Koszaliński żłobek "Miś" nie oddaje pieniędzy

- Nie ukrywam, że szukałam taniego żłobka, bo dla mnie każdy grosz się liczy - mówi mama jednego z podopiecznych żłobka (nazwisko do wiad. red.). - I właśnie żłobek „Miś” przy ul. Piłsudskiego w Koszalinie był tym najtańszym, w którym udało mi się znaleźć jeszcze miejsce dla mojego dziecka. Miesięczne czesne obecnie wynosi 670 złotych, ale pani dyrektor wyjaśniła, że żłobek korzysta z dofinansowania w ramach ministerialnego programu „Maluch” i prawie 250 złotych będzie do zwrotu. Przekalkulowałam i zapisałam dziecko do tego żłobka.

Problem w tym, że nasza czytelniczka płaci co miesiąc 670 złotych, a należnego zwrotu nie dostaje. - Nikt z rodziców nie dostaje. Dzwoniłam do innych żłobków w Koszalinie i one, co miesiąc, przekazują rodzicom dotację. Kiedy zapytałam dyrektorkę, dlaczego tak się dzieje, stwierdziła, że nie odpowiada za sprawy finansowe i że to działka prezesa. Kiedy o to samo zaczęli pytać inni rodzice, w żłobku zawisła kartka z informacją, że dotacja zostanie wypłacona do 24 grudnia i informacji w tej sprawie udziela prezes.

Nasz rozmówczyni zadzwoniła po tę informację. - Usłyszałam, że mam mu zatrudnić księgową - podkreśla. - Chętnie bym zrezygnowała z tego żłobka, ale znalezienie miejsca w innym wcale nie jest proste. To dla nas, rodziców, patowa sytuacja, którą wykorzystuje żłobek. Obraca pieniędzmi, które należą się nam.

Żłobki i kluby dziecięce, które złożyły ofertę - i w konsekwencji którym przyznano dotację ministerialną - zobowiązały się przekazać ją rodzicom podopiecznych. Chodzi o to, by żłobki otrzymały należne pieniądze w ramach czesnego, a rodzice ministerialną dotację, która pozwoli im finansowo odetchnąć. Niestety, żłobek „Miś” w Koszalinie, prowadzony przez spółkę „B-3”, nie przekazuje tej dotacji regularnie, co miesiąc. Tak było też w 2014 roku. Kontrolujący żłobek inspektorzy z wydziału spraw społecznych Zachodniopomorskiego Urzędu Wojewódzkiego w Szczecinie stwierdzili, że w tym właśnie zakresie program nie jest realizowany.

Kontrolerzy wykazali, że między marcem a listopadem 2014 roku z 39 dzieci objętych dofinansowaniem tylko na jedno dziecko została wypłacona gotówką dotacja. Wtedy spółka tłumaczyła się komorniczym zajęciem konta i zadeklarowała, że do 5 grudnia pieniądze wypłaci. Według informacji uzyskanych z urzędu wojewódzkiego, „B-3” z tych zobowiązań się wywiązała. Ubiegała się też o dotację na 2015 rok i ją otrzymała. I znów rodzice płacą wysokie czesne, a żłobek, choć dotację ma, rodzicom jej nie przekazuje.

Próbowaliśmy się wczoraj skontaktować telefonicznie z prezesem spółki „B-3”. Bezskutecznie. W żłobku „Miś” rozmawialiśmy z dyrektorką - Justyną Łukasik. - W umowie, którą posiada prezes, nie ma zapisu, że dotacja musi być wypłacana co miesiąc - kwituje i po jakiekolwiek informacje dotyczące finansów żłobka dyrektorka placówki odsyła do prezesa.

Co na to urząd wojewódzki?- W umowie na 2015 rok spółka “B-3” zobowiązała się do obniżenia miesięcznych opłat za dzieci w okresie otrzymywania dotacji - informuje Piotr Pieleszek z biura prasowego wojewody. - Wezwiemy ją do dostarczenia do 10 listopada dokumentacji potwierdzającej przekazanie dotacji uprawnionym rodzicom. W przypadku nieudzielenia przez spółkę informacji lub niedostarczenia dokumentacji, dofinansowanie zostanie wstrzymamy i przeprowadzona zostanie kontrola wojewody. Jeżeli okaże się, że spółka nie wywiązywała się ze zobowiązań, umowa może być rozwiązana, łącznie z wezwaniem do zwrotu dotacji.