Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Interwencja: Ktoś tu złamie kark

(r)
Piotr Suchojad boi się, że ktoś z jego bliskich zleci ze schodów i złamie sobie kark.
Piotr Suchojad boi się, że ktoś z jego bliskich zleci ze schodów i złamie sobie kark. Rajmund Wełnic
Mieszkańcy kamienicy przy ulicy Jeziornej w Szczecinku ryzykują zdrowie i życie chodząc po ciemnej klatce schodowej. Wszystko przez nierozwiązywalny problem oświetlenia.

W kamieniczce przy Jeziornej mieszkają tylko 3 rodziny. - Od października zeszłego roku nie mamy światła na klatce schodowej - pan Piotr Suchojad z żoną i sześciorgiem dzieci mieszka na ostatnim piętrze. Na górę wchodzi się po stromych i krętych schodach. Nawet w dzień trzeba uważać, po zmroku łatwo spaść i się poturbować. - Każdy z członków rodziny ma małą latarkę, którą sobie świeci po ciemku - pan Piotr pokazuje też, jak pociągnął z domu lampki choinkowe, którymi oplótł poręcz, aby choć na części schodów było coś widać. Trójka dzieci chodzi jeszcze do szkoły, zimową porą rano jest jeszcze ciemno. Ryzyko upadku jest więc spore. Domownicy uważają, a mimo to jedna z córek już raz spadła ze schodów. Szczęśliwie nic się nie stało, ale wszyscy boją się, że któregoś dnia dojdzie do nieszczęścia. - Żona jest chora, kiedyś wezwałem pogotowie, to lekarka nie chciała wejść do góry, bo nie miała latarki, musieliśmy pożyczyć i świecić jej na schody - mówi gospodarz.
Problem z oświetleniem klatki schodowej jest od dawna. Kilka lat temu sąsiedzi złożyli się po 70 zł, zainstalowali osobny licznik na światło i składali się na rachunki. Sęk w tym, że dwa z trzech mieszkań są własnościowe, lokum państwa Suchojad należy do szczecineckiego Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej. - Skoro płacę czynsz, to ZGM powinien zapłacić z tego sąsiadce za prąd do oświetlenia klatki schodowej - uważa pan Piotr. Jesienią zeszłego roku sąsiedzi nie mogąc się doczekać zapłaty, po prostu odłączyła światło. - Ponoć drugi z sąsiadów nie płacił, więc powiedziała, że za innych płacić nie będzie - rozkłada ręce nasz rozmówca (z innymi lokatorami nie udało mi się porozmawiać - red.).
Rachunki za prąd nie są duże (ponoć kilkadziesiąt zł w skali roku), ale chodzi o zasadę. - W październiku napisałem do ZGM, nie dostałem odpowiedzi, więc poszedłem do samego prezesa - mówi P. Suchojad. - Pan prezes obiecał się sprawą zająć, miał elektryka przysłać. Zamiast tego przysłał pismo, w którym pisze, że jesteśmy małą wspólnotą mieszkaniową, ZGM nią nie zarządza, bo jest tylko mniejszościowym udziałowcem. I nic nie może zrobić. A na klatce schodowej nadal panują egipskie ciemności.
Tomasz Wełk, szef ZGM, mówi, że problemy państwa Suchojad wkrótce się skończą. Ale nie dlatego, że uda się załatwić sprawę oświetlenia schodów. Po prostu "komunalka" zamierza wkrótce przenieść całą rodzinę do lokalu socjalnego. Rzecz jest traktowana priorytetowo. - A ostatnie mieszkanie komunalne w budynku możemy sprzedać na wolnym rynku - mówi prezes Zakładu i przyznaje, że z kamienicą przy ulicy Jeziornej kłopotów jest od lat bez liku. Nie tylko ze światłem. - Nie sprawujemy tam zarządu i nie możemy się dogadać z właścicielami chociażby w sprawie remontów - T. Wełk dodaje, że w tej sytuacji ZGM nie odpowiada za tzw. części wspólne budynku.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!