Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Leśnik z Obłęża oskarża miejscowego policjanta, że go szykanuje i napadł go na jego posesji

Marcin Barnowski
Fot. Żona Bogusława Skonieczko
Rozszarpane ubranie, siniaki, rozharatana łydka leśnika i rozjechany kołami radiowozu jego trawnik. To skutki interwencji policji na posesji Bogusława Skonieczko. Leśnik twierdzi, że jeden z kępickich policjantów go prześladuje.

W środę Bogusław Skonieczko wracał do domu swoim terenowym autem. Mówi, że zobaczył na szosie patrol policji, dowodzony przez jego powinowatego z komisariatu w Kępicach. Jak utrzymuje, jest na gruncie prywatnym skłócony z tym policjantem. Dlatego postanowił ominąc kontrolę i wcześniej skręcił w polną drogę.

Jednak, jak relacjonuje, gdy wjeżdżał na swoją posesję, z drugiej strony zajechał przed jego dom ów radiowóz z powinowatym. - Władczo żądali, żebym się wylegitymował. A ja im ma to, że przecież jestem na swojej posesji, legitymować się przed nimi na pewno nie będę, bo przecież mnie znają, a poza tym nie życzę sobie ich obecności, więc niech odjadą. Wtedy się na mnie rzucili. Szarpali, a ten gnębiący mnie policjant kopnął mnie w łydkę.

Krzyki leśnika zaalarmowały jego żonę. Wypadła z domu z aparatem fotograficznym i zaczęła robić zdjęcia. Dopiero wtedy, jak twierdzą małżonkowie, policjanci odstąpili od próby skucia pana Bogusława kajdankami i przestali wykręcać mu ręce. Gdy uwolniony z uścisków mężczyzna wydobył komórkę i zaczął wzywać słupską policję, odjechali.

- Składam na nich skargę - zapowiada Skonieczko. - Ten incydent ma głębszy kontekst. Chodzi o to, że mój syn jest spowinowacony z tym policjantem i jest konflikt w rodzinie. Dlatego funkcjonariusz nas gnębi.

Ale, jak dowiedzieliśmy się od Jacka Bujarskiego, rzecznika słupskiej policji, relacja interweniujących funkcjonariuszy jest odmienna. Według rzecznika, Skonieczko nie zatrzymał się do policyjnej kontroli i uciekał, więc policjanci ruszyli w pościg. - Mieli prawo wjechać na posesję, bo zachodziło podejrzenie wykroczenia lub przestępstwa. należało wyjaśnić, dlaczego kierowca ucieka. Mógł być na przykład pijany - wyjaśnia Bujarski. Dodaje, że legitymowanie to standardowa procedura w takich sytuacjach. także wówczas, gdy policjanci dobrze znają legitymowanego.

Dlaczego przerwali interwencję, gdy żona leśnika zaczęła robić zdjęcia? J. Bujarski wyjaśnia, że małżonkowie zachowywali się agresywnie, wyzywali policjantów i ci nie chcieli eskalować konfliktu. - Pouczyli tych państwa, że zostanie wszczęte postępowanie karne w sprawie znieważenia funkcjonariuszy i zmuszania ich przemocą do odstąpienia od czynności prawnych - informuje J. Bujarski. - Dodatkowo do sądu grodzkiego trafi wniosek o ukaranie za wykroczenie polegające na nie zatrzymaniu się do kontroli.

- Jakiej kontroli! - iryrtuje się leśnik. - W ogóle mnie nie zatrzymywali, bo nawet do nich nie dojechałem. Od razu skręciłem w pole, tylko po to, żeby uniknąć scysji.

Ma obdukcję i trzy badania na alkomacie, potwierdzające, że w chwili incydentu był trzeźwy. Rzecznik KMP zapowiedział, że w sprawie interwencji przeprowadzone zostanie postępowanie wyjaśniające.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo