunrise nie może stąd zniknąć, bo już planuję pofestiwalowe wydatki - zakończyła ze śmiechem.

Ucichły też protesty właścicieli wielogwiazdkowych hoteli wokół amfiteatru, odkąd zaczęli je zajmować festiwalowi goście.

Czy Kołobrzeg zatrzyma u siebie festiwal?

- Ja go tu chcę! Po trzykroć chcę! - powiedział nam Janusz Gromek. - I wiem, że chcą go kołobrzeżanie. O tym, że chcą go podkupić inne miasta słyszałem. Nawet Hamburg. Tyle że na wyłożenie kilkuset tysięcy złotych z budżetu miasta nas nie stać - dodaje prezydent Kołobrzegu.

- Możemy pomyśleć o kapitalnym remoncie amfiteatru. Ale amfiteatr może pochłonąć dobre 5 mln złotych.Trzeba dofinansowania z RPO. Może udałoby się coś wywalczyć w przyszłym roku. Jestem za to gotów do rozmowy na przykład o zmniejszeniu kosztów sprzątania, które ponoszą organizatorzy. Nie mogę od razu zadeklarować, że miasto weźmie wszystko na siebie, ale możemy rozmawiać.

Henryk Bieńkowski, niedawny rywal Janusza Gromka w prezydenckich wyborach, dziś opozycyjny radny, na którego prezydenturę przypadł początek Sunrise, mówi: - Mógłbym stwierdzić złośliwie, że skoro Janusz Gromek zlikwidował nam imprezę na otwarcie lata, to pewnie skutecznie pozbędzie się i Sunrise.

Ale oczywiście trzeba zatrzymać tę imprezę. Tym bardziej że promocja tego miasta leży, a ten festiwal wymieniany zawsze w połączeniu z nazwą Kołobrzeg przewija się przez większość mediów, większość telewizji. Robi nam promocję, której po prostu nie mamy. Zastanowiłbym się tylko, czy nie zainwestować w lotnisko i nie zaproponować organizacji festiwalu w Podczelu.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!