Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lekarz też człowiek. Coraz częściej frustracja pacjentów odbija się na medykach

Leszek Wójcik
Leszek Wójcik
Pacjenci i lekarze rozmówcy potwierdzają, że atmosfera w placówkach zdrowia jest "wybuchowa"
Pacjenci i lekarze rozmówcy potwierdzają, że atmosfera w placówkach zdrowia jest "wybuchowa" freepik.com
Chcesz się dostać do lekarza, zapisać dziecko na szczepienie czy czekasz na przyjęcie do szpitala, musisz swoje odstać. Nierzadko jednak również wykłócić z pielęgniarkami w izbie przyjęć czy innymi pacjentami o... cokolwiek - Ostatnio, tak się złożyło, dwukrotnie, dzień po dniu, spędziłam parę godzin na SOR-ze przy ul. Unii Lubelskiej - opowiada pani Małgorzata. - I dwukrotnie byłam świadkiem awantury. Pierwsza między pacjentami, druga, między chorym a lekarzem. Żenada.

W ubiegłym tygodniu pani Magdalena trafiła na Szpitalny Oddział Ratunkowy przy ul. Unii Lubelskiej. Narzekała na ból. Mimo to, spędziła tam dokładnie sześć godzin!

- Trochę się przez ten czas naoglądałam i nasłuchałam - przyznaje. - Ludzie nie wytrzymują w tym tłoku, na tych twardych krzesełkach. Źle się czują, są poddenerwowani... Zaczynają na siebie warczeć. Mają również pretensje do lekarzy, że nikt się nimi nie interesuje. Jeden z pacjentów w końcu zapytał przechodzącego medyka, ile jeszcze ma tu siedzieć? No i się zaczęło.

Pani Magdalena przyznaje, że pacjent kipiał z nerwów, ale lekarz nawet nie próbował tonować dyskusji.

- Było po północy. Najwyraźniej wszyscy już byli zmęczeni. Krzyczeli na siebie. Obwiniali o wszystko. Naprawdę było gorąco.

Z kolei pani Alina opowiada o wizycie na izbie przyjęć szpitala MSWiA przy ul. Jagiellońskiej. Chciała się zarejestrować na zabieg - formalności zajęły ponad pięć godzin.

- Ale w tzw. międzyczasie trafiłam na moment, kiedy przywieziono bezdomnego - mówi. - Rzeczywiście człowiek nie był przyjemny. Bluzgał, do tego nie mył się chyba rok, bo śmierdział jakby dopiero wyszedł z wychodka. Lekarze mieli pretensje, że go tu przywieziono. Nie wiem, czy nie chcieli się nim zająć, czy nie wiedzieli, kto ma go przebadać. W każdym razie, kłócili się między sobą na cały regulator. To była niezła jazda. I nikt się nie przejmował tym, że pozostali pacjenci wszystkiemu się przysłuchują.

Nasi Czytelnicy często informują o dantejskich scenach, do których dochodzi również w przychodniach. Pani Elżbieta chciała zaszczepić kilkumiesięczne dziecko w przychodni Bałtyckiej przy ul. Mickiewicza. Jak tłumaczy, zbliżał się termin, ale w rejestracji nie mogła się umówić na konkretny dzień.

- Panie kazały mi czekać - denerwuje się. - Nie mogły zrozumieć, że nie mogę. Że muszę zaszczepić dziecko natychmiast! Kiedy próbowałam to rejestratorce wytłumaczyć, natknęłam się na ścianę. Poza tym dowiedziałam się o sobie paru nieprzyjemnych rzeczy. Popłakałam się.

Do podobnych sytuacji dochodzi codziennie. Pytani przez nas rozmówcy potwierdzają, że atmosfera w placówkach zdrowia jest "wybuchowa".

Prezes szczecińskiej OIL tłumaczy, że pacjenci są sfrustrowani przedłużającymi się kolejkami czy trudnościami związanymi z dostaniem do specjalistów. Ale lekarze również mają wiele problemowych sytuacji – tempo pracy, niedobory kadrowe, permanentny stres.

- Biurokracja, ciągłe napięcie, nieodpowiednia dystrybucja personelu, limity, kolejki. Niemoc wobec systemu. Większość lekarzy musi się z nimi mierzyć każdego dnia, a mimo to w oczach pacjenta pozostaje "żywą tarczą" systemowych niedomagań - mówi Michał Bulsa, prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Szczecinie.

- Lekarze bardzo często są adresatami frustracji pacjentów. Rozumiemy ich sytuację, ale nie możemy pozwalać na wyzwiska, poniżanie czy krzyk. Ten właśnie obraz w krzywym zwierciadle, stanowi podstawę oceny pracy lekarzy i nienaturalną przeszkodę w relacji lekarz-pacjent -dodaje prezes Bulsa.

Prezes OIL w Szczecinie jest jednym z ambasadorów akcji społecznej Naczelnej Izby Lekarskiej: "Jestem lekarzem-jestem człowiekiem". Celem akcji jest uświadamianie pacjentów, że lekarze to osoby, które czują, mają prawo być zestresowane i pod żadnym pozorem nie należy wylewać na nich frustracji za problemy, które wynikają z niezależnych od nich mankamentów systemu ochrony zdrowia.

- Praca lekarza to praca sapera: musi przeprowadzić pacjenta przez chory system ochrony zdrowia, aby mógł się cieszyć pełnym zdrowiem - podkreśla Michał Bulsa. - Chcielibyśmy, by pacjenci byli leczeni i diagnozowani szybko i trafnie, by do ich dyspozycji był najlepszy sprzęt, nowoczesne terapie i wszystko odbywało się w komfortowych warunkach. To, że nie zawsze tak jest, nie jest winą lekarzy.

Kampania samorządu lekarskiego "Jestem lekarzem-jestem człowiekiem" jest skierowana do pacjentów - chce zwrócić ich uwagę na inne aspekty codzienności lekarza w pracy, a tym samym ukazać jego pracę i funkcjonowanie systemu ochrony zdrowia w szerszej perspektywie.

- To ważna kampania - twierdzi Michał Bulsa. - Musimy uświadamiać pacjentom, że my i oni, to nie są dwa różne światy i dwa systemy zależności, ale trybiki w jednej maszynie. Zależy nam na tym samym, co im: na zdrowiu pacjenta, komforcie wykonywanych prac, szybkiej diagnostyce. My również odczuwamy, gdy system niedomaga.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Lekarz też człowiek. Coraz częściej frustracja pacjentów odbija się na medykach - Głos Szczeciński