Barszcz Sosnowskiego
Barszcz Sosnowskiego
- Pochodzi z rejonu Kaukazu, a do Polski sprowadzono go, bo miał się stać paszą dla zwierząt. Eksperyment nie powiódł się, ale roślina znalazła w naszym klimacie świetne warunki do rozwoju. Osiąga wysokość nawet trzech metrów, dwa razy tyle co w swojej ojczyźnie.
- Bezpośredni kontakt z barszczem grozi trudno gojącymi się oparzeniami. Niebezpieczne są włoski pokrywające łodygi i liście, które wydzielają parzącą substancję znajdującą się w soku rośliny.
Agencja Nieruchomości Rolnych przeznaczyła właśnie 29 tysięcy złotych na wycięcie poletek barszczu Sosnowskiego, niebezpiecznego zielska, które na terenie gminy Grzmiąca stanowi istną plagę. Nikt się jednak nie łudzi, że tego diabelstwa pozbędzie się raz na zawsze.
U progu lata wielkie rośliny z charakterystycznym baldachimem białych kwiatów można zauważyć w wielu miejscach gminy Grzmiąca. To barszcz Sosnowskiego, sprowadzony do Polski w latach 60., jako obcy gatunek na paszę dla zwierząt.
Barszczem obsiano też około dwóch hektarów we wsi Równe. I choć szybko z uprawy się wycofano, bo dotkliwie poparzyli się pracownicy zbierający roślinę, to z problemem nie uporano się do dzisiaj. Barszcz Sosnowskiego okazał się bowiem wyjątkowo odporny na mechaniczne i chemiczne próby likwidacji, a po latach opanował właściwie całą gminę zagrażając ludziom i zwierzętom.
Pierwszy etap walki z chwastem, z użyciem silnych środków chemicznych i wycinką, przeprowadzono w okolicach Grzmiącej w zeszłym roku. Głównie w okolicach Równego. Efekty są - przynajmniej na razie - zadowalające.
- Agencja na swoich terenach akcję powtórzy teraz, ale już ograniczy się do wycięcia odrastających roślin - mówi wicewójt gminy Jacek Kurzejewski. - My ze swojej strony także będziemy tępić barszcz Sosnowskiego na innych terenach przy pomocy pracowników interwencyjnych.
Potyczkę z barszczem Sosnowskiego można wygrać, ale całą wojną już trudno. Walka z nim przypomina bowiem walkę z wiatrakami.
- W minionych latach używaliśmy do tego środka chemicznego Roundup i pracowników z robót publicznych - mówi Jacek Kurzejewski.
Mieszkańcy Grzmiącej i okolic wiedzą już doskonale, że barszcz Sosnowskiego lepiej omijać z daleka. Nadal jednak zdarzają się przypadki poparzeń, zwłaszcza dzieci, które nie znają niebezpieczeństwa, a wejść potrafią wszędzie. Apelujemy więc do rodziców i opiekunów, aby zwrócili szczególną uwagę w czasie wakacji na to zagrożenie. Poparzenia są naprawdę bolesne i ciężko się goją.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?