Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koszalinianin oddał w Dreźnie szpik i dał szansę na życie

Irena Boguszewska, [email protected]
Arkadiusz Hamerla w drezdeńskiej klinice w trakcie zabiegu pobierania komórek macierzystych. – Gdybym miał jeszcze raz się zdecydować, to na pewno oddałbym szpik bez wahania – mówił nam wczoraj.
Arkadiusz Hamerla w drezdeńskiej klinice w trakcie zabiegu pobierania komórek macierzystych. – Gdybym miał jeszcze raz się zdecydować, to na pewno oddałbym szpik bez wahania – mówił nam wczoraj. Fot. Olga Lipaj
Arkadiusz Hamerla z Koszalina właśnie wrócił z kliniki w Dreźnie. W poniedziałek oddał tam szpik dla nieznanej osoby. Wczoraj dowiedział się, że w walce o życie pomógł mężczyźnie z Polski.
Jak to jest wiedzieć, że komuś uratowało się życie?Arkadiusz Hamerla z Koszalina podzielił się z nami swoimi emocjami i przemyśleniami.
Jak to jest wiedzieć, że komuś uratowało się życie?
Arkadiusz Hamerla z Koszalina podzielił się z nami swoimi emocjami i przemyśleniami.

Jak to jest wiedzieć, że komuś uratowało się życie?
Arkadiusz Hamerla z Koszalina podzielił się z nami swoimi emocjami i przemyśleniami.

Koszalinianin w klinice w Dreźnie zgłosił się o 8 rano. Cały zabieg trwał do godziny 12.30. Oddał szpik zupełnie obcej osobie. Nie wiedział o niej nic oprócz tego, że jest ona jego genetycznym
bliźniakiem - ciężko chorym i potrzebującym jego pomocy.

- Cały czas była ze mną moja dziewczyna Olga - mówi dawca. - Był tłumacz, lekarz. Sprawdzali, jak się czuję, jaki jest mój stan, ile mi zostało białych krwinek, aby ich nie pobrać za dużo. Mogłem jeść, pić, oglądać filmy. Nic mnie nie bolało, dobrze się czułem. Opiekę miałem bardzo dobrą - dodaje pan Arkadiusz. Podkreśla, że wszystko było świetnie zorganizowane. - Zapewniono mi przelot, pobyt w fajnym pensjonacie. Oprócz tego, że oddałem szpik i mogłem uratować komuś życie, zwiedziliśmy Drezno. Na pewno ten pobyt będziemy pamiętać do końca życia, bo sytuacja była niecodzienna. Myślę, że już nic takiego nigdy mnie w życiu nie spotka.

Pan Arek do Koszalina wrócił w środę wieczorem. Wczoraj dowiedział się, że jego szpik otrzymał dorosły mężczyzna z Polski. Dopiero po dwóch latach, bo takie są procedury, dowie się kto to jest. - Chętnie bym się z nim spotkał. Jestem bardzo ciekaw jak wygląda, czym się zajmuje mój genetyczny bliźniak. Jednak decyzja należeć będzie do niego. Ja na pewno nie będę nalegał - dodaje Arkadiusz Hamerla.

Do rejestru dawców trafił po akcji zorganizowanej we wrześniu ubiegłego roku w koszalińskiej "Poliklinice". - Do oddania szpiku namówił mnie kolega - opowiada. - W maju zadzwonili z Fundacji DKMS, czyli polskiej Bazy Dawców Komórek Macierzystych (głównego organizatora wyjazdu do Drezna - dop. red.). Powiedzieli, że mogę być dawcą i spytali, czy jestem gotów nim zostać. Zgodziłem się, ale nogi się pode mną z wrażenia ugięły. Przez cały dzień miałem je jak z waty. Świadomość, że ktoś czeka na moją pomoc i tylko ja mogę uratować mu życie była niesamowita. I towarzyszy mi ona cały czas - podkreśla Arkadiusz Hamerla.

Jak informuje Zofia Gajewska z Fundacji DKMS w Warszawie już pięć osób - które trafiły do rejestru dawców szpiku po akcji zorganizowanej w Koszalinie - oddały swoje komórki macierzyste. Tym samym dały szanse na drugie życie pięciu ciężko chorym. Wszyscy dawcy to mężczyźni.

Rozmowa z Arkadiuszem Hamerlą w dzisiejszym (piątek 13 sierpnia) tygodniku "Głos Koszalina"

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!