- Dwuletnią córeczkę Olę zabrał do siebie mój serdeczny przyjaciel. Tam będzie jej najlepiej. A Łukasz sam musi zdecydować z kim chce zamieszkać. Najważniejsze jest to, żeby znalazły się osoby, które będą umiały go pokochać... Tak całym sercem... - opowiada chora kobieta.
Agnieszka Węgrzyn dokładnie trzy lata temu dowiedziała się, że choruje na ziarnicę złośliwą. Od trzech miesięcy jest już bardzo źle. Kobieta czuje, że opada z sił. - Na to samo umarł mój ojciec, ale i tak wszystko jest w rękach Boga i biologii - mówi. Kobieta nie rozczula się nad sobą. Postanowiła, że ostatnią rzeczą, którą zrobi będzie znalezienie porządnego domu dla 15-letniego Łukasza. - Nieważne czy będą to biedni, czy bogaci ludzie. Liczy się to, co mają w sercu - mówi A. Węgrzyn. Zaledwie kilka dni temu w ogólnopolskiej telewizji pojawił się apel kobiety, która prosi o pomoc w znalezieniu rodziny. Wystarczyło kilka minut na wizji i... - Zgłosiło się kilkadziesiąt rodzin z całego kraju i Europy. Są ludzie, którzy deklarują opiekę nad moim synem, ale to już jego decyzja - dodaje. Łukasz o ewentualnej nowej rodzinie mówi niewiele. - Nieistotne, czy będą to ludzie z Kołobrzegu. Jeżeli będą mieć dobry charakter, to będę mógł z nimi wyjechać - mówi chłopak. Działanie na własną rękę Agnieszki Węgrzyn nie bardzo podoba się pracownikom Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Kołobrzegu. - Po raz pierwszy mamy do czynienia z taką sytuacją. Ta sytuacja powinna zostać uregulowana sądownie. Nie można przecież wybierać rodziny zastępczej jak w ulęgałkach - słyszymy od Ireny Skorupińskiej, dyrektorki PCPR. Pani Agnieszka nie zgadza się z jej opinią. - Nie chcę, żeby Łukasz trafił do domu dziecka. To najgorsze z rozwiązań. Nie pozwolę na to - zapowiada kobieta.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?