MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kotwica - PGE Turów 81:75 (zdjęcia)

Jacek Wójcik [email protected]
Rafał Bigus (nr 5) w podkoszowym pojedynku z Marko Scekiciem.
Rafał Bigus (nr 5) w podkoszowym pojedynku z Marko Scekiciem. Wojciech Kukliński
Historyczne, pierwsze zwycięstwo nad Turowem Zgorzelec odnieśli w sobotę koszykarze Kotwicy.

Kotwica - Turów Zgorzelec

Jego smak nie może być jednak pełny, bo goście zagrali w mocno rezerwowym składzie.

Lider ekstraklasy, mając zapewnione pierwsze miejsce po rundzie zasadniczej, pojawił się w Kołobrzegu bez swoich największych gwiazd - Logana, Kelatiego, Rodrigueza i Drobnjaka - oraz chorego Nany. Zabrakło również trenera Saso Filipovskiego, który na to spotkanie oddał ster zespołu w ręce asystenta Bobana Miteva. Rezerwy Turowa zaprezentowały się co najmniej nieźle. - Chcieliśmy pokazać, że możemy zagrać na wysokim poziomie i być przydatnymi dla zespołu. Cieszę się, że pokazaliśmy charakter - powiedział rozgrywający Turowa Robert Skibniewski.

Za to gospodarze nie potrafili przez większą część meczu złapać właściwego rytmu. - Osłabienia Turowa zamiast zmobilizować do lepszej gry, trochę nas rozprężyły. Gdybyśmy zagrali odpowiednio skoncentrowani, wyglądałoby to znacznie lepiej - wyjaśniał przyczyny słabszej gry kapitan Kotwicy Tomasz Mrożek.
Przez całe 40 minut żadna z drużyn nie potrafiła uzyskać zdecydowanej przewagi. Początkowe minuty należały do gości (7:4 w 4. min).

Grę Kotwicy ożywiło wejście Snowa i trójka Mrożka. Dobrze też pod tablicami radził sobie Bigus. W 8. min było 15:9 dla Kotwicy, ale wtedy z dystansu trafiać zaczęli Witka i Scekić. Równo z syreną kończącą kwartę w ten sam sposób odpowiedział Snow. Tuż po zmianie stron najwyższe prowadzenie w pierwszej połowie (22:15) zapewnił Davis. Później gospodarze mieli olbrzymie problemy z zatrzymaniem Witki.

Skrzydłowy Turowa trafiał zarówno spod kosza, jak i z dystansu. W 16. min na jego koncie było 16 pkt, a na tablicy remis po 32. Chwilę później Petrović i młody Bochno zapewnili gościom prowadzenie 37:34. Głównie za sprawą Szalaya (6 pkt), Kotwica wróciła na prowadzenie (42:37), ale ostatnie słowo w tej odsłonie należało do gości. Trójka Skibniewskiego i punkty Scekicia sprawiły, że do szatni zespoły schodziły przy remisie 42:42.

Początek drugiej połowy to seria trójek Kotwicy (Armstrong 2, Mrożek 1). Nie pozwoliło to jednak uzyskać większej przewagi, bo goście odpowiadali w ten sam sposób (Scekić, Ljubotina). Przez całą niemal trzecią kwartę wynik oscylował wokół remisu, a czteropunktowe prowadzenie przed ostatnią kwartą Kotwica zawdzięczała tyle sobie (kolejna trójka Mrożka), co problemom z opanowaniem emocji graczy Turowa (przewinienie niesportowe Scekicia).

Tak samo na samym początku ostatniej kwarty ukarany został Skibniewski i za chwilę Kotwica po raz drugi w meczu uzyskała 7 pkt przewagi (65:58). Odpowiedzią Turowa były trójki Petrovicia i Witki (34. - 67:64). W tej samej minucie udane akcje w obronie Kotwicy pozwoliły na łatwe punkty z kontrataków Snowa i Davisa. Pierwszy z wymienionych dorzucił też dwa "oczka" z osobistych i Kotwica uzyskała najwyższą przewagę w tym spotkaniu 73:65.

Niestety, 5. faul popełnił Mrożek i w grze gospodarzy znów coś się zacięło. Seria wolnych Witki doprowadziła do stanu 73:72, a Petrović trafiając jeden z dwóch rzutów z linii 4,20 m wyrównał stan meczu (38. - 73:73). Końcówka meczu należała jednak do kołobrzeżan, którzy zmobilizowali się i za sprawą Armstronga oraz Bigusa odskoczyli na 4 pkt. Goście próbowali wrócić do gry rzutami z dystansu i przerywaniem akcji Kotwicy faulami. Jedno i drugie nic nie dało. W decydujących momentach trójki nie wpadały, a faulowani kołobrzeżanie nie mylili się z wolnych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!