Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kolejny dzień procesu oskarżonego o zabójstwo Daniela C.

ima
Daniel C. tak jak w czwartek, znów płakał przed sądem.
Daniel C. tak jak w czwartek, znów płakał przed sądem. Radek Koleśnik
Piątek był drugim dniem procesu Daniela C. oskarżonego o zabójstwo i usiłowanie zabójstwa w Kołobrzegu. Ponad rok temu wjeżdżając po narkotykach w przystanek, zabił jedną i poranił dwie osoby.

Tym razem na sali nie było już 20 - letnich przyjaciółek Anny i Karoliny, które 29 lipca 2012 r. stały się ofiarami 22 - letniego, odurzonego narkotykami Daniela C. Mimo, że obie są oskarżycielkami posiłkowymi, wróciły do domu. Nic w tym dziwnego, mają za sobą po kilka operacji poranionych w wypadku nóg. Czekają je kolejne zabiegi. Obie młode kobiety poruszają się o kulach. Dzisiejszą rozprawę uważnie śledzili za to Krystyna i Mirosław Lewandowscy ze Śmigla, rodzice trzeciej z przyjaciółek, która dwa tygodnie po wypadku, na skutek odniesionych obrażeń zmarła. Ojciec Martyny także jest oskarżycielem posiłkowym.

Zeznawali kolejni policjanci, który rankiem tamtej tragicznej niedzieli brali udział w obezwładnianiu agresywnego, wyrywającego się Daniela C., doprowadzeniu go najpierw do szpitala dla pobrania krwi na obecność alkoholu lub środków odurzających, a potem na komendę. Według relacji jednego z nich, transportowany na komendę Daniel C.: - Napinał się, wierzgał, uderzał głową, pluł. Krzyczał "zabiłem te k…! zabiliście mnie!"

"Zobacz jak rozp... te k...y! " Przyspieszył i wjechał w przystanek. Ruszył proces [wideo]

Gdy świadkowie opisywali agresywne zachowanie mężczyzny, Daniel C. płakał, chował twarz w dłoniach. Uspokoił się, gdy przed sądem stanęli jego znajomi z Radomia, para: Magdalena K. i Tomasz J. Ona to koleżanka dziewczyny Daniela C, Anny Ł., która podczas wypadku siedziała obok sprawcy. Tomasz J. pracował z Danielem C., byli przyjaciółmi. Obie pary przyjechały do Kołobrzegu razem w poprzedzającą tragedię sobotę, na festiwal Sunrise. Przed pójściem na imprezę wypili piwo i wódkę. Pili dużo w trakcie imprezy, butelką wódki wrócili też nad ranem na kwaterę. Jak zeznawali zgodnie, nie pił tylko Daniel C. - Bo on pije tylko sporadycznie. Wtedy na koncercie pił tylko Red Bulle. Na pewno więcej niż 4 - mówił jego przyjaciel. Oboje przekonywali, że nigdy nie widzieli by zażywał narkotyki. - Był sympatycznym kolegą. Pomagał ludziom. Nic nie wiem o tym, by wcześniej był agresywny, również wobec swojej dziewczyny - mówił Tomasz J. Nam powiedział również: - On to naprawdę przeżywa. Przecież w areszcie miał próbę samobójczą. Jedna chwila i zniszczył nie tylko życie cudze, ale i swoje.

Jak relacjonowali, nad ranem cała czwórka poszła spać. Obudził ich telefon zapłakanej Anny Ł. - Strasznie płakała. Mówiła, że mieli wypadek - zeznawała Magdalena K. Na miejsce doprowadził ich dźwięk sygnałów karetek pogotowia. Oboje przekonywali, że nigdy nie rozmawiali z Anną Ł. o przebiegu wypadku, ani o chwilach bezpośrednio go poprzedzających, bo to dla niej trudny temat, zawsze wywoływał jej łzy.

Jak wynika z aktu oskarżenia, Daniel C. wjechał w dziewczęta stojące na przystanku celowo. Stąd (mimo opinii biegłych psychiatrów, którzy orzekli jego niepoczytalność), zarzuty, za które grozi mu od 12 lat pozbawienia wolności do dożywocia. Daniela C. najbardziej obciążają słowa jego dziewczyny, która chwilę po wypadku miała powiedzieć kilku świadkom, w tym policjantom, że zbliżając się do przystanku Daniel C. miał nagle gwałtownie skręcić, przyspieszyć i wykrzyczeć: "Zobacz jak rozp… te k…y!" Podczas śledztwa kobieta skorzystała z przysługującego jej jako osobie najbliższej, prawa odmowy złożenia zeznań.

Wczoraj pierwotną wersję dziewczyny potwierdził Adam Wieczorek, policjant który przewoził Anną Ł. na komendę. Zeznał, że w drodze rozmawiali o wypadku. Anna Ł.: - Mówiła, że z imprezy wrócił silnie pobudzony. Był zupełnie innym człowiekiem.

Nad ranem, w czasie kłótni wsiadł do samochodu. Dziewczyna miała chcieć go powstrzymać, ale nie reagował. Ruszył, jechał szybko, przyspieszył przed przystankiem i krzyknął:"Widzisz te k…y na przystanku? Rozp… je!" Zdaniem policjanta, miało to zabrzmieć jakby chciał zrobić na złość dziewczynie, albo coś jej udowodnić.
W piątek sąd przedłużył Danielowi C. areszt o kolejne 3 miesiące.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!